SZEŚĆ PYTAŃ do mec. Grodeckiego. "NSA uznał, że premier może utajnić każdą rozmowę, że to zależy od jego widzimisię, a nie od jej treści"

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

wPolityce.pl: Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że Donald Tusk mógł utajnić notatki z rozmów telefonicznych prowadzonych w kwietniu 2010 roku między premierem RP, a premierem Rosji Władimirem Putinem. Oznacza to, że pan nie ma prawa poznać treści tych dokumentów. NSA motywował swoje orzeczenie dobrem polityki zagranicznej. Nie tego zdaje się Pan oczekiwał...


CZYTAJ TAKŻE: "Jeżeli ktoś nie ma czegoś do ukrycia, to jest to jawne." NASZ WYWIAD z P. Grodeckim, który domaga się odtajnienia notatek z rozmów Tusk-Putin

Piotr Grodecki, prawnik, który od ponad roku domaga się upublicznienia notatek z rozmów premierów Tuska i Putina: Moja ocena tego wyroku nie jest pozytywna. NSA nie odniósł się w ogóle do kwestii notatek. Stwierdził jedynie, że Prezes Rady Ministrów może nadać klauzule niejawności każdej notatce z rozmów ze swoimi partnerami zagranicznymi. Ten sposób rozumowania wymaga w konsekwencji również utajnienia innych dokumentów związanych z rozmowami na linii polski premier-partnerzy zagraniczni. Tak się jednak nie dzieje. Ten wyrok jest więc w mojej ocenie niezgodny z prawem, a również z faktami. Są przecież notatki jawne z rozmów Tuska z innymi premierami. Są również jawne notatki z rozmów między Tuskiem a Putinem. Choćby z sierpnia czy października 2010 roku. Notatki ich dotyczące były jawne przez dwa lata. Potem je utajniono. Tezy NSA są więc kontrfaktyczne.

 

Czym to musi skutkować?

Należy odrzucić argumentację Sądu. Przynajmniej tę zawartą w uzasadnieniu ustnym wyroku. Zobaczymy, czy to zostanie powtórzone w uzasadnieniu pisemnym. Argumentacja jest niespójna w sensie prawnym. Odnoszę wrażenie, że NSA bardziej przestraszył się, że naruszy dobro kontaktów międzynarodowych władzy, albo, że w tej sprawie decydowały jakieś inne motywacje. To orzeczenie jest niezrozumiałe.

 

Sąd odniósł się do Pana zastrzeżeń?

Nie. NSA nie zajął się w ogóle sprawami podnoszonymi w skardze. W niej podnosiłem m.in., że WSA w swojej argumentacji stosował nową ustawę o ochronie informacji niejawnych, podczas gdy klauzule niejawności były nadawane jeszcze w reżimie starej ustawy. NSA nie zajął się tym, w ogóle nie zajął się skargą kasacyjną. Uznał jedynie, że premier może utajnić każdą rozmowę, że to zależy od jego widzimisię, a nie od jej treści. To również jednak nielogiczne.

Dlaczego?

Bowiem notatki, których dotyczył proces, miały dwie różne klauzule. Jedna miała klauzulę "zastrzeżone", a druga "poufne". Sam Prezes Rady Ministrów zróżnicował klauzule stosownie do treści rozmów. A NSA mówił, że premier może utajnić wszystko, bez względu na treść. Orzeczenie jest niespójne, a argumentacja sądu nie jest prawniczą, ani zgodną z faktami. Dlatego orzeczenie NSA nie może być satysfakcjonujące.

 

Co dalej?

Optymistyczne jest, że mamy do czynienia jedynie z orzeczeniem NSA. W każdej chwili notatki z tych rozmów można odtajnić. To zależy od Prezesa Rady Ministrów. Tu potrzebna jest presja opinii publicznej, mediów, także opozycji sejmowej. Nie ma żadnych przeszkód, by te rozmowy odtajnić. Tu wystarczy jedna decyzja. Tu nie ma problemu.

Co z notatkami z 10 kwietnia?

Według oficjalnego stanowiska CIR, nie sporządzono notatek z 10 kwietnia. Należy więc zadać pytanie, dlaczego tego nie zrobiono. Dlaczego odstąpiono od standardowej w takich sytuacjach procedury?

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych