"Fakt": Sukienki premierowej za budżetowe pieniędze. Tusk o ultimatum żony: "jeśli mam reprezentować od czasu do czasu państwo polskie muszę wyglądać"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl / "Fakt"
Fot. wPolityce.pl / "Fakt"

Poznajemy coraz więcej szczegółów o wydatkach publicznych pieniędzy przez Platformę Obywatelską. Obok boisk, na których premier z kolegami integruje się przy piłce, win na partyjnych naradach, nocnych klubach dla młodych działaczy i wielu innych wątpliwych celach, partia finansuje z subwencji budżetowych również.... sukienki dla lepszej połowy Donalda Tuska.

"Fakt" donosi, że "wytworne kreacje dla jego żony Małgorzaty" zamawiano m.in. "u znanej i oczywiście drogiej projektantki Gosi Baczyńskiej! A tam damskie fatałaszki kosztują nawet ponad 6 tys. zł za sztukę! Ale nie ma się czym przejmować. W końcu faktury wystawiano na Platformę Obywatelską".

Skarbnik partii Łukasz Pawełek stwierdził w rozmowie z dziennikiem, że "wydatki związane są z obsługą wizerunkową premiera".

Platforma pokrywała koszty reprezentacyjne Małgorzaty Tusk. Wydatki związane są z obsługą wizerunkową premiera. Wynikają ze wspólnych obowiązków reprezentacyjnych małżonków, związanych z aktywnością zarówno krajową, jak i zagraniczną. Pokrywane są ze środków własnych PO

– wytłumaczył. Co znaczą "koszty własne" skoro pieniądze ze składek oraz subwencji znajdują się na tym samym koncie? Tego wyjaśnić nie sposób.

"Fakt" z żalem stwierdza, że nie udało się ustalić, ile sukienek i za ile sprezentowano premierowej. Dodaje jednak, że "w ekskluzywnym atelier Gosi Baczyńskiej kupiono Małgorzacie Tusk co najmniej trzy sukienki. A jedna kreacja znanej projektantki kosztuje od 4000 do ponad 6000 złotych".

Z kreacji małżonki tłumaczył się Donald Tusk. Na konferencji w Elblągu powiedział, że jego żona Małgorzata "ma obowiązki, które wykonuje społecznie". Dodał, że często jest ona

współgospodynią wizyt państwowych, musi się opiekować współmałżonkami gości zagranicznych lub jest zobowiązana towarzyszyć mu w wielu wizytach, kiedy po drugiej stronie także są współmałżonkowie lub współmałżonki przywódców. To się wiąże z tego typu kosztami.

Premier - podobnie jak składnik - zarzeka się, że wydatki związane z reprezentacją są pokrywane ze środków partyjnych.

Zdaję sobie sprawę, że to zawsze będzie budziło emocje, ale podobnie jak ja muszę sensownie wyglądać na tle naszych partnerów w Europie czy na świecie, to także często dotyczy mojej małżonki, która nie pracuje, nie ma etatu ani partyjnego, ani państwowego.

- powiedział premier i dodał:

Postawiła taki warunek - jeśli mam reprezentować od czasu do czasu państwo polskie muszę wyglądać

- zaznaczył Tusk.

Słusznie, małżonka Donalda Tuska musi wyglądać i dobrze, że wygląda dobrze. Państwo polskie jest z niej dumne, obywatele stawiają ją za wzór, matki-Polki naśladują jej nietuzinkowy styl, gdy wychodzą na wytworne kolacje i na zakupy na bazarek.

Pozostaje zapytać, jakie warunki wspólnych podróży - rzadszych, ale jednak - postawiła szefowi polskiego rządu premierówna Katarzyna. Ona nie może być gorsza od mamy!

"Fakt", PAP, znp

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych