Czarne chmury nad Instytutem Meteorologii i Gospodarki Wodnej. IMGW pod ostrzałem krytyki w sieci

fot. radareu.cz
fot. radareu.cz

Zaczęło się od tego, że Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej zakazał niekomercyjnemu serwisowi publikacji danych z radarów pogodowych, wywołując tym samym skandal na całą Europę. Dane, do których dostęp blokuje instytut, przedstawiają między innymi lokalizację i natężenie opadów.

Z tych wskaźników często korzystają internauci, którzy nawzajem ostrzegają się o zagrożeniu podtopieniami i powodziami. Tymczasem IMGW skutecznie utrudnia dostęp do tych informacji, publikując je na swoich stronach z opóźnieniem i bardzo często w nieczytelnej formie.

IMGW jest serwisem podlegającym Ministerstwu Środowiska, finansowanym z naszych podatków. Mimo to Instytut wymaga dodatkowych odpłat za udostępnianie danych dotyczących pogody.

Niedawno internautom błysnęło światełko z nadzieją na zmiany. W Czechach powstał serwis RadarEu.cz, dzięki któremu można śledzić dane zbierane przez radary pogodowe w całej Unii. Przez pewien czas swoje dane udostępniał także IMGW, jednak bardzo krótko. Instytut błyskawicznie wysłał do właścicieli serwisu pismo, w którym zażądał zaprzestania udostępniania danych pobieranych z radarów IMGW. Dzięki temu, na mapie pogodowej stworzonej przez RadarEu jedyną białą plamą wśród krajów UE jest... Polska.

Na oficjalnym profilu na Facebooku pojawiło się mnóstwo wpisów, w ostrych słowach krytykujących postawę IMGW:

W PZPNie zaczęły się zmiany, przyjdzie i na Was kolej. Ja nie wymagam udostępnienia danych radarowych, ale żądam! W innym przypadku oddajcie pieniądze do budżetu państwa.

Za tę decyzję zapłacą ludzie, których znienacka dopadnie żywioł. Gdybym był pracownikiem instytutu, jednego dnia nie usiedziałbym spokojnie, mając na sumieniu ludzkie nieszczęście i świadomość, że ci, których to spotkało, utrzymują mnie ze swoich podatków.

Gratuluję. Ale dość tej samowolki. Odpowiednie listy jeszcze w tym tygodniu trafią na ręce posłów z komisji ochrony środowiska. Takowe trafią także do ministra i vice ministra środowiska. Odpowiednie adnotacje trafią także do mediów - na pewno z chęcią zainteresują się tym, że blokujecie dostęp do danych tak samo jak Białoruś (A przepraszam, więcej danych publikują służby białoruskie). Proponuję powoli zastanowić się, jak udostępniać dane z Cappi i Zhail.

Niestety ale za decyzje (błędne) przyjdzie wam zapłacić. Rozpoczęła się lawinowa akcja społeczna mająca na celu przywrócenia dostępu do PUBLICZNYCH, JAWNYCH i OGÓLNODOSTĘPNYCH danych. Wszak IMGW jest spółką PAŃSTWOWĄ. Panie Ostojski, Pana chwile w tej firmie są już policzone.

Kolejna państwowa instytucja do zaorania - inaczej tego nie da się naprawić. Przechowalnia nieudaczników. Oni dalej pracują jak za głębokiej komuny, a stronę zrobiły im gimbusy.

A od czego Wy jesteście? Czy tylko od wyciągania kasy od Obywateli? Wstyd - Europa już dawno się z nas śmieje.

Na tak dużą falę krytyki zareagował zastępca dyrektora IMGW Rafał Bąkowski. Stwierdził w komunikacie, że serwis RadarEu.cz w ogóle nie poinformował Instytutu o zamiarze wykorzystania danych z radarów IMGW. Co nie do końca okazało się prawdą, gdyż pismo do IMGW od RadarEu.cz wpłynęło już w styczniu 2011 r. Jednak w dalszej części korespondencji Bąkowskiego, zezwala on na trzymiesięczne, bezpłatne korzystanie z danych IMGW przez czeski serwis, dając im czas na skontaktowanie się z instytutem w celu nawiązania współpracy.

Nie zapowiada się, żeby ta postawa dyrektora z instytutu załagodziła sytuację. Internauci zapowiadają, że będą do skutku domagać się udostępniania w celach niekomercyjnych danych zebranych przez IMGW, z racji tego, iż Instytut jest finansowany z pieniędzy publicznych.

mc, twojapogoda.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.