Postkomuniści na swoim kongresie postraszyli PiSem, oznajmili, że nie chcą być przystawką PO i odśpiewali Międzynarodówkę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Leszek Szymański
PAP/Leszek Szymański

Wiatr historii znów wiele w lewicowym kierunku

- oznajmił szef SLD Leszek Miller na niedzielnym Kongresie Lewicy Polskiej.

W jednej z sal stołecznego Stadionu Narodowego zebrało się kilkuset przedstawicieli prawie 90 różnych formacji o charakterze lewicowym. Na kongres nie przybył jednak żaden z zaproszonych byłych prezydentów; wszyscy trzej: Aleksander Kwaśniewski, Lech Wałęsa i gen. Wojciech Jaruzelski przysłali listy, które zostały odczytane podczas obrad.

Wiceszef Sojuszu Józef Oleksy otwierając Kongres podkreślił, że jest on "spotkaniem partnerskim, rozmową o Polsce i przyszłości", a nie "spotkaniem kuszącym się o jedność organizacyjną", czy próbą "dominacji i podporządkowania sobie jednych podmiotów przez drugich".

I tak się właśnie stało - dziś w gronie kilkudziesięciu organizacji jesteśmy przekonani, że warto zespalać potencjał polskiej lewicy, że jest po co, że Polska potrzebuje lewicy i że lewica wie, co w Polsce trzeba podjąć, żeby przyszłość jej, nie na horyzont jednej kadencji, a na horyzont całego pokolenia była pomyślna

- zaznaczył Oleksy.

Miller przypomniał, że za rok minie 25 lat od początku polskich przemian.

Polki i Polacy mieli w tym czasie powody o wielkich radości, ale też do wielkich porażek. Nigdy jednak nie mieli tak poważnych problemów i takiej ich kumulacji, jak w ostatnich ośmiu latach rządów prawicy, w czasie, kiedy polski kapitalizm pokazał swoją złą twarz

- podkreślił były premier. Według niego, dziś w polskich domach "nadzieje są coraz mniejsze, a rozgoryczenie coraz większe".

Wraz ze wzrostem bezrobocia, rosną dysproporcje społeczne i rośnie bieda, która co najgorsze ma twarz dziecka. Mamy w Polsce pustynię biedy i oazy bogactwa - kontener często zastępuje mieszkanie komunalne, a chwilówki zastępują pensje pracownicze

- ocenił szef Sojuszu.

Jego zdaniem, dobra edukacja "staje się wspomnieniem z przeszłości, a nie rodzi nadziei związanej z przyszłością".

Zlikwidowano już tyle szkół, ile Polska Ludowa zbudowała ich na tysiąclecie państwa polskiego

- dowodził.

W publicznych szkołach mamy do czynienia z postępującą segregacją; miejscem upokorzenia staje się polska stołówka, w której zawartość talerza zależy od grubości portfela rodziców dzieci

- mówił Miller.

Jak ocenił "zdrowie, edukacja, kultura i inne powinności naszego państwa wobec obywateli poddane są coraz częściej logice zysku i logice pieniądza". Odnosząc się do ustawy antyborcyjnej, Miller wyraził pogląd, że zmusza ona kobiety do "aktów desperacji i czynów wręcz nieludzkich". Szef SLD przestrzegał też przed odradzającą się skrajną prawicą w Polsce.

Powraca tradycja, która zamordowała prezydenta Narutowicza u progu odrodzonej Polski. Wręcz symboliczna staje się sytuacja, kiedy w czasie, gdy młodych Polaków, wynalazców i twórców łazika marsjańskiego przyjmują Amerykanie, prezydent Polski przyjmuje relikwie świętego Andrzeja Boboli

- ironizował Miller. Przekonywał, że w tej sytuacji Polska potrzebuje lewicy.

Wiatr historii znowu wieje w lewicowym kierunku. Musimy odpowiedzieć na to oczekiwanie. Musimy odpowiedzieć na rosnące nierówności społeczne, bezrobocie, ubóstwo, brak perspektyw dla młodego pokolenia

- oświadczył ex-premier.

Według niego, podobnie było wcześniej, kiedy "lewicowe ekipy wyciągały Polskę i polską gospodarkę z katastrofy po rządach prawicy".

Zawsze kiedy rządziliśmy, to co miało rosnąć - rosło, a to, co miało maleć - malało. Zawsze rósł PKB, malało bezrobocie, malały dysproporcje w dochodach, a dzieci, które szły głodne do szkoły, nie wracały z niej głodne

-  podkreślał dawny sekretarz wojewódzki PZPR. Zapowiedział, że jeśli SLD "z woli wyborców" przejmie w Polsce władzę, "jak zwykle dostarczy szerokiej, kompetentnej, sprawnej ekipy, która wyciągnie Polskę z tych kłopotów, jakie obecnie są domeną polskiej rzeczywistości".

Dziś rozpoczynamy marsz lewicy, który zakończy się sukcesem wyborczym w 2015 roku. Jesteśmy zainteresowani zwycięstwem i zmienianiem Polski, a nie rolą przystawki, czy przybudówki kogokolwiek. Będziemy się starali, aby SLD miał taki wynik, żeby sam sobie dobierał koalicjantów, a nie żeby był dobierany

- zapewniał były premier. Zachęcał, by w kolejnych wyborach parlamentarnych stworzyć "wspólną, lewicową alternatywę dla obecnie rządzącej prawicy".

Wszystkim tu zgromadzonym proponujemy ideowy, programowy i przyjacielski sojusz

- podkreślił Miller.

Stwórzmy koalicję za rzecz przyjaznego państwa, które towarzyszy obywatelowi od kołyski, aż po grób, a nie państwa, które pozostawia go samemu sobie i skazuje na pożarcie finansowych rynków

- apelował był działacz komunistyczny.

Według niego, trzeba zrobić wszystko, by Sejm po kolejnych wyborach był w większości "reprezentacją Polski postępowej, a nie Polski zaściankowej; Polski modernizacji, a nie Polski wiecznych spisków i konspiracji; Polski europejskiej, a nie Polski smoleńskiej". Mówił też, że lewica chce w Polsce "standardów europejskich".

Chcemy, żeby stosunki państwo-Kościół były w Polsce takie, jak we Francji; otwartość światopoglądowa i tolerancja takie, jak w Hiszpanii; aby gospodarka polska była otwarta na innowacje tak, jak w państwach skandynawskich, a poziom życia i dostatku taki jak u sąsiadów zza Odry

- wyliczał ex-komunista.

Jestem przekonany, że zjednoczeni wokół idei i wartości przywrócimy lewicy należne jej miejsce, przywrócimy Polsce należne jej miejsce. Musimy wygrać dla niej

- oświadczył szef Sojuszu.

Wicemarszałek Sejmu, była posłanka Ruchu Palikota (obecnie niezależna) Wanda Nowicka również podkreślała, że bliska jest jej idea "dużej, silnej lewicy, która rządzi, prowadzi politykę prospołeczną, która w centrum stawia człowieka".

Lewicy, która podejmuje tematy trudne, kontrowersyjne, nie boi się Kościoła i biskupów; lewicy takiej, której przyświeca cel: po pierwsze człowiek

- mówiła Nowicka.

Dzisiaj Polskę stać na lewicę, które odsunie PO od władzy, ale też nie dopuści PiS do władzy. Dziś na tej Sali jest wielu przyjaciół, którzy różnymi drogami docierali do przeświadczenia , że lewica jest w ich sercu. Jestem przekonany, że wspólnie, naszą pracą jesteśmy w stanie przekonać miliony Polaków

- powiedział sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski, który zachęcał, by zdejmować marynarki, krawaty, podwijać rękawy i zebrać się razem po to, by pracować na rzecz przyszłego zwycięstwa.

Wstańmy i odśpiewajmy hymn światowej lewicy! Do Międzynarodówki! Razem zwyciężyć z polską lewicą!

- wezwał sekretarz SLD.

Na Kongres nie przybył nikt z zaproszonych byłych prezydentów. Na Zjawili się za to m.in. aktor Daniel Olbrychski, a także dwóch posłów, którzy niedawno odeszli z Ruchu Palikota: Bartłomiej Bodio i Artur Bramora.

Slaw/ PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych