Kwaśniewski potwierdza, że Bielecki zgadzał się na sprzedaż Azotów i dziwi się jego słowom iż "inwestorów rosyjskich omijał łukiem". PO NASZEJ PUBLIKACJI

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Wywiad jakiego Aleksander Kwaśniewski udzielił dziennikowi "Polska the Times" oznacza poważny zwrot w sprawie o której piszemy od tygodnia. Jeśli były prezydent mówi prawdę, to oznacza, że komisja śledcza mająca wyjaśnić kwestię lobbingu czołowych polityków PO na rzecz rosyjskiego kapitału, czego domaga się Prawo i Sprawiedliwość, jest jak najbardziej uzasadniona.

Ale po kolei.

Przypomnijmy - w dostępnym jeszcze w kioskach tygodniku "Sieci" Piotr Zaremba napisał, że szef ABW Krzysztof Bondaryk odchodząc, zostawił premierowi tykającą bombę.

Jest nią raport na temat lobbowania przez czołowego doradcę premiera na rzecz obecności rosyjskiego kapitału w polskiej firmie Zakłady Azotowe Tarnów. Informację tę autor potwierdził w dwóch niezależnych źródłach.

Sprawa ma szerszy kontekst. Niedawno z kręgów Platformy Obywatelskiej wypłynął zarzut, że lobbował Aleksander Kwaśniewski. Tymczasem we wspomnianym raporcie Bondaryka miały się znaleźć zarzuty, iż podobną rolę miał odgrywać właśnie szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki.

Dawny szef ABW miał to opisać jako groźne dla bezpieczeństwa ekonomicznego Polski. Przypomnijmy, że przejęcie Zakładów Azotowych Tarnów przez rosyjski Acron umożliwiłoby Rosjanom mocne wejście na rynek energetyczny Unii. Rzecznik prasowy rządu Paweł Graś zaprzeczył istnieniu takiego raportu.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w reakcji na zapowiedź tekstu opublikowała na swoich stronach oświadczenie w tej sprawie:

Sugerowanie, iż Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przesłała raport Premierowi RP, dotyczący rzekomego lobbowania na rzecz rosyjskiego kapitału przez Jana Krzysztofa Bieleckiego nie jest prawdą.

Stanowczo dementujemy jakoby istniał taki raport lub inny dokument zawierający przywołane treści. Jednocześnie informujemy, że zarówno autor zapowiadanego artykułu ani żaden inny dziennikarz nie zwracali się do ABW z zapytaniem w przedmiotowej sprawie.

Takie postępowanie narusza zasady rzetelności dziennikarskiej.

- napisał rzecznik ABW ppłk Maciej Karczyński.

Istnieniu raportu zaprzeczył też Jan Krzysztof Bielecki choć on akurat o takim raporcie nie powinien rzeczywiście wiedzieć.

CZYTAJ TEŻ: Jana Krzysztofa Bieleckiego desperacka próba obrony. Po publikacji " Sieci" atakuje portal wPolityce.pl

Redakcja tygodnika "Sieci" podtrzymała swoje stanowisko w tej sprawie. A dziś pojawił się kolejny dowód potwierdzający, że Bielecki mógł być uwikłany w lobbowanie na rzecz przejęcia Azotów przez Rosjan. To słowa Aleksandra Kwaśniewskiego, który został zapytany o to przez red. Joannę Miziołek z gazety "Polska the Times":

Pytanie:

Myśli Pan, że prawdziwe okażą się informacje tygodnika "Sieci", że Jan Krzysztof Bielecki lobbował na rzecz Rosjan?

Aleksander Kwaśniewski:

Bzdura. Nie wiem, czy była notatka ABW, czy nie. Wiem, że Jan Krzysztof Bielecki jest szefem Rady Gospodarczej przy premierze, czyli jest człowiekiem, który powinien odpowiadać na pytania inwestorów z zagranicy. I odpowiadać zgodnie z prawdą. Takiej odpowiedzi udzielił mi w rozmowie. Mówił, że Azoty znajdują się na liście rządowej do wykupienia w trzydziestu kilku procentach udziałów skarbu państwa. Dziwię się, że Jan Krzysztof Bielecki mówi, że inwestorów rosyjskich omijał łukiem. Bo świadczy to o tym, że mamy rosyjską fobię.

Słowa te oznaczają ważny przełom w naszych ustaleniach. Są dowodem, że były podstawy do poważnych pytań i niepokoju, także ze strony ABW, o zaangażowanie Bieleckiego, najbliższego doradcy premiera Tuska, w lobbing na rzecz rosyjskiego kapitału. Kwaśniewski mówi wprost:

"Dziwię się, że Jan Krzysztof Bielecki mówi, że inwestorów rosyjskich omijał łukiem".

Jak blisko nich był? Były prezydent sporo pozostawia między wierszami, ale przekaz jest oczywisty - Jan Krzysztof Bielecki był w całą operację zaangażowany. A zatem - mimo zaprzeczeń - były już szef ABW mógł to opisać w raporcie. Pewnie tak tajnym, że władza może zgodnie z prawem zaprzeczać jego istnieniu. Ale nie ma wątpliwości, iż w końcu dowiemy się prawdy.

Z wywiadu Kwaśniewskiego wynikają jednak jeszcze dwa wnioski. Po pierwsze, zdaniem byłego prezydenta, to Donald Tusk stoi za ujawnieniem informacji o jego zaangażowanu lobbystycznym na rzecz Rosjan. Argumentacja jest przekonująca bo twierdzi, że w rozmowie na ten temat uczestniczył tylko on i premier:

Jeżeli po roku pojawia się temat rozmów, w których uczestniczyły dwie osoby, czyli premier i ja, to musiał powiedzieć jeden z nas. Mało tego, jest to przeciwko mnie. Nie dość, że z zasady nie informuję o takich spotkaniach, to jeszcze nie miałem żadnego powodu działać przeciwko sobie i przygotowywać tego rodzaju propagandę. (...) W tej rozmowie nie uczestniczył nikt inny.

Powstaje pytanie w jakie formule prowadzono tę rozmowę? Kwaśniewski mówi zresztą w liczbie mnogiej, a zatem czy było ich więcej? Czy Donald Tusk sporządził z jej przebiegu notatkę? Czy poinformował odpowiednie ministerstwa i służby?

Zacytujmy dalej:

Pytanie:

Czyli sprawa Acronu wyszła od premiera?

Aleksander Kwaśniewski:

I teraz, po roku pojawia się sprawa sprzedaży Azotów Puławy. W takim momencie, w takim kontekście. Jeżeli bym uznał splot przypadków, to pani nie zaufałaby mojej inteligencji. A ja nie jestem zbyt łatwowierny ani naiwny. (...)

Wyciągniecie historii Acronu ma dwa cele. Pierwszy to, żeby Kwaśniewskiego ubrać w lobbing dla Rosjan, i drugi - żeby pokazać, że wszyscy, którzy dotykają się Rosji, to niemalże zdrajcy ojczyzny.

Kwaśniewski dementuje też słowa Tuska, że podczas rozmowy dał do zrozumienia, że propozycja Kwaśniewskiego - by pozwolić kupić Azoty Rosjanom - jest "niestosowana".

Stwierdza:

Nie. Słowo "niestosowna" nie pasuje. Ta propozycja była złożona zgodnie z przepisami polskiego prawa. Przypomnę, że w tamtym czasie Azoty znajdowały się na liście prywatyzacyjnej. A nasza dyskusja dotyczyła tego, na ile w Polsce jest klimat wobec inwestorów międzynarodowych i kapitału z Rosji. Zastanawialiśmy się, jakie to może wywołać reperkusje w Polsce. Przykład Acronu pokazuje jedno, że klimatu dla inwestorów rosyjskich w naszym kraju nie ma.

Aleksander Kwaśniewski mówi otwarcie o swojej "rozmowie z Bieleckim i Tuskiem" na temat Azotów. A zatem J.K. Bielecki musiał być w sprawę poważnie zaangażowany. Jeśli by nie był - to przecież logiczne - nie rozmawiałby.

Zielone światło dla prywatyzacji Azotów było od momentu, kiedy zgodnie z decyzją rządu, bodajże w marcu 2012 r. Azoty znalazły się na liście do prywatyzacji. Zanim odbyłem rozmowę z Bieleckim i Tuskiem, przedstawiciele Acronu rozmawiali z Ministerstwem Skarbu. Zielone światło było w programie rządowym. Dopiero w wyniku tego, że inwestor pojawił się nie z Francji czy z Czech, a z Rosji, Azotów nie sprzedano. Jedyna trudność w całej sprawie polegała na tym, że inwestor jest pochodzenia rosyjskiego (...).

Kwaśniewski pod koniec rozmowy raz jeszcze oskarża PO o "czarny PR":

Myślę, że jest jakiś zespół, który uznał, że Europa Plus pod patronatem Kwaśniewskiego jest niebezpieczna. I podstawiają różne wrzutki. Jak nie Kazachstan, to Rosja. Rykoszetem dotknęło to Jana Krzysztofa Bieleckiego. Ale kto dołki kopie, ten sam w nie wpada

- stwierdza. Czy tak będzie w rzeczywistości przekonamy się wkrótce, na razie należy stwierdzić, że sprawa ma jak widać nie tylko drugie, ale trzecie, czwarte i piąte dno. Puenta jest jasna: rządzące elity i były prezydent są mocno uwikłani w lobbing na rzecz rosyjskiego kapitału, który próbuje przejąć newralgiczne dla bezpieczeństwa energetycznego Polski firmy.

gim, źródła: tygodnik "Sieci", "Polska the Times", inf. własna

 

 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Do nabycia w Sklepiku.pl:"Polityka dla dorosłych. Eseje"
autor:Andrzej Waśkiewicz

Zamieszczone w niniejszym tomie teksty nie mają charakteru naukowego ani typowo publicystycznego. Zaklasyfikować je chyba należy do nadzwyczaj pojemnej kategorii eseju lub szkicu. Połowa z nich dotyczy spraw i problemów specyficznie polskich, pozostałe traktują o zagadnieniach wystarczająco kontrowersyjnych, by poświęcić im nieco uwagi spis treści powinien wyjaśnić resztę.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych