Magdalena Merta: „Nas się nie kupi żadnymi pieniędzmi.” Tuż przed rocznicą tragedii rząd epatuje odszkodowaniami dla rodzin ofiar. NASZ WYWIAD

fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

Prokuratoria Generalna ogłosiła zawarcie 270 ugód z bliskimi ofiar katastrofy smoleńskiej, zaznaczając pieczołowicie, że każdej z osób przyznano 250 tys. zł tytułem zadośćuczynienia. O sprawie rozmawiamy z Magdaleną Mertą, wdową po śp. Tomaszu Mercie, byłym wiceministrze kultury.

 

wPolityce.pl: Jak pani ocenia fakt podania komunikatu o odszkodowaniach na dwa dni przez rocznicą tragedii?

Magdalena Merta: Niewiele może nas już zdziwić. Kwestii odszkodowań prokuratoria w ogóle nie omawiała z rodzinami. Rozmawiała z nami przez media. Szef prokuratorii tłumaczył, że postanowił zwrócić się do nas przez telewizję ponieważ … bał się, iż nie znajdzie adresów do rodzin. Takie pewnie miał polecenie i nadal pracuje pod dyktando.



O co chodzi w epatowaniu odszkodowaniami? Czy celem jest stworzenie wrażenie, że rodziny ofiar zarobiły na tragedii?

Być może. Musieliśmy się z tym liczyć. Wiedzieliśmy, że będą takie głosy.  Nie sądzę jednak, by ktokolwiek z nas się tym przejął. Zadbaliśmy, by ugody nie zamykały drogi do dalszych roszczeń. Wyobraźmy sobie, co byłoby gdyby Lufthansa wysłała w powietrze nieubezpieczony samolot i ten samolot by spadł.  Odszkodowania byłyby zupełnie innego rzędu. Nie mówiąc o tym, co by się działo, gdyby zleciał samolot z Barackiem Obamą.



Uregulowanie spraw  finansowych związanych z zadośćuczynieniem dla bliskich ofiar wymaga ogromnego taktu. Czy zauważa Pani takie wyczucie po stronie rządowej?

Ogromnym bólem dla nas jest to, że rząd odrzucił propozycję Polskiej Izby Pogrzebowej, która chciała za darmo, w solidarności z rodzinami, pochować naszych bliskich. Najwidoczniej musiał jednak zarobić na tym jakiś „koleś”, więc na propozycję Polskiej Izby Pogrzebowej w ogóle nie odpowiedziano. Nawet nas o niej nie poinformowano, więc dopiero z dużym opóźnieniem mogliśmy podziękować za ten gest.



Dlaczego właśnie teraz, w dniach najcięższych dla bliskich ofiar, kiedy pamięć o tragedii jest najbardziej dojmująca, prokuratoria kieruje uwagę opinii publicznej na pieniądze?

Nie pierwszy tak się dzieje. Podobnie postąpiono, gdy domagaliśmy się uczciwego postępowania od Donalda Tuska. Premier powiedział, że rodziny chcą z nim rozmawiać, bo chodzi im o pieniądze. I wtedy prokuratoria natychmiast wyskoczyła z  odszkodowaniami. Trudno. Nie mamy na to wpływu. Trzeba z tym żyć.



Czy to odbywa się na zasadzie: „dostaliście pieniądze, czego jeszcze chcecie?”

Oni zawsze wiedzieli, że nie o pieniądze nam chodzi. Chcemy międzynarodowej komisji, nie żadnych Lasków i Millerów, tylko poważnych ekspertów i naukowców z dostępem do materiału wyjściowego. Nas się nie kupi żadnymi pieniędzmi.

JKUB

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.