OFE rozwiewają ostatnie złudzenia na temat świetlanej przyszłości emerytów. "Emeryt musi zapłacić za dożywotnio wypłacaną emeryturę"

fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Jeśli ktoś jeszcze łudził się, czym są i po co funkcjonują w Polsce Otwarte Fundusze Emerytalne, to po dzisiejszej rozmowie Tomasza Bańkowskiego, członka Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych w RMF.FM powinien szybko wrócić na ziemię. Po 13 latach mamienia maluczkich świetlaną przyszłością przyszłych emerytów, z każdym dniem wyłania się coraz bardziej mroczna prawda na temat OFE.

Z dzisiejszej rozmowy wynika bowiem, że nawet nazwa funduszy jest nieprawdziwa i gromadzone przez nas tam środki nie są i nie będą emeryturami - z założenia wszak dożywotnimi.

Pierwszy filar powinien zabezpieczyć nam ochronę przed ubóstwem, a drugi filar powinien nam zapewnić pewną konsumpcję, która potrzebna nam jest w wieku nieaktywności zawodowej.

- mówi Bańkowski.

Czyli inaczej mówiąc - emerytury to z ZUS, a my, OFE, to damy na drobne, extra wydatki i wypłacimy tyle ile uznamy za stosowne. Choćby dlatego, że do dzisiaj nie została ustalona kwestia jak mają być wypłacane zgromadzone na OFE środki.

Działalność otwartych funduszy emerytalnych jest ściśle uregulowana, zarówno działalność inwestycyjna, sposób prowadzenia rachunków. Jedna kwestia jest niezałatwiona - w jaki sposób te pieniądze mają być wypłacone, widocznie na tym nikomu nie zależało

- wyjaśnia członek Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych. A skoro nie wiadomo jak, to nie powinny dziwić wypłacane już emerytury - miesięcznie średnio po ok. 90 złotych.

Zapowiedź gotowości wypłacania emerytur z OFE jedynie przez 10 lat zszokowała nawet ministra finansów Jana Vincenta Rostowskiego. Ale widać OFE czują się bardzo mocno, bo nawet to nie zrobiło na nich wrażenia.

Minister finansów mówi nam właściwie, jak się czuje i o czym myśli, natomiast nie daje żadnych konstruktywnych odpowiedzi (...) Stan ducha ministra przeciwstawiamy jakby konkretnej propozycji, z którą chcemy zacząć dyskusję na temat rozwiązań, które powinny służyć przyszłym emerytom.

A na czym polega ta konkretna propozycja?

Ten przyszły emeryt musi zapłacić za ubezpieczenie dożywotniej wypłaty emerytury. Czyli ten, który żyje krócej musi zapłacić za tego, który żyje dłużej

- odkrywa karty Bańkowski. Czyli likwidujemy zapis o dziedziczeniu uzbieranych środków, a jeśli ktoś umrze "za szybko", to jego środki zasilą OFE, które będzie decydowało o tym, ile zapłaci tym, którzy wciąż żyją.

Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości, że OFE były największą iluzją III RP?


kim, RMF.FM

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.