"Mamy do czynienia z niebywałą wręcz arogancją władzy". Mecenas Pszczółkowski o twierdzeniach Macieja Laska, że badanie jednej czwartej wraku "nie miało znaczenia". NASZ WYWIAD

fot. KBWLLP
fot. KBWLLP

Dziennikarze radia RMF.FM dotarli do zdjęć zrobionych przez archeologów, którzy sfotografowali szczątki około jednej trzeciej wraku zmieszane razem z ziemią i trzymane w hangarze na lotnisku w Smoleńsku. Jesienią 2012 r. taki sam obraz zobaczyli polscy prokuratorzy, ale nie mogli przeprowadzić badań poszycia, przewodów i kabli. Gdy dr Maciej Lasek, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych został o tym poinformowany, powiedział, że "nie było potrzeby badania tych szczątków, bo nie miały one znaczenia dla pracy komisji Millera."

O stwierdzeniu, że zbadanie wszystkich elementów wraku samolotu nie jest - według szefa PKBL - ważne do stwierdzenia przyczyn katastrofy rozmawiamy mecenasem Piotrem Pszczółkowskim, pełnomocnikiem części rodzin ofiar tragedii smoleńskiej.

 

wPolityce.pl: Czy spotkał się pan w swojej karierze zawodowej z takim stosunkiem do materiału dowodowego jaki zaprezentował Maciej Lasek?

Mec. Piotr Pszczółkowski: Nie, nie spotkałem się z takim czymś, ale nie mówię tego jako adwokat, ale jako człowiek, który ma wyższe studia. Wiem jak jest skonstruowany załącznik 13. Konwencji Chicagowskiej, który członkowie komisji Millera przyjęli sobie jako wzorzec do badania katastrofy smoleńskiej. Mam ujemny stosunek do wyboru tej konwencji, bo uważam, że to był zły wybór, bezprawny i merytorycznie zły. Ale skoro już pan Lasek już przywiązał się do tego załącznika, a trzeba wiedzieć, że istotnym elementem tego załącznika służącym poznaniu przyczyn katastrofy jest konieczność rekonstrukcji wraku. A jeżeli rekonstrukcji wraku nie dokonuje się, gdyż jedna czwarta szczątków wraku pozostaje poza zainteresowaniem komisji, no to jest to niepoprawne metodologicznie.

Jeżeli ta wypowiedź dr. Laska jest prawdziwa i nadal podpisuje się on pod wypowiedzią, że ta jedna czwarta wraku nie była im potrzebna, bo oni i tak już wiedzieli jaki był mechanizm przebiegu zdarzenia, to nie jest już to metodologicznie niepoprawne, ale głupie. To jest twierdzenie, które nie daje się już bronić już nie tylko po wyższych studiach, ale nawet po maturze, czy być może także po szkole podstawowej.

Reasumując. Jeśli ktoś wie, że aby się o czymś wypowiedzieć, trzeba najpierw zebrać materiały, przeanalizować je, a następnie określić swój stosunek do tego co się przeczytało, to po pierwsze trzeba mieć do tego zebrany materiał, a po drugie wiedzę. Myślę, że im ta wiedza jest większa, im ktoś jest bardziej wykształcony i pojętny, tym większy szacunek ma do każdego elementu źródłowego, w tym przypadku do tej jednej czwartej wraku.

 

O czym świadczy takie podejście dr. Laska? Przecież to zakrawa na kpinę i chyba wyrzuca go poza nawias profesjonalistów.

Pierwsze moje skojarzenie jest takie, że coś na rzeczy jest ze sprawą tych esemesów, o których kiedyś mówił gen. Sławomir Petelicki. Esemesy te świadczyły, że są mądrzejsi od dr. Laska i już kilkanaście minut po katastrofie znali oni jej przyczyny.

Drugie skojarzenie jest takie, że mamy do czynienia z niebywałą wręcz – to się nazywało za komuny - arogancją władzy. Ta komisja ma umocowanie w Ministerstwie Obrony Narodowej, też jest jakimś elementem władzy państwowej, więc muszę powiedzieć, że mi się najczarniejsze lata przypominają tej arogancji władzy. Ta arogancja polegała na tym, że władza mogła prezentować zupełnie dowolne twierdzenia, a także mogła oburzać się i obruszać na wszystkie pytania zmierzające do weryfikacji tych niedorzecznych twierdzeń.

Tu jeszcze mamy taką sytuację, że zmieniono prawo lotnicze, co postawiło tych ludzi kompletnie poza prawem, poza weryfikacją. Po zmianie tego prawa nie można członków komisji zapytać dlaczego doszli do jakichś wniosków.

Ci ludzie tworzą – w moim przekonaniu – bardzo uproszczone tezy, absolutnie niechętni są jakimkolwiek polemikom. Na jakiekolwiek pytania odpowiadają na zasadzie „nie, bo nie”. Przeraża mnie i budzi sprzeciw bardzo negatywny stosunek do ludzi, którzy pytają. Ile nowych okoliczności pojawiło się od momentu, gdy powstał raport i został przyjęty. A twórcy raportu twierdzą, że nie podlega on żadnym korektom. Metodologia takiego myślenia poraża. Jeżeli ktoś badał jakąś sprawę i od dwóch lat nie ma dostępu do nowych materiałów, a jednocześnie wiedząc o tym, że takie materiały są pozyskiwane przez inne organy państwa, a nadal mówi, że jego raport jest doskonały i nie wymaga żadnych zmian, to nie da się takiego rozumowania obronić. To jest bezczelność, daleko posunięta arogancja władzy.

Chcę jeszcze jedną rzecz powiedzieć, jak już wspomniałem o tej arogancji. Wyśmiewani w są ludzie, którzy poświęcili bardzo dużo swojego czasu, swojej pracy, postawili do dyspozycji swoje zawodowe doświadczenie, aby wyjaśnić katastrofę smoleńską. Odsądzali od czci i wiary takich ekspertów jak prof. Wiesława Biniendę czy prof. Kazimierza Nowaczyka. Są cały czas dezawuowani.

 

Kiedyś Włodzimierz Cimoszewicz, którego nie można traktować raczej jako przeciwnika obecnej ekipy, powiedział że państwo polskie podchodzi do kwestii śledztwa smoleńskiego jak do kradzieży roweru. Nie straciło to stwierdzenie na aktualności, prawda?

Biorąc pod uwagę wybór ścieżki prawnej badania katastrofy. Biorąc pod uwagę całkowite désintéressement polskiego rządu, polskiego premiera, polskich organów państwa w pozyskaniu dowodów rzeczowych. Biorąc pod uwagę sposób w jaki prowadzone było śledztwo prokuratorskie, myślę tutaj o niezrobieniu sekcji zwłok, nasze państwo państwo powinno mieć ogromną traumę z powodu zaniedbań i zaniechań. Ci wszyscy ludzie nie tylko nie potrafili swego czasu zapewnić bezpieczeństwa przelotu, właściwym środkiem transportu, na właściwe lotnisko. Ci ludzie nie potrafili zapewnić poprzez Biuro Ochrony Rządu ochrony prezydenta, a później nie potrafili uczcić jego pamięci i do dzisiaj nie mamy w Warszawie jego pomnika. Wszystko to, wraz z badaniem katastrofy smoleńskiej zasługuje na potępienie. Mówię to z pełną odpowiedzialnością.

Prokuratura do dzisiaj nie jest w stanie odpowiedzieć polskiemu społeczeństwu na pytania, dlaczego nie zrobiono tego, co zaraz po katastrofie bezwarunkowo można było zrobić, czyli sekcji zwłok. To jest sprawa, która kompromituje organy państwa przy badaniu katastrofy.

Tak więc słowa Cimoszewicza nie tylko nie straciły na aktualności, ale kwestie, których dotyczyły, spotęgowały się.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.