"Mistrzu, kochamy ciebie z całych sił. Nie tylko za kunszt, ale i twoją miłość do ojczyzny". Olbrychski odebrał doktorat honoris causa

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Krzysztof Świderski
Fot. PAP/Krzysztof Świderski

Daniel Olbrychski został uhonorowany doktoratem honoris causa Uniwersytetu Opolskiego m.in. za wszechstronne kreacje i odwagę w zabieraniu głosu w ważnych społecznie sprawach. Laureat nie krył wzruszenia.

Tak trudnej roli w życiu nie przyszło mi jeszcze grać

- powiedział Olbrychski podczas uroczystości nadania tytułu doktora honorowego Uniwersytetu Opolskiego. Stwierdził, że gdy wchodził do Auli Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego, ubrany w uniwersytecką togę, myślał, że gra rolę kostiumową. A gdy chór uczelni zaśpiewał "Mazurka Dąbrowskiego" - że spełniło się jego marzenie z młodości, by być mistrzem olimpijskim, dla którego grają hymn.

Aktor nie krył wzruszenia, gdy wspominał swojego przyjaciela i jednego z doktorów honorowych Uniwersytetu Opolskiego Adama Hanuszkiewicza. Zacytował też fragment swojej pracy magisterskiej przeprowadzając krótki wywód o polskiej poezji. Po uroczystości powiedział mediom:

Długo będę się musiał szczypać w ramię, by uwierzyć że ta piękna uroczystość była dla mnie. Całe szczęście dwa lata temu obroniłem pracę magisterską, więc czuję się mniej bezczelnie odbierając ten tytuł.

Doktorat honoris causa wręczono Olbrychskiemu przy okazji święta Uniwersytetu Opolskiego, czyli rocznicy powołania uczelni utworzonej 10 marca 1994 r. Uzasadniając nadanie tytułu rektor Uniwersytetu Opolskiego prof. Stanisław S. Nicieja powiedział, że Olbrychski jest aktorem, który potrafi odnaleźć się w każdym wcieleniu.

Jego kunszt aktorski spowodował, że postacie z wielkiej polskiej literatury otrzymały jego twarz, temperament, wrażliwość i urodę

- dodał Nicieja.

Recenzentami honorowego przewodu doktorskiego Olbrychskiego byli Janusz Gajos oraz prof. Jan Miodek. W poniedziałkowej uroczystości w Opolu wzięło udział kilkaset osób, w tym wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich, b. minister kultury Andrzej Celiński, władze miasta Opola i województwa opolskiego. Wenderlich gratulując Olbrychskiemu tytułu podkreślił, że jest on człowiekiem honoru oraz autorytetem pod względem wiedzy, umiejętności i moralności. Celiński zaznaczył, że Olbrychski to człowiek odważny, który tę odwagę wykazywał również w czasach PRL. A wicewojewoda opolski Antoni Jastrzembski, parafrazując kwestię wypowiedzianą przez Olbrychskiego odgrywającego rolę Andrzeja Kmicica w "Potopie" swoje wystąpienie zakończył zawołaniem:

Nie kończ waść nigdy.

Mistrzu, kochamy ciebie z całych sił. Nie tylko za kunszt aktorski, ale i twoją miłość do ojczyzny

- mówił z kolei prezydent Opola Ryszard Zembaczyński. A obecny na uroczystości prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz zażartował nawiązując do faktu, że Aula Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego znajduje się nad kościołem seminaryjnym:

Biorąc pod uwagę osiągnięcia Daniela Olbrychskiego - w przededniu konklawe bardzo obiecujące jest to, że odebrał on tytuł doktora honoris causa właśnie na dachu kościoła.

Na uroczystości odczytano też fragmenty listów gratulacyjnych, które napłynęły do Uniwersytetu Opolskiego m.in. od minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej, marszałka Senatu Bogdana Borusewicza oraz Andrzeja Seweryna, Adama Michnika i Andrzeja Wajdy.

Wśród osób, które dotychczas otrzymały doktoraty honoris causa Uniwersytetu Opolskiego są m.in. abp Alfons Nossol, Kazimierz Kutz, Adam Hanuszkiewicz, Ryszard Kaczorowski, Lech Wałęsa, Wojciech Kilar, Tadeusz Różewicz, Jan Paweł II, Hans-Gert Poettering czy Krzysztof Zanussi.

 

Wziąwszy pod uwagę ostatnie wypowiedzi laureata trzeba stwierdzić, że w istocie zasłużył. Na przykład komentując najnowsze sondaże, w których PiS zyskuje przewagę nad PO powiedział:

Wie pani, co to znaczy? Że znowu chcemy bolszewii w Polsce? Widocznie społeczeństwo polskie tęskni za bolszewizmem - mówi oburzony Olbrychski w rozmowie z Wprost. Wtedy, kiedy bracia Kaczyńscy byli u władzy, to trzeci bliźniak Ludwik Dorn powiedział: "Z tymi, którzy się z nami nie zgadzają, zrobimy tak, że się będą zgadzali". Czyja to jest myśl? Gorzej niż za Lenina, zapewniam. Z Łunaczarskiego, który był Goebbelsem Stalina i od którego słów rozpoczęły się czystki. A pan Ludwik wiedział, kogo cytuje, i świadomie wygłosił manifest partii bolszewickiej. I za chwilę poszło. Kajdanki, rozszalały IPN i żadnych gospodarczych posunięć. Nic. Słusznie więc zostali od władzy skutecznie odsunięci.

Na uwagę zasługuje też wypowiedź z najświeższego tygodnika "Wprost":

I kiedy teraz słyszę ludzi, którzy mówią, że kraj, w którym żyjemy, to nie jest wolna, niepodległa Polska, to wiem, że popełniają grzech śmiertelny.

 

Czytaj także: Wybitny aktor dziękuje Gazpromowi. Kolejny przypadek lemingozy złośliwej

 

KALL/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych