SLD wydało „Niezbędnik historyczny lewicy” – kilkudziesięciostronicowy przewodnik przeznaczony głównie dla swoich działaczy, fałszujący elementarne fakty z historii, sławiący komunistycznych aparatczyków. Kuriozalne wydawnictwo przygotował think tank Sojuszu Centrum im. Ignacego Daszyńskiego. Czytamy w nim m.in., że stan wojenny był skutkiem "dwóch tendencji: radykalizacji Solidarności i wzmożeniem nacisku władz ZSRR domagających się jej zgniecenia". Okres rządów Gierka opisany jest jako „przyspieszony rozwój Polski”, a zaciągane wówczas długi „racjonalne”.
Wielu kluczowych zdarzeń polskiej historii ubiegłego wieku w broszurze nie ma. Szef Centrum Tomasz Kalita, były rzecznik SLD, na pytanie, dlaczego w "Niezbędniku" nie ma np. informacji o wydarzeniach z Grudnia '70, czy masakrze w kopalni Wujek, odparł, że... w publikacji znalazły się wydarzenia pomijane w debacie publicznej:
Nie piszemy o Grudniu 70, natomiast piszemy o tzw. zamachu majowym 1926 r., który jest przemilczany zwłaszcza przez prawicę. To nie jest podręcznik historii, to są wybrane hasła, które w dzisiejszej Polsce są przemilczane, o których się nie mówi i chcemy je przywołać.
- Potworny prymitywizm – komentuje wydawnictwo SLD w rozmowie z portalem wPolityce.pl historyk prof. Jan Żaryn.
wPolityce.pl: - Jak pan ocenia „Niezbędnik” wyprodukowany przez partię postkomunistyczną?
Prof. Jan Żaryn: - Mam przede wszystkim taką uwagę natury ogólnej. Niewątpliwie komuniści polscy przez fakt swoich kompromitujących rządów, które sprawowali w latach 1944-89 z nadania obcego państwa skompromitowali nie tylko siebie, ale i skompromitowali w oczach opinii publicznej ruch socjalistyczny, pod który w różnych okresach PRL próbowali się podszywać. Ta kompromitacja dziś naturalną potrzebę (podkreślam słowo „naturalną”) – niezależnie od tego „dzieła”, o którym rozmawiamy – reaktywowania pamięci o prawdziwym niepodległościowym nurcie socjalizmu w Polsce.
Z punktu widzenia historyka mogę powiedzieć, że rzeczywiście jest wielka luka w naszej pamięci historycznej – na poziomie edukacji i na poziomie badań naukowych – dotycząca pojęcia socjalizmu niepodległościowego i reaktywowania konkretnych postaci, które znalazłyby się w polskim panteonie od prawej do lewej strony.
Kogo ma pan na myśli?
M.in. Adama Ciołkosza, działacza emigracyjnego Polskiej Partii Socjalistycznej, który wraz ze zwoją małżonką stanowił bardzo ważną część polskiej tradycji socjalistycznej. Myślę też o Kazimierzu Pużaku, który był więźniem carskim, działaczem socjalistycznym w II RP. Ale przede wszystkim pamiętamy go jako przewodniczącego Rady Jedności Narodowej Polskiego Państwa Podziemnego, jako jednego z 16 aresztowanych przez NKWD i skazanego przez sąd w Moskwie, a po powrocie do Polski ponownie aresztowanego; zmarłego, a być może zamordowanego w więzieniu komunistycznym. Tomasz Arciszewski, Zygmunt Zaremba, Mieczysław Niedziałkowski – te nazwiska można mnożyć. Mówię o tym wszystkim z pozycji osoby, która nie podziela poglądów socjalistycznych, uważam je za szkodliwe dla rozwoju myśli człowieka. To moje prywatne poglądy, natomiast nie ma cienia wątpliwości, że nurt socjalistyczny został przez komunistów zniszczony.
Tak więc próba reaktywowania ruchu socjalistycznego...
...przez spadkobierców tych, którzy ten ruch niszczyli
...właśnie – jest już czymś fałszywym z założenia, niezależnie od intencji twórców tej broszury. Fakt, że SLD jest w prostej linii spadkobiercą PZPR i wszystkich czynów hańbiących tę partię – od zbrodni, po sprzedanie Polski Sowietom, stawia w bardzo złym świetle przywoływanych przez nich bohaterów pozytywnych, choć oni na to nie zasługują.
Polacy są podzieleni w swoich poglądach. Ale czy taki niezbędnik postkomunistów ma szanse przebić się do świadomości społecznej i znaleźć w niej swoje miejsce?
Mam nadzieję, że nie. Nie tylko dlatego, że ten dokument jest fałszywy z założenia. Ale na dodatek – z tego, co zdążyłem się zorientować – jest też fałszywy w treści. Jest w nim sporo błędów wynikających z przyjmowania retoryki socjalistycznej jako obiektywnej, a nie wywodzącej się z konkretnych nurtów partyjnych. Przykładowo opowiadanie o drogach do niepodległości na przełomie XIX i XX wieku, że prawica była ugodowa, a socjaliści byli łączącymi socjalizm z niepodległością, jest daleko idącą kompromitacją. Nurty prawicowe, jakbyśmy je szeroko bądź wąsko prezentowali, były głęboko zaangażowane w dzieło niepodległości Polski. Odbieranie całej Galicji Piemontowi Polskiemu, odbieranie zasług obozowi narodowemu i realistom w tworzeniu Wojska Polskiego, gen. Józefa Hallera z Komitetu Narodowego Polskiego, odbieranie Lidze Narodowej działającej od końca XIX wieku zasług w walce o niepodległość, jest potwornym prymitywizmem. Sprawia wrażenie próby przeniesienia jakiejś dogmatycznej walki ówczesnego czasu na grunt dzisiejszy, co nie ma żadnego sensu.
Dużo znalazł pan błędów w „Niezbędniku”?
Mnóstwo, zarówno drobnych, jak i daleko idących przeinaczeń. Zdaje się, że główny sens tej broszury stanowi próba udowodnienia, że Polska ludowa była wariantem aspiracji Polski. Jest to zupełnym pomyleniem rzeczywistości historycznej, bo komuniści, podobnie jak w roku 1918, ‘20, ‘26, ‘39 czy ‘44, stawiali na Związek Sowiecki, który chciał zająć, zdominować i zamordować tych Polaków, którzy nie mieścili się w projekcie klasowego społeczeństwa marksistowskiego. Uznawanie tego za alternatywną drogę wypełniania aspiracji polskich, jest przyznawaniem przez SLD, że de facto są zdolni do funkcjonowania nie w porządku demokratycznym, ale państwa zarządzanego przez totalitarną warstwę, która wszystkich swoich przeciwników przeznacza do eksterminacji. Dziękuję za taki pomysł na współczesne funkcjonowanie partii lewicowej.
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/157001-potworny-prymitywizm-lewicy-piec-pytan-do-prof-zaryna-o-niezbednik-historyczny-sld