"W Polsce nie ma tradycji dzieci-męczenników wysadzających się w powietrze". Tak minister spraw wewnętrznych skomentował sprawę niekontrolowanego wejścia tysięcy ludzi na teren KPRM

premier.gov.pl
premier.gov.pl

MSW wyraźnie kluczy w sprawie braku sprawdzania tysięcy osób, które 1 czerwca, z okazji Dnia Dziecka odwiedziły Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Deklaruje, że „sprawdzanie” gości miało miejsce, ale jednocześnie nie dementuje informacji zawartych w dzienniku „Rzeczpospolita”.

W czasie obchodów Dnia Dziecka osoby wchodzące do gmachu kancelarii premiera zostały skontrolowane przez BOR, a po zakończeniu imprezy cały teren został szczegółowo sprawdzony. W czasie imprezy zastosowano inne, dodatkowe metody i formy ochrony

- podało MSW. Rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Małgorzata Woźniak odniosła się w ten sposób do publikacji "Rzeczpospolitej", która podała, że premier Donald Tusk polecił BOR, by 1 czerwca nie sprawdzało tysięcy osób, które odwiedziły jego siedzibę. Jak napisała gazeta, szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz zwrócił się w tej sprawie do BOR o wyjaśnienia.

CZYTAJ WIĘCEJ: Dla poprawy wizerunku zrezygnują ze wszystkich procedur. "Rz" bierze pod lupę decyzję Tuska o rezygnacji z kontroli wizytujących KPRM

Jak poinformowała Woźniak, szef MSW otrzymał szczegółowe wyjaśnienia, z których wynika, że osoby wchodzące do budynku KPRM zostały skontrolowane. Ponadto cały teren po zakończonych obchodach został szczegółowo sprawdzony "pod kątem pirotechnicznym oraz pod każdym innym względem".

Zastrzegła przy tym, że podanie szczegółowych informacji o prowadzonych przez funkcjonariuszy BOR czynnościach jest niemożliwe.

Kwestie te opatrzone są klauzulą niejawności i podlegają ochronie na podstawie ustawy o ochronie informacji niejawnych

- podkreśliła rzeczniczka MSW.

Na konferencji prasowej Donalda Tuska Bartłomiej Sienkiewicz dowiódł, że doskonale się wpasował w tę ekipę, bo z poważnego tematu zrobił sobie przysłowiową "szopkę".

Z uśmiechem stwierdził mianowicie, że w realiach kulturowych, w jakich jest Polska, nie ma zwyczaju, aby dzieci zakładały sobie napakowany materiałem wybuchowym pas szahidów (męczenników) i wysadzały się w powietrze.

Tymczasem na stronie KPRM znajdujemy zdjęcie, na którym obok dzieci zupełnie swobodnie na teren kancelarii wchodzą osoby dorosłe. Mają przy sobie torebki, których nikt nie kontrolował.

Nie trzeba mieć dużej wyobraźni, aby domyśleć się na jakie niebezpieczeństwo narazili zwiedzających zawsze zadowoleni z siebie urzędnicy premiera Tuska.

Slaw/ PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych