Ewa Kopacz powiedziała Chińczykom na ucho "jak żyć”. Czy oczekuje już na pokojowego Nobla?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Jakub Kamiński
PAP/Jakub Kamiński

Marszałek Sejmu przyznała, że w czasie wizyty w Państwie Środka, ona i jej towarzysze z delegacji poruszyli w rozmowie z chińskimi władzami temat praw człowieka i... uzyskali „pewien efekt”.

Jaki to efekt i na czym polega – tego już Ewa Kopacz ujawnić nie raczyła:

W obecności naszej delegacji mówiliśmy o prawach człowieka. Oprócz tego, że rozmawialiśmy, to uzyskaliśmy pewien efekt. Ze strony chińskiej uzyskaliśmy deklarację, że są gotowi do wizyt studyjnych, do rozmów na temat standardów, budowania społeczeństwa obywatelskiego. W związku z tym nie zamierzamy skończyć tego tematu tylko na wizycie, która się odbyła

- mówiła Marszałek Sejmu.

Ewa Kopacz przyznała też, że nie ma żadnych wyrzutów sumienia z racji tego, że wizyta odbyła się 4 czerwca, czyli w rocznicę masakry na placu Tiananmen, jej zdaniem w takim dniu lepiej było mówić o demokracji i prawach człowieka właśnie w Pekinie w obecności kamer, a nie w Polsce skąd jej głos nie byłby słyszany. Co ciekawe, chwilę wcześniej powiedziała, że kwestia przestrzegania praw człowieka w Chinach, będzie kontynuowana właśnie w Polsce. Przyda się więc jakaś potężna tuba...

Pani marszałek, mimo że dumna i zadowolona ze swoich dokonań dala ciemiężonego przez władze narodu chińskiego przyznała, że tak naprawdę delegacja pojechała w celach gospodarczych, żeby przygotować grunt do międzynarodowej współpracy.

Zatem prawdziwym celem była kasa, a nie biedni Chińczycy. Kopacz zresztą sama podkreśliła, że w Chinach bez przyzwolenia politycznego nie ma szans na współpracę gospodarczą, to oznacza więc, że jej krzyk w obronie biednego ludu był tak naprawdę co najwyżej delikatnym szeptem. Przecież nie ma co krzyczeć, na władze kraju, który posiada największe rezerwy dewizowe na świecie, bo nie będzie chciał swoich dewiz zostawiać u nas, czyli w kieszeni ministra Rostowskiego.

Żebyśmy mogli stosunki z Chinami utrzymywać, żebyśmy mogli – dzięki szybszemu rozwojowi gospodarczego - dawać miejsca pracy naszym ludziom, stwarzać tu miejsca pracy, tu budować zakłady pracy i podnosić standard życia Polaków - wizyta była bezcenna

- oceniła Marszałek Sejmu.

W Chinach Ewie Kopacz towarzyszyli parlamentarzyści i przedsiębiorcy. Z racji tego, że wizyta odbywała się w rocznicę masakry na placu Tiananmen, z wyjazdu zrezygnowali politycy PiS Maks Kraczkowski i Tomasz Latos.

mk/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych