"Budzanowski przeszkadzał stronie rosyjskiej. Spójrzmy na to, co się dzieje po jego dymisji w kwestii gazu łupkowego." CZTERY PYTANIA do Piotra Maciążka

Fot. msp.gov.pl
Fot. msp.gov.pl

wPolityce.pl: „Rzeczpospolita” pisała o tym, w jakich okolicznościach Rosjanie lobbowali na rzecz dymisji ministra Budzanowskiego. Niektóre z faktów – jak na przykład bezpośrednie niemalże polecenia dla Grzegorza Schetyny muszą robić wrażenie. Dlaczego Budzanowski został wyrzucony? Czy naciski Rosjan w tej sprawie mogły mieć znaczenie?

CZYTAJ WIĘCEJ: Rosjanie do Schetyny: wyrzućcie Budzanowskiego! Niebywały lobbing ws. tarnowskich Azotów. Moskwa nie odpuści...

Piotr A. Maciążek, defence24.pl: Złożyło się na to kilka czynników. Pierwszym był nacisk opozycji, drugim nacisk strony rosyjskiej, której ten minister bardzo przeszkadzał. Natomiast trzecim elementem był faktycznie niedopełniony nadzór nad spółką skarbu państwa przez ministra Budzanowskiego. Natomiast nie wydaje mi się, aby to był czynnik dominujący, który determinował dymisję ponieważ inni ministrowie robili nie takie rzeczy i nie takie mieli uchybienia obowiązków. Wina, która dotyczy ministra Budzanowskiego, jak wykazała późniejsza dymisja szefowej PGNiG Katarzyny Piotrowskiej-Oliwy, bardziej obciążała jej konto, bowiem to właśnie szefowa PGNiG nie przekazała swojemu zwierzchnikowi odpowiednich informacji. Ona była jedną z tych osób, które zaważyły na sprawie memorandum.

 

To, że opozycja – w tym przypadku PiS – zażądała odejścia Budzanowskiego nie jest niczym zaskakującym. Świętym prawem opozycji jest szukanie niedociągnięć. Uważa pan, że mogła jednak zachować się w tej sprawie inaczej?

Problem polega na tym, że w dojrzałych demokracjach i społeczeństwach przede wszystkim liczy się interes państwa, a nie partii. Jestem dość krytycznie nastawiony do rządów Platformy Obywatelskiej, uważam, że powodów do jego merytorycznego atakowania przez PiS wystarczyłoby w najbliższych miesiącach aż nadto. Proszę jednak zobaczyć, jaka jest korelacja pomiędzy dymisją Budzanowskiego, który w powszechnej opinii był protektorem kwestii gazu łupkowego w Polsce, oraz tego co się stało po tej dymisji. Odejście dwóch firm, seria artykułów, w których zaczęto sugerować, że rewolucja łupkowa była wymysłem i skończyła się, zanim zaczęła. Powstało na ten temat mnóstwo nierzetelnych materiałów. Przykładem może być niedawny materiał Krzysztofa Skórzyńskiego z TVN, w którym sugerowano Polakom, że żadna firma zagraniczna nie chce już wydobywać łupków w naszym kraju. A to jest przecież nieprawda. Sugerowano, że gazu łupkowego jest mało, a przecież nie wykonano jeszcze takiej ilości odwiertów, aby to stwierdzić, co przyznają firmy biorące udział w poszukiwaniach.

Tak więc moim zdaniem PiS powinien wykazać się w tej sytuacji wstrzemięźliwością polityczną, a a dymisja Budzanowskiego już teraz okazuje się fatalna. I stało się to niemalże na życzenie strony rosyjskiej. Widzę tu jednak pewne okienko dla fatalnej decyzji Donalda Tuska, ponieważ Budzanowski może zostać ministrem energetyki, a prace nad powołaniem tego resortu właśnie trwają.

 

Teza, że macki Kremla sięgają do Polski, nie jest niczym odkrywczym. Warto jednak wiedzieć jak głęboko one infiltrują polską przestrzeń. Mówi się o ośrodku belwederskim, niektórych mediach. Jak to wygląda według pana?

Nie mam na ten temat zweryfikowanych informacji. Natomiast przypuszczam, że pewnymi wpływami cieszy się Kreml we wszystkich środowiskach. Pewnie nawet Prawo i Sprawiedliwość nie byłoby tu wyjątkiem mimo antyrosyjskiej retoryki. Co do mediów też trudno tu coś pewnego powiedzieć, natomiast widać, że są takie redakcje, które okresowo wpisują się w narrację rosyjską. Szeroko promowana opcja „odwilży” w relacjach z Rosją szybko zrodziła pierwsze patologie. Na ołtarzu tej odwilży składaliśmy np. nasze interesy energetyczne.

 

Dużo zarzucił pan największej partii opozycyjnej, ale trzeba chyba jej bronić m.in. z tego powodu, że jako partia opozycyjna nie ma dostępu do takiej wiedzy, jaką ma rząd i może nie wiedzieć o wszystkich kwestiach związanych z ministrem Budzanowskim. Przypomnijmy, że PiS żądał jego odwołania już po ubiegłorocznych zawirowaniach wokół LOT.

Dla mnie to nie jest żaden argument, bo PiS złożył wniosek o wotum nieufności dla Budzanowskiego po wybuchu sprawy związanej z memorandum, a nie przed nią. Ja nie mam żadnych certyfikatów poufności, a – jak to akcentowałem już na państwa łamach – to była kwestia oczywista, że w kontekście Budzanowskiego były elementy rosyjskiego nacisku. W wyniku prostej pracy analitycznej na powszechnie dostępnych źródłach można było to wyłapać. Nie wierzę, aby tak poważna partia jaką jest PiS, z tak doświadczonymi politykami jak Przemysław Wipler, nie wiedziałaby o tak oczywistych sprawach. Jeśli było inaczej, to jest to kompromitujące.

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.