Brunon K. interesował się zakupem transportera opancerzonego SKOT. To m.in. sprawiło, że niedoszły zamachowiec nie opuści aresztu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Hubert Śmietanka - Wikipedia: transporter opancerzony SKOT. Według sądu taki pojazd chciał kupić Brunon K.
fot. Hubert Śmietanka - Wikipedia: transporter opancerzony SKOT. Według sądu taki pojazd chciał kupić Brunon K.

Krakowski sąd apelacyjny nie zgodził się na wypuszczenie z aresztu Brunona K. Sąd uznał, że niedoszły zamachowiec na konstytucyjne organy RP (m.in. na Sejm, prezydenta, premiera i rząd) był zainteresowanym zakupem transportera bardzo popularnego w Układzie Warszawskim.

Może opinia publiczna dowie się kiedyś w jaki sposób Brunon K. planował przemieścić się w SKOTEM w pobliże gmachu Sejmu tak, aby nie zwrócić na siebie uwagi.

45-letni Brunon K. został zatrzymany 9 listopada ub. roku. Postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP.

Sąd Apelacyjny podzielił argumenty prokuratury, że przedłużenie aresztu pozwoli na zabezpieczenie właściwego toku postępowania i przeprowadzenie kolejnych czynności

- powiedział rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty.

W uzasadnieniu Sąd Apelacyjny powołał się na argumenty prokuratury i sądu pierwszej instancji Stwierdził, iż okres stosowania aresztu wobec Brunona K. nie jest nadmierny z punktu widzenia zebranego materiału dowodowego i konieczności zebrania dalszych dowodów. Jako realną sąd uznał także obawę matactwa, wskazując na podjętą przez Brunona K. próbę przekazania korespondencji z aresztu żonie oraz wcześniejsze porozumiewanie się podejrzanym szyfrem.

Nie zgodził się także z tezą obrońców, że Brunon K. w pewnym momencie odstąpił od przygotowań.

Plan był opracowywany, podejrzany ustalał, gdzie można nabyć opancerzony samochód wojskowy SKOT i ile ton materiału wybuchowego można na niego załadować. Chciał tam zmieścić cztery tony. Niewątpliwie przygotowywał także odczynniki do sporządzenia materiału wybuchowego - podkreślił sąd w uzasadnieniu. Wskazał także, że Brunon K. kręcił filmy przy Sejmie by ustalić, jak podjechać pod ścianę i dokonać detonacji.

Jak poinformował prowadzący śledztwo prok. Mariusz Krasoń, prokuratura zamierza zakończyć postępowanie do 5 sierpnia, tj. terminu stosowania aresztu. Zastrzegł jednak, że nie wiadomo, czy uda się do tego terminu zakończyć wszystkie czynności.

Prokuratura ma już większość opinii biegłych, czeka jeszcze m.in. na opinię o stanie zdrowia psychicznego mężczyzny po 6-tygodniowej obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Prowadzący śledztwo czekają także na opinie dotyczące badań chemicznych, broni oraz amunicji. Przesłuchują kolejnych świadków, kontaktujących się z Brunonem K. przez internet. Według śledczych były pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu cztery tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.

W śledztwie Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. Nie przyznał się do przygotowywania zamachu; podał, że działał pod wpływem inspiracji innej osoby, co prokuratura określa jako jego własną linię obrony. Jak podała prokuratura, osoba ta podczas przesłuchania zaprzeczyła, by pełniła taką rolę.

W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne i książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował.

Slaw/ PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych