Pakiet klimatyczny - katastrofa, która nadciąga nad Polskę. Dlaczego Tusk i Sikorski kłamią?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

W "Super Expressie" dalszy ciąg sporu, kto jest odpowiedzialny za fatalne dla Polski zapisy pakietu klimatycznego. W weekend Jarosław Kaczyński i Donald Tusk wzajemnie oskarżyli się o to, kto zgodził się na tak katastrofalne w skutkach dla naszej gospodarki zapisy na temat redukcji emisji dwutlenku węgla.

Jednak dla większości Polaków kłótnia o pakiet klimatyczny jest co najmniej niejasny, mocno abstrakcyjny a jego skutki (jeszcze) gdzieś w odległej perspektywie czasowej. O co dokładnie chodzi z tym paktem wyjaśnia dr Marek Chabior, wiceprezes Stowarzyszenia Klimatologów Polskich.

Otóż Unia Europejska chcąc doprowadzić do drastycznego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych przeforsowała projekt "3 razy 20", czyli zmniejszenia do 2020 r. emisji gazów o 20 proc., zwiększenia efektywności energetycznej o 20 proc. i zwiększenia udziału zużycia energii ze źródeł odnawialnych do 20 proc. ogółu.

Co ciekawe, pakietu nie przyjęły, ze względu na ogromne koszty, kraje emitujące najwięcej dwutlenku węgla - USA, Chiny Rosja i Indie, tym samym sprawiając, że szczytne założenia paktu stały się fikcją.

Ale główny problem tkwił w roku bazowym, od którego liczono by skalę wdrożonych redukcji emisji CO2. W konkluzjach Rady Europejskiej z 2007 r. tym rokiem był 1990, co dla nas było do przyjęcia - Polska de facto likwidując ciężki przemysł po 1989 r. automatycznie doprowadziła do znacznej redukcji emisji gazów cieplarnianych, choć w dwóch pozostałych założeniach miała jeszcze sporo do zrobienia. Na taki zapis zgodził się ostatecznie w marciu 2007 r. prezydent Lech Kaczyński.

Gdyby go pozostawiono [zapis o 1990 r. jako bazowym - red.] nie byłoby w ogóle kłótni o pakiet! Politycy zapewne byli przekonani, że nie ma się czym przejmować. Problemy zaczęły się w roku 2008, gdy UE jako rok bazowy zaczęła forsować rok 2005.

- mówi Chabior. Zmiana ta drastycznie pogorszyła sytuację Polski, która większość redukcji CO2 przeprowadziła przed tą datą.

To w 2009 r. Parlament Europejski przyjął skrajnie niekorzystny dla Polski pakiet energetyczno-klimatyczny, w którym rok 2005 przyjęto za początek liczenia redukcji emisji CO2.

Pakiet w tym kształcie powstał zaś w wyniku ustaleń przyjętych na szczycie UE w Brukseli w grudniu 2008 roku, po którym Sikorski ogłosił wielki sukces Polski i zapowiedział nawet nagrody dla negocjatorów, późniejszych wiceministrów spraw zagranicznych: Mikołaja Dowgielewicza i Piotra Serafina oraz obecnego ministra środowiska Marcina Korolca.

Przypuszczam, że w 2008 roku nasi politycy zostali oszukani, albo po prostu zawalili negocjacje

- spekuluje klimatolog. Niewykluczone, że nasi negocjatorzy zostali omamieni złudną perspektywą sprzedaży ewentualnych nadwyżek i to być może uznał Sikorski z Tuskiem za swój i negocjatorów wielki sukces.

Wątpliwości nie rozjaśnia oczywiście europejski wyga, ale też europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski, który najpierw nieśmiało powtarza kuriozalną tezę Tuska, jakoby winnym był śp. prezydent Lech Kaczyński, a gdy dziennikarz obnaża kłamstwo i manipulację cytatem Kaczyńskiego mówi:

Przerzucanie się winą jest bez sensu. To jest materia, w której potrzebna jest zgoda, współdziałanie, a nie kłótnia w takim stylu, w jakim rozpoczął to PiS. Dziś mamy poważniejszy problem

- mówi europoseł PO.

I jak ognia unika odpowiedzi na pytanie o odpowiedzialność współpracowników Tuska i Sikorskiego za feralne negocjacje i zapisy ze szczytu w grudniu 2008 r. wskazując, jak to już po rozlanym mleku, PO starała się zminimalizować szkody wynikające... z marca 2007 r. I znów zwalając winę na PiS:

Nie widzę jednak, żeby opozycja się tym zajmowała, wolą rozgrzebywać sprawy minione

- powtarza jak mantrę Saryusz-Wolski

Jedynym dla nas rozwiązaniem byłoby renegocjowanie tego pakietu. Tyle że - jak podkreśla dr Chabior - niestety jest to raczej niemożliwe.

Co więcej, od 2008 r. Ministerstwo Środowiska zamiast przeciwdziałać potencjalnym skutkom wejścia w życie pakietu klimatycznego, bezkrytycznie przyjęło założenia metodyczne do strategii adaptacyjnych wdrożenia tegoż pakietu.

W efekcie stworzyli coś, co de facto potwierdza konieczność realizacji pakietu klimatycznego

- konkluduje Chabior, puentując beznadziejną politykę w tej sprawie Platformy Obywatelskiej.

A to oznacza drastyczne podwyżki cen energii już za kilka lat i znaczne obniżenie poziomu życia Polaków. Sam Donald Tusk szacuje koszt wprowadzenia pakietu na 60-80 mld zł.


kim, "Super Express

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych