Stenogramy rozmów z Jaka-40, który lądował w Smoleńsku na kilkadziesiąt minut przed katastrofą smoleńską, będą gotowe dopiero w przyszłym roku. Dopiero po zapoznaniu się z nimi będzie wiadomo, czy Rosjanie sprowadzający polskie maszyny wydali komendę zejścia poniżej dopuszczalnej wysokości.
Reporter RMF FM ustalił, że do prokuratury wpłynęło właśnie pismo z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych. Biegli informują w nim, że prace związane z odszyfrowaniem rozmów rosyjskich kontrolerów z wieży na lotnisku Siewiernyj zostaną zakończone najwcześniej pod koniec roku.
Prokuratura uznaje, że rozszyfrowanie tych rozmów jest konieczne, by ostatecznie odczytać zapis rejestratora z polskiego jaka. Biegli tłumaczą z kolei, że długi czas przygotowywania materiałów wynika z trudności w tłumaczeniu rosyjskich nagrań.
Jak informuje RMF FM do odpowiedniego odczytania zapisów rejestratora z polskiego samolotu są niezbędne stenogramy z wieży. One posłużą do analizy nagrań z jaka.
Rejestrator z polskiej maszyny to dość prymitywne urządzenie. Zapisuje jedynie rozmowy wykonywane przez radio. Nie ma też możliwości stwierdzenia dokładnego czasu wypowiadanych fraz. Aby to określić, trzeba będzie porównać nagrania z jaka ze stenogramami rozmów rosyjskich kontrolerów, którzy także radiowo korespondowali z polską załogą
- czytamy na stronie RMF. Autor tekstu powtarza tezy prokuratury, choć nie wiadomo, czy są ku temu podstawy.
Dziennikarz wskazuje, że prace prowadzone nad materiałami dot. jaka są prowadzone w śledztwie dotyczącym lądowania tego samolotu, które ponoć mogło zagrozić pasażerom. Do głównego wątku dot. katastrofy smoleńskiej ma trafić jedynie kopia tych materiałów.
Przypomnijmy, że magnetofon Jaka-40 jest o tyle ważny, iż może potwierdzić słowa śp. chor. Remigiusza Musia (popełnił na jesieni ub.r. samobójstwo). Mówił on m.in., że podczas podchodzenia do lądowania ze strony kontrolerów nie padały „jakiekolwiek informacje, takiego typu jak, jaką mamy odległość od pasa, na jakiej jesteśmy wysokości, czy jesteśmy na kursie”. Żołnierz zeznał również, że kontrolerzy nie nakazali załodze odejścia na drugi krąg, a przede wszystkim, iż sprowadzali samoloty nakazując im schodzenie aż do 50 metrów (dwukrotnie niżej niż dopuszczalne minima).
Choć sprawa nagrań z jaka jest jednym z ważniejszych dowodów umożliwiających weryfikację zachowania rosyjskich kontrolerów 10 kwietnia 2010 roku, widać niezrozumiałą opieszałość w pracach nad stenogramami. Rzecznik NPW płk Zbigniew Rzepa tak tłumaczył z czego to wynika:
Niemożność skończenia opinii dotyczącej nagrań z wieży lotniska Siewiernyj wynika z braku danych m.in. o częstotliwości prądu w sieci elektroenergetycznej Smoleńska z czasu dokonywania kopii tego nagrania, o które to dane Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zwróciła się do strony rosyjskiej w jednym z wniosków o pomoc prawną.
Zawsze coś się znajdzie, by wyjaśnić sprawę opóźnień...
KL
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/154020-co-rosjanie-mowili-zalogom-ladujacym-1004-dowiemy-sie-w-2014-roku-na-stenogramy-z-jaka-poczekamy