"Bliżej" o pakcie fiskalnym i wejściu Polski do strefy euro. Jabłoński: Przyjęcie paktu pokazuje, że Polska nie ma żadnej strategii funkcjonowania w UE

Fot. wPolityce.pl/TVP Info
Fot. wPolityce.pl/TVP Info

Co dla polskiej gospodarki i dla każdego z nas oznacza przyjęcie rygorów paktu fiskalnego? Czy - a jeśli tak, to kiedy - powinniśmy zdecydować się na wejście do strefy euro? Wreszcie - czy Polaków stać jeszcze na samodzielną drogę rozwoju?

Na te i wiele innych pytań próbowali odpowiedzieć goście Jana Pospieszalskiego. Na początku programu zaprezentowany został fragment konferencji prasowej premiera Donalda Tuska i pytania jednej z dziennikarek o szczegóły dot. paktu fiskalnego. Omawialiśmy tę sprawę na portalu wPolityce.pl.

CZYTAJ WIĘCEJ: Co Donald Tusk wie o pakcie fiskalnym? Na dwa kluczowe pytania odpowiada: "nie wiem" i "nie wiem co odpowiedzieć"...

Po co mielibyśmy ten pakt przyjąć, jeśli nie musimy? Ten pakt jest fakultatywny dla takich państw jak nasze. Trzeba zadać pytanie o to, jakie korzyści mamy mieć z ratyfikowania tego paktu?

Dariusz Rosati z Platformy Obywatelskiej opowiadał o szczegółach założeń paktu:

Ratyfikacja jest dokonana. Jeśli chodzi o obowiązywanie paktu, to jego postanowienia dotyczące dyscypliny fiskalnej - nie obowiązują. Ale od momentu ratyfikacji obowiązują postanowienia dotyczące umożliwienia nam branie udziału w posiedzeniach na równi z innymi państwami. Rygory fiskalne nas nie obowiązują aż nie wejdziemy do strefy euro. Czy to się nam opłaca? Polska podpisując i ratyfikując pakt nie przyjmuje nowych zobowiązań, a mamy możliwość udziału w spotkaniach z innymi państwami. Jeżeli uzyskujemy coś za nic, to to jest po prostu korzystne dla Polski

- uzasadniał Rosati.

Krzysztof Szczerski z Prawa i Sprawiedliwości oceniał jednak, że sprawa jest bardziej złożona, a wątpliwości - naprawdę poważne:

Mamy sytuację w której premier podpisuje dokument, a później na podstawowe pytania dotyczące paktu odpowiedź jest niejasna. Może pan Rosati odpowie na pytanie: czy rząd zamierza się zobowiązać postanowieniami paktu fiskalnego w całości, przed wejściem do strefy euro? Stawiam tezę, że dostęp do europejskich pieniędzy będzie warunkowany tym, byśmy się do tego zobowiązali. Jeżeli chodzi o prawo, to jest to trochę tak, że ukradziono nam rower, a później idziemy na bazar i odkupujemy go za wysoką cenę. Polska ma już prawo uczestniczyć w takich posiedzeniach, ale pakt fiskalny powołuje nowe instytucje

- mówił redaktor naczelny "Arcanów".

Rosati ripostował:

Rygory fiskalne - wszelkie zobowiązania - nie obowiązują nas. Nie mogą być też na nas nałożone kary. Nie ma absolutnie związku z europejskimi pieniędzmi. Nie bałamućcie widzów!

- irytował się poseł PO.

Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha odnosząc się do założeń paktu, oceniał, że nasz kraj nie osiągnie dzięki przyjęciu paktu realnych korzysci:

Nasz kraj jest tylko biernym słuchaczem - tak wynika z prawa, które przyjęliśmy. Tak czy inaczej - tę wiedzę byśmy posiedli, bo kraje są zobowiązane poinformować również takie państwa jak nasze. To tylko kwestia ambicjonalna

- mówił ekonomista.

Liczne wątpliwości rozmówców dotyczyły również szczegółowych rozwiązań co do przyjęcia zapisów paktu. Nie udało wypracować się jednak jednolitego stanowiska.

A poseł Szczerski wracał do głównego pytania:

Wróćmy do pytania: po co nam to jest? Po co przyjmujemy ten pakt?

Rosati:

Jeżeli mówimy o tym, że powstaje twarde jądro UE, czyli państw mających wspólną walutę: to tak jakbyśmy mieli wspólne auto i decydowali się na zapisy pozwalające na rozporządzenie tym samochodem. To narzucenie wspólnych reguł

- malowniczo przekonywał parlamentarzysta PO.

Szczerski był jednak innego zdania:

To jest pakt policyjny. Przestaliśmy sobie wzajemnie ufać w Europie i podpisujemy cyrografy, by państwa były grzeczne, bo inaczej przyjdzie policjant, są zaplanowane kary finansowe. Ja rozumiem, że słabsze państwa ze strefy euro podpisują ten swoisty akt kapitulacji - bo po prostu są zmuszone. Ale po co podpisuje go Polska? Jeżeli te rygory i tak spełniamy, to po co mamy mieć zewnętrzną kontrolę? (...) Jeśli cały zysk polega na tym, że mamy głos na euroszczytach, to po co nam one, skoro mamy posiedzenia KE czy Rady Europejskiej?

- pytał poseł PiS.

Rosati odpowiadając, przyznawał, że dzisiejsza UE jest skupiona wokół kilku państw:

Realia są takie, że państwa ze strefy euro będą rządzić Unią. Możemy protestować i zostawać zewnątrz, ale lepiej będzie uczestniczyć w procesach decyzyjnych. Panowie uważacie, że można zachować siłę i wpływy, pozostając zmarginalizowanym. Ja uważam, że by korzystać z integracji jak do tej pory, trzeba być w twardym jądrze, bo wtedy one czują się bardziej współodpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo:

- uzasadniał swoje zdanie poseł PO.

I kontynuował, pytając:

Wy się strasznie boicie tej Unii Europejskiej. Nie rozumiecie, co się dzieje. Czy uważacie, że dyscyplina fiskalna jest czymś złym?

Jabłoński odwracał to pytanie:

A dlaczego rząd nie może zrobić tego sam, z własnej woli, a jedynie pod narzuceniem UE? Jeżeli pan rezygnuje z polityki monetarnej czy fiskalnej, rezygnujemy z części suwerenności

- twierdził ekonomista z Centrum im. Adama Smitha.

I dodawał, oceniając to, w jaki sposób do założeń paktu odnoszą się Niemcy:

Niemcy inaczej rozumieją rację stanu jak my. Oni nie solidarność, ale interes narodu niemieckiego i państwa. Za to należy ich podziwiać. Pakt fiskalny jest dowodem na bezradność instytucji europejskich; po tym, jak założenia traktatu z Maastricht zostały złamane niemal przez wszystkie kraje

- mówił.

Rosati przekonywał też, że dzięki założeniom paktu europejscy urzędnicy nie dopuszczą do takich sytuacji, w jakiej znalazła się Grecja:

Główna nowość paktu polega na tym, że to co do tej pory nie było przestrzegane w prawie europejskim, będzie zapisane w prawie narodowym! Złamanie krajowej konstytucji wiąże się z ogromnymi konsekwencjami, europejskie prawo - jak się okazało - można było łamać. Politycy krajowi mają większą motywację do przestrzegania tych praw, jeśli będzie to zapisane w ich prawodawstwie

- perswadował.

Szczerski nie dawał się jednak przekonać:

Jeżeli pakt fiskalny nakazuje wpisania czegoś do konstytucji, to jest to ograniczenie suwerenności kraju

- twierdził.

Świetnym podsumowaniem wątpliwości, jakie mają przeciwnicy przyjęcia paktu, była ostatnia wypowiedź Ireneusza Jabłońskiego:

Chcę powiedzieć, że przyjęcie tego paktu pokazuje, że Polska nie ma żadnej strategii funkcjonowania w Unii. Jeżeli przyjmujemy za zabobon, że musimy wejść do strefy euro i podejmujemy działania przybliżające nas do tego, to cały czas rodzi się pytanie: po co? Jakie mamy odnieść korzyści długoterminowe w sytuacji tak niestabilnych instrumentów i instytucji, jakie ma dziś UE? Zdrowy rozsądek nakazuje, by wykonać krok do tyłu i obserwować, co się z tym paktem stanie. Jest kot w worku i nie wiemy nawet, czy jest on biały czy czarny. Racjonalnym byłoby odczekanie tej sprawy. Brnięcie w propagandowe slogany o solidarności, gdy w Europie odradzają się i interesy narodowe, nie ma najmniejszego sensu

- puentował ekonomista.

Całość programu można zobaczyć na internetowych stronach TVP.

maf, TVP Info

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych