Paweł Kowal o Wołyniu: "Trzeba uważać z upolitycznianiem kategorii ludobójstwa"

Lipiki  fot. Wikipedia/www.starwon.com.au/1943
Lipiki fot. Wikipedia/www.starwon.com.au/1943

O Rzezi Wołyńskiej i tych, którzy chcą czerpać polityczne korzyści z obchodów 70. rocznicy zbrodni mówi "Rzeczpospolitej" Paweł Kowal, były wiceszef MSZ w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, dziś szef ugrupowania "Polska Jest Najważniejsza". Ma on wątpliwości, czy słowo "ludobójstwo" powinno znaleźć się w oficjalnej uchwale Sejmu w rocznicę masakry blisko 200 tysięcy Polaków przez Ukraińców z OUN UPA.

Nie znam ekspertyzy, która by opisywała wydarzenia na Wołyniu jako ludobójstwo w rozumieniu prawa międzynarodowego

- mówi Kowal, choć zaznacza, że w "potocznym" rozumieniu taka ocena jest uprawniona.

Taka opinia jest oczywista w odniesieniu do skali eksterminacji Polaków na Wołyniu. Zamordowano tam dużą część, być może większość polskiej populacji. W ten sposób słowo „ludobójstwo" rozumie przecież wielu ludzi.

Ale jak dodaje:

Zakwalifikowałbym ją do kategorii najgorszych zbrodni sąsiedzkich, „domowych" z wszystkimi tragicznymi konsekwencjami. Tragedia polega też na tym, że działania miały miejsce na okupowanym polskim terytorium, a ofiarami i oprawcami byli do niedawna obywatele tego samego państwa II Rzeczypospolitej.

Dla Kowala nie ma znaczenia, że o ludobójstwie na Wołyniu mówią zarówno śledczy IPN, jak i historycy opisujący zbrodnie banderowców.

Prokuratorzy muszą reprezentować interes prawny poszkodowanych i formułować jak najdalej idący akt oskarżenia (...) Jedni mówią o eksterminacji, inni o ludobójstwie.

I zaraz przestrzega:

Trzeba uważać z upolitycznianiem kategorii ludobójstwa.

To dokładnie ten sam argument, którego używają politycy PO, którzy za wszelką cenę chcą nie dopuścić do umieszczenia "ludobójstwa" w sejmowej uchwale. Kto miałby, zdaniem Kowala, wykorzystywać obchody do rozgrywek politycznych?

Ci, którzy pojednanie i relacje polsko-ukraińskie sprowadzają do sporu o jedno słowo.

I nadal nie wiadomo, kogo Kowal ma na myśli, bo to PSL-owski a nie PiS-owski projekt uchwały uważa się za najbardziej stanowczy.

Ale upolitycznianie Wołynia dotyczy także Ukrainy, bo - jak podkreśla Kowal - nie wolno obciążać Ukrainy za tę zbrodnię.

Dzisiejsze ukraińskie władze są nawet krytyczniej niż my nastawione do tradycji UPA. Siły polityczne, będące dzisiaj w opozycji, myślę choćby o obozie Julii Tymoszenko, są bliżej tej tradycji. Tych podziałów nie powinniśmy wykorzystywać, to wbrew polskim interesom.

Czyli pisanie o "ludobójstwie" miałoby osłabiać opozycję... Na poparcie swoich tez Kowal sięga aż po autorytet Jana Pawła II:

Chciałbym przypomnieć tym, którzy przyznają się do chrześcijańskiej tradycji, że Jan Paweł II wskazał tu pewne kierunki myślenia i moralne oceny. Z jakichś powodów nie użył słowa „ludobójstwo", ale jak sądzę, nikt nie wątpi, po której był stronie.

Ale Kowal zresztą sam obala swoje wątpliwości geopolityczne i prawne przeciw nazwaniu Rzezi Wołyńskiej ludobójstwem

Przypominam, że prominentni politycy odmawiali kilka lat temu uznania Katynia za ludobójstwo, chociaż w tym kontekście nie ma wątpliwości: jest jasny rozkaz, wykonanie, skala, intencja oraz odpowiedzialność uznanego międzynarodowo państwa, pełna prawna kontynuacja.

Cała rozmowa "Rzeczpospolitej".

kim, "Rzeczpospolita"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych