Śledztwo ws. śmierci Remigiusza M. będzie umorzone?

Remigiusz M. miał popełnić samobójstwo z przyczyn osobistych. Nikt mu w tym nie pomagał, ani do tego nie zmuszał. To ustalenia śledztwa Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która bada okoliczności śmierci technika pokładowego Jaka-40, który 10 kwietnia 2010 r. lądował w Smoleńsku. Według portalu tvp.info śledztwo w tej sprawie będzie umorzone.

Decyzja ma zapaść w ciągu najbliższych dni.

Jeden ze śledczych powiedział tvp.info:

Analiza zeznań świadków, w tym rodziny lotnika i jego znajomych, wsparta profilem psychologicznym technika, nie pozwoliła na znalezienie jakichkolwiek dowodów wskazujących, że w śmierć Remigiusza M. mogą być zamieszane tzw. osoby trzecie. Motywem działania lotnika były kłopoty osobiste

– mówi portalowi tvp.info jeden ze śledczych.

Technik popełnił samobójstwo pod koniec października ub.r. Ciało Remigiusza M. znalazła jego żona, w piwnicy ich domu w Piasecznie. Mężczyzna się powiesił. Na jego ciele nie stwierdzono śladów wskazujących, że mogło to być morderstwo. Remigiusz M. w chwili śmierci nie znajdował się pod wpływem środków odurzających czy psychotropowych bądź leków. W jego ciele stwierdzono jednak ślady alkoholu.

Remigiusz M. był technikiem pokładowym Jaka-40, który wylądował na smoleńskim lotnisku godzinę przed katastrofą Tu-154 w 2010 r.

Lotnik zeznał, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze samolotu z prezydentem na pokładzie na zejście do wysokości 50 m – podczas gdy z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na przepisowe 100 metrów.

CZYTAJ WIĘCEJ: UJAWNIAMY! Co mówił Remigiusz Muś w smoleńskim śledztwie. Obszerne fragmenty zeznań. Opis miejsca katastrofy godzinę po zdarzeniu

Według Remigiusza M., również załoga Jaka-40 dostała zgodę na zejście do 50 m, podobnie jak załoga rosyjskiego Iła z funkcjonariuszami ochrony, który po nieudanej próbie lądowania odleciał na inne lotnisko.

znp, tvp.info

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych