Na nic apele Biedronia. Nie będzie specjalnej uchwały potępiającej słowa Lecha Wałęsy o homoseksualistach

Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

Komisja sprawiedliwości opowiedziała się przeciw uchwale wyrażającej dezaprobatę dla słów Lecha Wałęsy, że homoseksualiści powinni w Sejmie siedzieć w ostatniej ławie. Większość posłów uznała, że wypowiedź nie była nawołaniem do łamania konstytucji.

Za odrzuceniem w pierwszym czytaniu projektu uchwały Ruchu Palikota głosowało 11 posłów; przeciw było 2.

Lech Wałęsa na początku marca powiedział w TVN24, że homoseksualiści "muszą wiedzieć, że są mniejszością i do mniejszych rzeczy się przystosować".

Doprowadziliśmy do tego, że ta mniejszość wchodzi na głowę większości

- mówił. Dopytywany, czy homoseksualista powinien siedzieć w ostatniej ławie w Sejmie, odparł:

Oczywiście, że tak. Jak sprawiedliwość to sprawiedliwość. (...) A nawet jeszcze za murem. Jestem demokratą w stu procentach, ale nie żeby jeden procent wchodził mi na głowę.

Zaproponowany przez posłów RP projekt uchwały wyraża dezaprobatę dla wypowiedzi byłego prezydenta, "sugerującej możliwość dyskryminacji w polskim Sejmie posłów należących do mniejszości, w tym mniejszości seksualnych".

Lech Wałęsa jest legendarnym działaczem Solidarności, sygnatariuszem porozumień gdańskich z 1980 roku, laureatem Pokojowej Nagrody Nobla i wreszcie Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1990-1995. Dlatego jego słowa słuchane są zawsze z dużą uwagą w kraju i za granicą

- czytamy w projekcie uchwały.

Zdaniem jej autorów słowa Wałęsy naruszają konstytucyjny zakaz dyskryminacji w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

Równouprawnienie mniejszości: etnicznych, rasowych, narodowych i także seksualnych jest niepodważalną i niekwestionowaną zasadą obowiązującą zarówno w Rzeczypospolitej Polskiej jak i w polskim Sejmie. Nie wyobrażamy sobie, aby w demokratycznej Polsce, jednym z państw demokratycznej Unii Europejskiej, mogło być inaczej

- napisano w projekcie.

Jak przekonywał poseł RP Robert Biedroń treść uchwały dotyczy nie "homofobicznych wypowiedzi" Wałęsy, ale "nawoływania do łamania porządku konstytucyjnego, do dyskryminacji posłów".

O tej sprawie pisały media na całym świecie. Apeluje do państwa, byśmy nie chowali głowy w piasek i nie udawali, że problemu nie ma, bo problem jest

- przekonywał. Według Biedronia uchwała Sejmu może pomóc w "ratowaniu autorytetu" Lecha Wałęsy.

Innego zdania byli posłowie PO, PiS i Solidarnej Polski. Według Borysa Budki (PO) "homofoniczne podejście" Wałęsy "jest niedopuszczalne", ale nie może być mowy o nawoływaniu przez niego do naruszenia ładu konstytucyjnego.

To się dla mnie nie mieści w takiej kategorii. Dlatego jestem przeciwny angażowania Sejmu w tę sprawę

- wyjaśnił.

Poseł PiS Mariusz Kamiński podkreślił z kolei, że wypowiedź byłego prezydenta nie była dla niego zaskoczeniem, a sam pomysł tworzenia uchwały określił jako absurdalny.

Lech Wałęsa niestety od wielu lat obraża ludzi i środowiska, którym jest nieżyczliwy. Z jakiś względów rzeczywiście jest nastawiony homofobicznie. Ma do tego prawo. Osoby, które są obrażone mogą w różny sposób dochodzić swoich roszczeń wobec Lecha Wałęsy. A na pewno mają prawo krytykować rzeczywiście żenujące wypowiedzi Lecha Wałęsy

- przekonywał Kamiński.

lw, PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.