TRZY PYTANIA do Janusza Szewczaka. "Wchodzimy w potężny kryzys, którego Polska od 20 lat nie zaznała. Wszystkie motory wzrostu zostały zatrzymane"

Fot. PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Paweł Supernak

wPolityce.pl: Minister Jacek Rostowski przyznał w jednym z ostatnich wywiadów, że kryzys w Polsce będzie trwał ok. półtora roku. Tymczasem premier mówił na początku lutego, że już w drugiej połowie roku będziemy widzieć ożywienie gospodarcze. Jak oceniać ten dwugłos?

Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK: Ten dwugłos widać w wypowiedziach samego ministra Rostowskiego. Niecały miesiąc temu mówił on, że spowolnienie gospodarcze skończy się w połowie roku, a potem będzie widać ożywienie. Minister mówił o tym niedawno. Dziś mówi zupełnie co innego. Przyznaje tym samym racje tym opiniom, które m.in. publikowane były na portalu wPolityce.pl. Również ja mówiłem, że kryzys będzie głębszy i dłuższy. Dziś minister Rostowski mówi, że może on trwać nawet dwa lata, mówi, że codziennie będzie walczył z kryzysem. A przecież tego do niedawna nie było, była zielona wyspa. Widocznie cała trawa już na tej zielonej wyspie została wyjedzona. Zrobiła się czarna dziura. Być może moje tezy i prognozy są dramatyczne, może są kasandryczne, ale w mojej ocenie wchodzimy w potężny kryzys, którego Polska od 20 lat nie zaznała. Wszystkie motory wzrostu zostały zatrzymane. Przez dwa lata na pewno nie będą funkcjonować. Wszystko się załamuje, najbardziej finanse publiczne. Takiej katastrofy w dochodach podatkowych nie mieliśmy od lat.

 

Dlaczego pan tak mówi?

Wystarczy spojrzeć na dane finansowe. W zeszłym roku zabrakło ministrowi Rostowskiemu około 37 miliardów złotych z podatków, suma z VAT była mniejsza o 21 miliardów złotych. W tym roku z kolei wykonanie budżetu w styczniu jest katastrofalne. To będzie skutkowało nie tylko koniecznością nowelizacji budżetu, ale również być może koniecznością wprowadzenia bolesnych cięć. Deficyt zaplanowany w tym roku na 35,5 mld złotych, w pierwszym miesiącu został wykonany w 23 procentach. Tak samo źle jest ze wpływem z podatków VAT. W styczniu był niższy o 4 mld złotych niż planowano. To pokazuje, że jesteśmy na równi pochyłej. Mit, że niemiecka lokomotywa pociągnie polskie wagony, to bzdury. Słabnie bowiem eksport do Niemiec, inwestycje stają.

 

Co to oznacza?

To pokazuje, że wszelkie słowa ministra Rostowskiego należy traktować dokładnie odwrotnie niż wynika literalnego brzmienia. Mówił przecież, że budżet na ten rok jest stabilny, że jest pod kontrolą. Minister mówił, że w strefie euro jest już po kryzysie, że strefa euro uporządkuje niedługo problemy. Obecnie natomiast mówi, że za jego bytności w polityce Polska raczej euro nie przyjmie, że Europę czeka trzy czy cztery lata naprawy, reform. To mówił w Sejmie. W jego wypowiedziach kompletnie nic się nie zgadza. Najwyższy więc czas przestać traktować Jacka Rostowskiego jako profesjonalistę. Albo jest on człowiekiem nieprofesjonalnym, albo rozmija się z prawdą. To on stworzył dwa wirtualne budżety z ostatnich lat. To on mówił, że będziemy mieli euro w 2012 roku. Dwa tygodnie temu mówił, że będzie z górki. Teraz mówi, że czeka nas niemal dwa lata walki z kryzysem. Nie da się racjonalnie wytłumaczyć działań ministra. Dlaczego ma on tak często kabaretowe wystąpienia w sprawie finansów publicznych. Polski rząd żyje w świecie wirtualnym, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Kryzys się pogłębia.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.