NASZ WYWIAD. Jan Pospieszalski o incydencie z Michnikiem, Rogowskim i Czuchnowskim: "Adam Michnik dawno przestał być człowiekiem dialogu"

Adam Michnik na korytarzu sądowym. Kadr z nagrania programu "Jan Pospieszalski: Bliżej"
Adam Michnik na korytarzu sądowym. Kadr z nagrania programu "Jan Pospieszalski: Bliżej"

Wczoraj, w programie "Bliżej" Jan Pospieszalski przedstawił krótki film z próby nagrania rozmowy z Adamem Michnikiem (patrz: UNIKATOWE NAGRANIE. Jan Pospieszalski próbuje zapytać Adama Michnika o Żołnierzy Wyklętych i Stefana Michnika. Michnik nie odpowiada. Dochodzi do scysji z mec. Rogowskim). O kulisy zajścia spytaliśmy jego uczestnika, Jana Pospieszalskiego.

 

wPolityce: - Co się dokładnie tam wydarzyło?

Jan Pospieszalski: - To było w ostatni wtorek, w sądzie w Alei Solidarności. O 9-tej rano była wyznaczona rozprawa, gdzie pozwanym jest Rafał Ziemkiewicz. Ze względu na wagę postępowania, w kolejnej odsłonie tego procesu sędzia zażądał osobistego stawiennictwa skarżącego, czyli Adama Michnika. Do tej pory unikał on osobistych stawiennictw na rozprawach - zazwyczaj wysyła na rozprawy swojego pełnomocnika.
Dowiedziałem się, że na rozprawie Adam Michnik pojawi się osobiście. Bardzo mi zależało, żeby być tam z kamerą, chociażby dlatego, że od dłuższego czasu środowisko "Gazety Wyborczej" bojkotuje nasz program, co nie przeszkadza im go recenzować. Wiele naszych programów potem staje się tematami napastliwych tekstów czy mniej lub bardziej agresywnych komentarzy.

Za kilka dni, pierwszego marca, będzie obchodzony Dzień Żołnierzy Wyklętych i właśnie o to chciałem Adama Michnika zapytać.  Publicystyka "Gazety Wyborczej" w ostatnich latach nie szczędziła bowiem okazji, żeby sprawę Żołnierzy Wyklętych traktować tak, jak choćby w tekstach Adama Leszczyńskiego, czy Seweryna Blumsztajna z nieskrywaną niechęcią czy wręcz wrogością. W ostatnim tekście Adama Michnika otwartej wrogości nie ma, ale jest stwierdzenie, że temat Żołnierzy Wyklętych jest źródłem podziałów. To znamienne stwierdzenie i właśnie korzystając, że autor będzie w miejscu publicznym chciałem spytać go o źródła tych podziałów.

 

wPolityce.pl: - Zwłaszcza, że Adam Michnik unika spotkań z dziennikarzami...

- To prawda - prócz rozmów z autorami "Gazety Wyborczej". Proszę pamiętać jak trudno było np. Ewie Stankiewicz i Annie Ferens, autorkom filmu "Trzech kumpli" dotrzeć z kamerą do Adama Michnika - zawsze to działo się albo przy okazji jakiś publicznych spotkań, albo wykładów. On zazwyczaj odmawia udzielania wywiadów.

Uznałem, że nadarza się doskonała okazja, żeby go spytać o źródła tych podziałów, ale szczególnie też o jego postawę, którą on wyłożył wiele lat temu, jeszcze pod koniec lat 80-tych, w swoim eseju "Trzy fundamentalizmy", który został opublikowany w piśmie "Krytyka", jeszcze w drugim obiegu. Napisał w nim, że Polska stoi wobec zagrożeń fundamentalizmami, które uniemożliwiają modernizację i demokratyzację Polski: chodziło mu o fundamentalizm religijny, moralny i narodowy.

Jak się czyta lub rozmawia o Żołnierzach Wyklętych, to ideałami i wartościami, którymi żyli była triada - Bóg, Honor i Ojczyzna. I jeżeli Michnik pisze 25 lat temu, że największym zagrożeniem jest fundamentalizm religijny, moralny i narodowy, to ja to rozszyfrowałem, że jemu chodzi o te właśnie ideały - Bóg, Honor, Ojczyzna. I stąd były moje pytania. Potem, też w kontekście antykomunistycznego podziemia, zapytałem oczywiście o jego brata - sędziego Stefana Michnika który wydawał wyroki śmierci na żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Tych pytań zresztą było więcej. W materiale filmowym jest tylko skrót tych moich prób.

Początkowo mecenas Rogowski obiecał mi, że będziemy mogli porozmawiać po rozprawie. Okazało się, że po rozprawie też jest to niemożliwe. Kiedy szliśmy za Adamem Michnikiem, mecenas odpychał mnie, a red. Czuchnowski potrącił kamerzystę, specjalnie w niego "wchodząc ciałem", jak piłkarz na boisku. W pewnym momencie, na korytarzu było przewężenie, stały ławki i pchnął go na te ławki. Operator mało się nie przewrócił - co widać na materiale - tak to wyglądało. I także ciekawa jest postawa pana mecenasa Rogowskiego, jego stwierdzenie, że to był atak na funkcjonariusza. Wypadałoby zapytać, jakich służb i o kogo mu chodziło - czy o red. Czuchnowskiego - nie wiedzieliśmy, że jest w jakichś służbach - i w jakiej jest randze, czy też tak mówił o samym sobie.

Faktem jest, że zachowywali się faktycznie jak funkcjonariusze, jak ochroniarze.

wPolityce.pl: - A o czym może świadczyć takie zachowanie Adama Michnika, który okazuje się głuchy na wszystkie pytania kierowane do niego?

- Zachowanie Adama Michnika świadczy o tym, że już dawno przestał on być człowiekiem dialogu. Jest człowiekiem, który już chyba tylko przyzwyczajony jest do głoszenia swoich prawd. Obecny Michnik widać, że nie uznaje jakiejkolwiek polemiki i wyklucza możliwość debaty. On kreuje się na tego, kto narzuca tematy i tezy, z którymi się nie polemizuje. W sytuacji, która może rodzić konfrontację, uchyla się, unika i ucieka. Jest przyzwyczajony do "standing ovation" środowisk uniwersyteckich na swoich wykładach. To tak, jakby przyjął pozycję „papieża”, który tylko głosi swoje dogmaty, a nie dopuszcza możliwości sporu, dialogu, polemiki.


w Polityce.pl: - A zachowanie pana Rogowskiego?

- No cóż, jest to pełnomocnik, a to oznacza że został wyposażony przez Adama Michnika w pełnomocnictwa. Można się domyślać, że jego zachowanie jest fizyczną substytucją postawy samego Adama Michnika. Adam Michnik nie chciał się sam szarpać i wchodzić w fizyczne starcie z naszym operatorem, czy ze mną, to w związku z tym mecenas pojawia się w tej roli, którą sam dla siebie wybrał - odgania, odpędza, odpycha. To jest rola, która bardziej kojarzy się z rolą sługi, lokaja, ochroniarza, właśnie funkcjonariusza ochrony, niż człowieka, który ma reprezentować prawo.

 

w Polityce.pl: - Ale on też bezczelnie kłamie, wam zarzucając atak i dopuszczenie się rękoczynów na tym korytarzu...

- To prawda - jakich rękoczynów mógł dopuścić się nasz operator, który miał obie ręce zajęte trzymaniem kamery? To jest totalny absurd. Zresztą kamera uchwyciła ten moment, kiedy red. Czuchnowski idzie takim halsem przed kamerzystą, raz w lewo, raz w prawo, blokując swoim ciałem całą szerokość tego wąskiego korytarza. Kiedy w pewnym momencie operatorowi udaje się wykorzystać lukę i próbuje zrobić parę kroków szybciej, by kamera mogła uchwycić postać Adama Michnika, to wtedy red. Czuchnowski gwałtownie spycha go, a operator wpada na ławkę. Następnie, oczywiście, metodą "łapaj złodzieja" daje do zrozumienia "..to wyście mnie zaatakowali!"

Mecenas Rogowski - radca prawny, sam o sobie mówiący "funkcjonariusz publiczny" w tej scenie poświadcza nieprawdę. To może dawać podstawy do podejrzeń, jak wygląda jego praca jako pełnomocnika prawnego przed sądem. Jeżeli w tak prostych rzeczach posługuje się nieprawdą, świadczy nieprawdę, to jaką możemy mieć pewność, że to, co mówi na sali sądowej ma jakąkolwiek wartość?

Rozmawiał  kim

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych