"Perfidia niemiecka przekroczyła w przypadku Hotelu Polskiego wszelkie granice"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Tablica upamiętniająca ofiary Hotelu Polskiego na Pawiaku w Warszawie, Fot. Mateusz Opasiński, Wikipedia, Creative Commons
Tablica upamiętniająca ofiary Hotelu Polskiego na Pawiaku w Warszawie, Fot. Mateusz Opasiński, Wikipedia, Creative Commons

Na dawnej siedzibie Hotelu Polskiego przy ul. Długiej 29 w Warszawie odsłonięto tablicę upamiętniającą podstępnie zwabionych przez gestapo Żydów, którzy następnie zostali uwięzieni i zamordowani. W uroczystości wzięły udział delegacje z Izraela, weterani i kombatanci, przedstawiciele Muzeum Historii Żydów Polski, Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz mieszkańcy Warszawy.

Michael Schudrich, naczelny rabin Polski, poprowadził wspólną modlitwę, a następnie delegacje złożyły wieńce pod tablicą pamiątkową.

-Perfidia niemiecka przekroczyła w przypadku Hotelu Polskiego wszelkie granice. Jeszcze przed wybuchem w getcie warszawskim, Niemcy przez kilka miesięcy przygotowywali miejsca dla Żydów. Chodziło im przede wszystkim o to, aby wydobyć z bunkrów, klasztorów i polskich rodzin – tych spośród majętnych Żydów, na których majątku mogliby skorzystać, a następnie ich zlikwidować. Perfidia polegała na tym, że ogłoszono, iż wszyscy Żydzi, zwłaszcza ci, którzy mają obywatelstwo obcych krajów, mogą uratować swoje życie, jeżeli zgłoszą się do Hotelu Polskiego, który będzie miejscem ich azylu i stąd zostaną wywiezieni do rodzinnego kraju – mówił Józef Atłasowicz, ocalały z pogromu uczestnik tamtych wydarzeń.

-

Prawda o hotelu była zupełnie inna. W ciągu kilku miesięcy przeszło przez niego ponad 1,2 tys. osób. Z początku jego mieszkańcy mieli zapewniony komfort i swobodę poruszania się po ulicy Długiej. Osoby posiadające obywatelstwo państw południowo-amerykańskich zostały przetransportowani do obozu Vitel we Francji. Nakłonieni przez hitlerowców, pisali listy do ukrywających się Żydów, aby wydobyć ich z ukrycia i by mogli oni zgłosić się do Hotelu Polskiego. Około dwudziestu osób zostało wypuszczonych z obozu we Francji, natomiast resztę wywieziono do Oświęcimia i wymordowano. Ci, którzy pozostali w Hotelu Polskim zostali przetransportowani na Pawiak i stamtąd przewiezieni do obozów koncentracyjnych. Niektórych rozstrzelano jeszcze na Pawiaku.

- Okazało się, że Hotel Polski był pułapką, aby w ten sposób skoncentrować i wyłapać wszystkich Żydów, którym udało się uciec z getta warszawskiego - opowiadał Atłasowicz. - Niemiecka żandarmeria otoczyła hotel. Wszyscy mieszkańcy musieli się ubrać i zejść do ciężarówek niemieckich. Wytłumaczono nam, że przenoszą nas do innego hotelu. Ciężarówki były szczelnie zakryte i nie wiedzieliśmy dokąd jedziemy – mówił.

Zamiast do innego hotelu zostali zawiezieni na Pawiak. Na wielkim dziedzińcu przygotowano stanowiska biurowe, przy których każdy musiał podać wszystkie swoje dane. Gestapowcy poszukiwali fachowców. Atłasowicz skorzystał z okazji i zgłosił się jako stolarz. Grupa ochotników liczyła piętnaście osób. Poinformowano ich że będą mieszkać w hotelu na Pawiaku i pracować na potrzeby wojska niemieckiego. Hotel okazał się wielką celą. Wkrótce potem dowiedzieli się, co stało się resztą Żydów pozostawionych na dziedzińcu Pawiaka.

- Grupę posiadającą paszporty państw południowo-amerykańskich przewieziono do Vitel. Całą resztę wyprowadzono małymi grupami na podwórko naprzeciwko więzienia, kazano im się rozebrać i rozstrzelano, a zwłoki spalono. Żyję tylko dlatego, że udało nam się wraz z kilkoma więźniami uciec z Pawiaka przekopując się do głównego kanału na ul. Więziennej – powiedział 90-letni dziś Atłasowicz.

KAI/Sil

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych