Ważna analiza ws. Jamału! Wyszła na jaw poufna operacja obnażająca słabość państwa niezdolnego do zabezpieczenia swoich interesów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Radek Pietruszka
Fot. PAP / Radek Pietruszka

Zamieszanie z petersburskim memorandum jest kolejną odsłoną nowej organizacji polskiego rynku gazowego pod dyktando Gazpromu – pisze w „Naszym Dzienniku” Janusz Kowalski, analityk ds. bezpieczeństwa energetycznego.

Jego zdaniem reakcja premiera na memorandum podpisane przez prezesa EuRoPol Gazu przejdie do historii polskiej polityki „jako medialny dowód utraty kontroli przez rząd nad polityką bezpieczeństwa energetyczego Rzeczypospolitej”.

W rzeczywistości jednak kontrola ta została utracona już w latach 2009-2010, kiedy skutecznie realizowany był przez Rosjan za zgodą polityków PO – PSL plan wybijania zębów polskim próbom uniezależnienia się od rosyjskiego gazu.

Autor przypomina, że 26 października 2010 r. rząd Donalda Tuska w specjalnej uchwale „wyraził zgodę na utratę faktycznej kontroli strony polskiej nad EuRoPol Gazem”, spółką posiadającą ponad 600-kilometrowy odcinek gazociągu jamalskiego.

Lista zarzutów wobec Donalda Tuska w sprawie umowy jamalskiej jest bardzo długa. Rząd Tuska umorzył w 2010 r. ponad miliard złotych (!) zobowiązań Gazpromu wobec EuRoPol Gazu za przesył dalej na zachód rosyjskiego gazu w latach 2006-2009. Ponadto pozbawił PGNiG decydującego głosu w spółce EuRoPol Gaz, wyrażając zgodę na parytetowe zarządzanie spółką z Kremlem, co oznacza, że żadna decyzja w polskiej spółce nie może zapaść bez zgody członka zarządu wyznaczonego przez Gazprom. Rząd Tuska administracyjnie ograniczył także, jak za czasów RWPG, roczny zysk netto EuRoPol Gazu do… 21 mln zł (sic!). Czyli spółka PGNiG z faktu, że przez Polskę przesyłane jest prawie 30 mld m sześc. rocznie gazu, może rocznie zarobić około 10 mln złotych. A tylko w Ministerstwie Finansów w 2012 r. urzędnicy otrzymali nagrody o łącznej wysokości… 19,2 mln złotych!

Kowalski pisze, że rząd Tuska zgodził się na przesyłanie przez Gazprom 28 mld m sześc. gazu przez terytorium Polski za darmo.

Władze Polski w końcu nie podjęły nawet próby negocjacji – pomimo żądań w tej sprawie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i liderów Prawa i Sprawiedliwości – wyszantażowanej w 2006 r. przez Gazprom formuły cenowej. Dziś, kiedy politycy PO w sposób skandaliczny wykorzystują w wewnętrznej walce politycznej z PiS sprawę szantażu energetycznego rządu polskiego przez obce państwo w 2006 r., należy im przypomnieć, że to właśnie oni odpowiadają za to, że formuła cenowa kontraktu jamalskiego nie została w latach 2009-2010 zmieniona. Więcej – rząd Tuska zwiększył w oparciu o tę formułę o blisko 2 mld m sześc. ilość odbieranego z Rosji gazu w ramach obowiązującego do 2022 r. kontraktu jamalskiego. I tylko głośny sprzeciw partii Jarosława Kaczyńskiego sprawił, że Waldemarowi Pawlakowi nie udało się przedłużyć niekorzystnego kontraktu jamalskiego do 2037 r. oraz podpisać na fatalnych warunkach umowy na przesył I nitką jamalską przez Gazprom gazu do roku 2045!

Analityk zwraca uwagę na stanowisko Komisji Europejskiej, która nie zgodziła się, aby EuRoPol Gaz został tzw. operatorem gazociągu jamalskiego. I wyjaśnia sprawę tzw. operatorstwa gazociągu jamalskiego.

Ta sprawa właśnie w tej chwili jest rozstrzygana ponownie i wszystko wskazuje na to, że tym razem niestety skutecznie.

Kowalski podkreśla sprzeczną z interesami Gazpromu politykę UE polegającą na oddzieleniu przesyłu i dystrybucji gazu ziemnego od działalności komercyjnej, by spółki gazowe jak Gazprom czy PGNiG nie zarządzały jednocześnie infrastrukturą przesyłową.

Oczywiste jest, że taka polityka stoi w sprzeczności z interesami Gazpromu, który chce kontrolować gazociąg jamalski, nie dopuszczać do niego innych firm i przesyłać przez niego możliwie jak najtaniej gaz do swoich klientów w Niemczech czy Francji.

(…) W 2010 r. UE powiedziała jednak Donaldowi Tuskowi stanowcze „nie”. Zażądała, aby operatorem gazociągu jamalskiego był operator niezależny od Gazpromu i PGNiG. Na skutek tej rzadkiej zgodnej z polskim interesem interwencji spółka Skarbu Państwa Gaz-System została przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki wyznaczona na operatora gazociągu jamalskiego.

Wreszcie Kowalski odpowiada na pytanie, dlaczego Gazpromowi zależy na operatorstwie Jamału:

Odpowiedź jest prosta: dzięki pełnej kontroli nad gazociągiem jamalskim, po przejęciu w 2010 r. faktycznej kontroli nad spółką EuRoPol Gaz, Gazprom mógłby decydować np. o nowych podłączeniach do gazociągu. Dzięki takiej kontroli polskiego gazociągu Gazprom zapewniłby sobie w perspektywie najbliższych lat to, czego nie udało mu się osiągnąć nigdy w historii – bezpośredni dostęp do polskiego odbiorcy i stworzenie konkurencyjnej dla PGNiG spółki Gazprom Polska.

W tym kontekście do myślenia daje listopadowa zapowiedź wiceszefa PGNiG rozważanej budowy z Gazpromem wspólnego bloku gazowego w Polsce. Plan to dla rosyjskiej spółki wymarzony: dostarczałaby wówczas do zakładów w Polsce surowiec z kontrolowanego przez siebie gazociągu. Oczywiście początkowo po atrakcyjnych cenach, skoro prześle gaz dzięki polskiemu rządowi za darmo.

Dzięki Komisji Europejskiej premierzy Polski i Rosji musieli zapisać w nowej umowie jamalskiej, negocjowanej przez Waldemara Pawlaka:

w przypadku wniesienia zmian w prawie polskim, które to zmiany dopuszczają możliwość zachowania przez właściciela gazociągu funkcji operatora, strona polska będzie sprzyjać temu, aby EuRoPol Gaz S.A. według swojego wyboru miał prawo samodzielnie pełnić funkcję operatora.

Jest w niej również mowa, iż w przypadku „stosownych zmian prawnych strona polska będzie sprzyjać temu, aby gazociąg jamalski mógł być zwolniony z obowiązku zapewnienia dostępu stron” Jak wskazuje Kowalski, tu rozpoczyna się kolejny akt rozgrywki, którego celem jest dokończenie tego, czego nie udało się osiągnąć Gazpromowi w 2010 roku.

Już w grudniu 2011 r. Waldemar Pawlak przedstawił projekt tzw. prawa gazowego, w którym w przepisach końcowych i przejściowych znalazł się niepozorny art. 122, który umożliwiał wyznaczenie przedsiębiorstwa gazowego na operatora systemu przesyłowego, jeżeli infrastruktura, na której miał pełnić funkcję operatora, należała do niego… 3 września 2009 roku. Chyba nie trzeba dodawać, że skoro wszystkie gazociągi w Polsce należą do Gaz-Systemu i tylko jeden do EuRoPol Gazu, przepis ten był furtką dla kontrolowanej przez Rosjan spółki do odzyskania operatorstwa nad gazociągiem jamalskim. Na skutek sprzeciwu PiS sprawa jednak ucichła i projekt został zapomniany. Nie ulega jednak wątpliwości, że są i będą podejmowane inicjatywy przeprowadzenia takich zmian w polskim prawie, które umożliwią pozbawienie Gaz-Systemu operatorstwa na gazociągu jamalskim, przejęcie nad nim kontroli, dostęp bezpośredni w kolejnych latach do dużych odbiorców przemysłowych, takich jak PKN Orlen, i w ostateczności za 10-15 lat zdominowanie polskiego rynku gazowego.

Kowalski podkreśla, jak ważne jest wyjaśnienie, dlaczego Rosjanie podpisali z EuRoPol Gazem memorandum petersburskie o zamiarze budowy nowego gazociągu na terenie Polski.

Jest to najprawdopodobniej kolejny element składowy realizowanego planu przejęcia pełnej kontroli nad polskim rynkiem gazowym. W pierwszym kroku Rosjanie chcą przejąć kontrolę nad infrastrukturą gazową, w szczególności nad gazociągiem jamalskim. Dążą do uzyskania przez EuRoPol Gaz statusu operatora na gazociągu jamalskim. W drugim kroku Kreml dzięki przejęciu gazociągu jamalskiego mógłby uzyskać bezpośredni dostęp do klientów w Polsce, podpinając ich do kontrolowanego gazociągu, z którego gaz sprzedawałby Gazprom Polska SA, a nie PGNiG SA.

Zdaniem analityka, możliwe jest, że w przyszłości Gazprom Polska skorzysta z przychylności menedżerów dziś rządzących w polskich spółkach energetycznych i urzędników Ministerstwa Gospodarki lobbujących za zmianami „w imię oczywiście dobrych relacji gospodarczych z Rosją, pojednania między narodami itp.”.

Najprawdopodobniej również Kreml uznał, że państwo polskie, co w sposób wstrząsający pokazały działania rządu Tuska przed katastrofą smoleńską i po niej, jest tak słabe, że możliwy jest powrót do lobbowanego przez nich w latach 90. projektu budowy gazociągu, tzw. pieremyczki, łączącego systemy białoruski i słowacki gazociągów przesyłowych.

Wyjątkowo smutno brzmi puenta, jaką rysuje Kowalski:

Tylko dzięki gadulstwu Władimira Putina, który publicznie nakazał Gazpromowi budować drugą nitkę gazociągu jamalskiego w Polsce (!), cała ta operacja, która miała pozostać poufna, wyszła na jaw, obnażając po raz kolejny dramatyczną słabość państwa polskiego niezdolnego do zabezpieczenia swoich podstawowych interesów. Pamiętać należy, że choć memorandum było przygotowywane od kilku miesięcy przez EuRoPol Gaz przy aprobacie władz PGNiG, prezes Mirosław Dobrut na kilka godzin przed wylotem do Petersburga twierdził, że… jest tą sprawą zaskoczony i o niczym nie wie! Należy mieć nadzieję, że być może polskim politykom, których sprawa dywersyfikacji dostaw gazu ziemnego i uniezależnienia się od politycznego rosyjskiego surowca powinna łączyć, a nie dzielić, uda się wznieść ponad ambicjonalne podziały i odeprzeć ten jeden z najbardziej bezczelnych projektów lobbystycznych ostatnich lat.

Cały artykuł Janusza Kowalskiego w „Naszym Dzienniku”.

znp

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych