CZTERY PYTANIA do prof. Rybińskiego o zmiany MEN. "Mroczne siły starają się pozbawić młodzież dostępu do rzetelnej wiedzy historycznej"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

wPolityce.pl: Jak wynika z raportu NIK szkoły w Polsce nie są przygotowane do przyjęcia 6-latków. Coraz więcej Polaków opowiada się przeciwko obniżeniu wieku szkolnego. Jednak w tej sprawie ani opór rodziców, ani argumenty edukacyjne, ani kwestia infrastruktury niczego nie zmienia. Władze obstają przy swoim. Może zatem chodzi tu jak zwykle o dodatkowe pieniądze dla państwa?

Prof. Krzysztof Rybiński: W mojej ocenie wątek finansowy w tej sprawie nie jest kluczowy i nie ma aż tak istotnego znaczenia. Minister finansów ma szybsze metody jednorazowego łatania dziury budżetowej. Może choćby sięgnąć po 270 mld złotych zgromadzonych w OFE. I po te pieniądze zapewne rząd sięgnie. Nie sądzę więc, by sprawa finansów publicznych była kluczowym motywem zmian związanych z 6-latkami.

 

O co może według pana chodzić?

Nie zajmuję się zawodowo edukacją na poziomie podstawowym i średnim, więc wypowiadam się jedynie jako rodzic. Moje dzieci chodzą do szkoły podstawowej oraz gimnazjum. Uczęszczają do szkół, które są notowane wysoko w rankingach. W mojej ocenie kierunek, w jakim zmierza model podstawowej i średniej edukacji w Polsce, jest chory. Jeśli można dzieci zatrzymać w przedszkolu, tak, by rodzice mieli jak największy wpływ na nie, to warto to zrobić. Nie należy dzieci posyłać wcześniej do szkoły. Szkoły zmieniają się na gorsze, w coraz mniejszym stopniu uczą dzieci kreatywności, w coraz mniejszym stopniu odkrywają ich talenty. W coraz większym stopniu natomiast prowadzą pranie mózgów. Im później zacznie się edukację szkolną tym lepiej.

 

Co przede wszystkim pana niepokoi?

Zmiany w programie nauczania, które sprawiają, że uczniowie są pozbawieni dostępu do rzetelnej wiedzy historycznej. Zamiast tego mają mózgi wyprane genderowymi bzdurami. Im mniej tego tym lepiej. W mojej ocenie wysyłanie 6-latków do szkół to zły pomysł. Dla mnie to jest część kampanii pozbawiania polskich dzieci odpowiedniej świadomości historycznej, dostępu do tradycji, kultury. Zamiast tego wypełnia się ich umysły mętnym bokserskim kisielem.

 

Jednak Michał Boni miał mówić swego czasu, że dzięki obniżeniu wieku szkolnego rząd zyskuje dodatkowy rocznik na rynku pracy. To ma znaczenie?

Moim zdaniem wątek finansowy jest zupełnie poboczny. Tu toczy się gra o zupełnie co innego. Toczy się gra o świadomość narodową, o to, czy kolejne pokolenia młodych ludzi to będą patrioci, którzy szanują wartości narodowe, tradycję, czy to będą "Europejczycy", którzy za jedyne święta będą uznawali Halloween oraz Walentynki. Sądzę, że walka toczy się właśnie o to. Na razie mroczne siły starają się pozbawić młodzież dostępu do rzetelnej wiedzy historycznej, zamiast odkrywać talenty uczą rozwiązywać testy. Trzy lata w edukacji - 6. klasa szkoły podstawowej, 3. gimnazjum i 3. liceum - to lata zmarnowane. Dzieci się nie uczą niczego poza rozwiązywaniem testów. Zmiany w edukacji bardzo mnie martwią. Im później dzieci trafiają w maszynkę, która je odziera z różnych wartości, tym lepiej.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.