NASZ WYWIAD. Prof. Rybiński: "Parady, jak ta Schumana, już niczego nie zmienią. My, Europejczycy przekroczyliśmy już granicę zdrowego rozsądku"

PAP/Jacek Turczyk
PAP/Jacek Turczyk

Jak co roku ulicami Warszawy przeszła Parada Schumana – pochód euroentuzjastów. W tym roku pojawiły się transparenty lobbujące za walutą euro. W tym samym czasie docierają do Polaków informacje z serca UE, że wybudowano gmach dla biurokratów, za który zapłacono 100 mln euro więcej niż planowano.

CZYTAJ WIĘCEJ: Eurokraci budują sobie "Jajko Van Rompuya" za 330 mln euro. Ekstrawagancki budynek jest o 100 mln droższy, niż planowano

O tym, czy Unia Europejska zaczyna przypominać sypiący się cyrk, w którym wciąż próbują rozbawić publiczność klauni w maskach z przyklejonym uśmiechem rozmawiamy z prof. Krzysztofem Rybińskim, ekonomistą i byłym wiceprezesem NBP.

 

Co pan sądzi o radosnej Paradzie Schumana na tle sytuacji, w której eurokraci budują sobie drogie siedziby?

Na temat budynku nie chcę się wypowiadać, bo nie śledziłem tej inwestycji. Natomiast zdecydowanie dziś widać, że stopień integracji europejskiej przekroczył poziom, który trudno można uznać za zgodny z interesami poszczególnych narodów, oraz za zgodny ze zdrowym rozsądkiem. Próba dalszego forsowania za pieniądze publiczne – przypomnę, że tego typu inicjatywy z reguły odbywają się za pieniądze publiczne, to jest realizowanie wyłącznie wąskiej grupy eurokratów. To zapewnia im większe wpływy, dłuższe trwanie na swoich stołkach i możliwość zatrudniania swoich znajomych.

Europa nie poruszy się dalej poza model federacji niezależnych państw, która utrzymuje wspólnotę handlu i cztery wolności (przepływu towarów, przepływu usług, przepływu osób i przepływu kapitału – przyp. red.), a widać, że niektóre z nich, choćby swobodny przepływ osób poszedł za daleko jak na możliwości tolerancji niektórych państw.

W najbliższym czasie, w najbliższych latach dojdzie do zatrzymania procesów integracji normalnymi metodami. Jeśli eurokraci nadal będą forsować chore pomysły typu unia bankowa czy unia fiskalna, które mają na siłę cementować kraje Unii w celu stworzenia monolitu politycznego, to wówczas ten proces zostanie rozsadzony od środka, poprzez procesy społeczne, które wykorzystają mechanizmy demokratyczne w poszczególnych krajach i wygrają partii nacjonalistyczne, albo dojdzie do jakiejś rewolucji i poleje się krew.

Więc parady, jako parady. Ludzie lubią sobie od czasu do czasu pochodzić, dziś akurat deszcz padał, więc aura nie sprzyjała, ale i tak to niczego nie zmieni, bo my Europejczycy przekroczyliśmy już granicę zdrowego rozsądku.

 

Jeśli na co dzień Polacy słyszą o marnotrawstwie w Unii Europejskiej, a zaraz po tym widzą na ulicach miast uśmiechy i parady hołubiące tę Unię, to budzi się w nas taki dysonans poznawczy. Pytamy naturalnie: kto nas w coś wkręca?

CZYTAJ TAKŻE: "Złoty w garści, czy euro w kieszeni" - transparent parady Schumanna mógłby zirytować niejednego Polaka, który nie ma ani złotego w garści, ani euro w kieszeni

To, że UE poprzez działania brukselskiego aparatu urzędniczego staje się coraz bardziej dysfunkcjonalnym molochem, w którym zamiast ułatwiać prowadzenie biznesu na skalę paneuropejską, to utrzymuje się bariery, choćby dla świadczenia usług. Pomimo oczywistego faktu, że narzuca się potwornie drogie rozwiązania które wręcz niszczą polską gospodarkę, to my z tym nic nie robimy. Traktujemy to jako coś, co trzeba przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza. Próba utrzymania euro w obecnym kształcie przez 17 krajów to wszystko doprowadzi do poważnej katastrofy finansowej. Katastrofa społeczna już jest. No bo jeśli bezrobocie wśród Greków w wieku 18-24 lata wynosi 64 procent. No to jest kompletny dramat! Dwóch na trzech nie ma pracy! Tacy ludzie albo rozjadą się po świecie, albo chwycą za jakieś ostre narzędzia i zrobią „porządek” ze swoimi biurokratami.

 

Pan zwrócił już w tej rozmowie uwagę, że w Europie mogą się obudzić demony. Zjednoczona Europa powstała po to, aby nie powtórzyły się dwudziestowieczne kataklizmy wojenne, a tu okazuje się, że eurokraci swoim postępowaniem, swoimi pomysłami doprowadzają Europę do wrzenia.

Tak to niestety wygląda. To jest oczywiście spowodowane tym, że ci eurokraci mają swoją kadencyjność i chcą problemy przesunąć poza swoją kadencję, aby nie mieć kłopotów w czasie, gdy oni urzędują. Podejmują działania, które jedynie na krótko coś załatwiają, doraźnie, ale powodują narastanie problemów strukturalnych w dłuższym okresie czasu. Kraje mają problemy z długiem publicznym i doprowadza się do sytuacji, gdy dwie trzecie młodego pokolenia nie ma pracy, to naturalnie nie płacą oni składek, a więc systemy emerytalne stają się coraz bardziej bankrutami i problemy finansowe coraz bardziej narastają. Ale na chwilę obecną mamy jedynie doraźne podsypanie dodrukowanymi pieniędzmi przez Europejski Bank Centralny udający, że wszystko jest w porządku. To jest sytuacja absurdalna. Trudno zrozumieć, że w krajach demokratycznych pozwolono prowadzić tak chorą politykę gospodarczą zamiast, choć przecież bardzo wcześnie wskazywano na narastające zagrożenia w takich krajach jak Grecja. Trzeba było doprowadzić do szybkiego oddłużania. Byłoby to bolesne i dotkliwe, ale nie było innego wyjścia.

To co zrobiono, to systematycznie i dramatycznie zuboża zwykłych ludzi i sprawia, że banksterzy stają się jeszcze bogatsi. Skoro taka polityka jest wciąż prowadzona, to oznacza dla mnie, że politycy w Europie są w kieszeni banksterów, że ci banksterzy mają swoje wtyki wszędzie. Przypomnę, że premierzy instalowani w niektórych krajach mają przeszłość w dużych bankach inwestycyjnych, głównie o rodowodzie amerykańskim. Banksterzy realizują przez swoich ludzi politykę dla siebie korzystną. Dostają biliony euro i dolarów, które inwestują na rynkach aktywów zarabiając krocie. Zaś biedni ludzie, pozbawieni możliwości kredytowych, tracący pracę przeżywają prawdziwą tragedię. Tak dziś wygląda Europa. W takich czasach debatowanie o wejściu Polski do strefy euro, o tworzeniu wspólnego obszaru politycznego jest zupełnym nieporozumieniem.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych