Fala protestów obaliła bułgarski rząd

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Parlament Bułgarii przyjął w czwartek dymisję rządu premiera Bojko Borysowa. Za dymisją opowiedziało się 209 z 215 głosujących deputowanych. Pięciogodzinna dyskusja parlamentarna odbyła się pod nieobecność Borysowa.

Premier przybył natomiast na głosowanie i z trybuny parlamentarnej zarzucił byłemu liderowi tureckiego Ruchu na rzecz Praw i Swobód Ahmedowi Doganowi próbę zorganizowania w przeszłości zamachu na jego życie.

Borysow powiedział, że bułgarskie służby wywiadowcze otrzymały informację, że cztery lata temu przygotowywano na niego zamach "zlecony przez Ahmeda Dogana". Przyczyną - jak powiedział ustępujący Borysow - miały być jego zdecydowane działania przeciw przestępczości zorganizowanej, co dotyczyło też struktur międzynarodowych. Podkreślił, że przez wszystkie lata, kiedy był premierem, milczał na ten temat.

Borysow złożył dymisję swego rządu po serii burzliwych ulicznych protestów przeciw wysokim cenom energii i monopolom w gospodarce. Obecny kryzys polityczny powinien zakończyć się przyśpieszonymi wyborami. Regularne wybory miały się odbyć w lipcu; do przyśpieszonych dojdzie w końcu kwietnia lub w połowie maja.

Zarówno przedstawiciele rządzącej od lipca 2009 r. centroprawicowej GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii), jak i opozycyjnej lewicy i Ruchu na rzecz Praw i Swobód opowiedzieli się za przyśpieszeniem wyborów i deklarowali, że nie zgodzą się na utworzenie nowego rządu w ramach obecnego parlamentu.

Byłby to trzeci tymczasowy gabinet po zmianach politycznych w 1989 roku. Dwa poprzednie składały się przeważnie z bezpartyjnych ekspertów. Przypuszcza się, że tak będzie i obecnie.

Podczas głosowania przed parlamentem zebrali się zwolennicy premiera Borysowa, którzy złożyli petycję o odrzucenie jego dymisji. Nieliczny na początku wiec z czasem się rozrósł. Według mediów dyskusję parlamentarną specjalnie przeciągnięto, by dać czas na dojechanie do Sofii przedstawicielom prowincji. Pod parlamentem pojawiły się traktory, a związek rolników wysłał nawet ciężarówkę z prosiakami.

Media bułgarskie publikują w czwartek dwa sondaże, pokazujące rozbieżności w społeczeństwie w sprawie dymisji Borysowa. Według agencji Alpha Research 85 proc. ankietowanych aprobowało protesty, 89 proc. wypowiada się przeciw polityce monopoli i przeciw niskim dochodom, lecz tylko 21 proc. domagało się dymisji rządu. BBSS Gallup podaje, że 47 proc. ankietowanych aprobuje odejście rządu, 37 proc. - nie.

Po pierwszej fali protestów w społeczeństwie daje się odczuć chęć przeprowadzenia szeroko zakrojonych zmian. Wysuwane są propozycje uchwalenia nowej konstytucji, wprowadzenia przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego do parlamentu i organów kontrolujących monopole w energetyce i telefonii.

Przed groźbą rosnącej fali populizmu przestrzegł były premier (1997-2001) i lider centroprawicowej partii Demokraci na rzecz Silnej Bułgarii Iwan Kostow. "Po raz trzeci w ostatnich 23 latach ulica zmusza władze do odejścia. Wszyscy, którzy są w parlamencie, powinni pamiętać, że ludzie wiedzą, jak przegonić polityków. Dlatego potrzebna jest zgoda narodowa i pragmatyczny program wyjścia z kryzysu. Takiego programu nie ma" - powiedział.

Lider lewicy Sergiej Staniszew postawił pytanie o rzeczywisty stan finansów państwa. Według niego "państwo jest na krawędzi bankructwa". O polityce ustępującego gabinetu powiedział: "40 proc. podwyżki cen energii przy zamrożonych dochodach - oto co wyprowadziło ludzi na ulice".

Jednocześnie przestrzegł przed możliwymi prowokacjami ze strony rządu. W czwartek wieczorem przed centralą lewicy miał się odbyć wiec zwolenników Borysowa. Staniszew przypomniał, że do mianowania następnego gabinetuto obecny wciąż odpowiada za bezpieczeństwo i ład publiczny.

Po głosowaniu Borysow wezwał swoich zwolenników do rozejścia się i nieulegania prowokacjom. Potem wyszedł do ponad 2 tysięcy zebranych na placu przed parlamentem. Ponownie wezwał ich, by się rozeszli, i przekonywał o zwycięstwie w nadchodzących wyborach. Zapowiedział, że uzna za prowokatora każdego, kto uda się przed centralną siedzibę lewicy. Po tych wezwaniach wiec odwołano.

W czwartek wieczorem odbyły się jednak uliczne protesty przeciwko podwyżkom cen energii i monopolom, choć były mniej liczne niż dotychczas. Po kilkaset osób wyszło na ulice Sofii, Warny, Ruse, Burgas, Błagojewgradu, Kiustendiłu i Płowdiwu, gdzie na krótko doszło do blokady jednej z centralnych ulic.

Zdaniem socjolog Rumiany Kołarowej po dymisji rządu trwające od ponad dwóch tygodni protesty straciły w pewnym stopniu impet. Wśród ich organizatorów nastąpiła "fragmentacja" - część nadal protestuje przeciw monopolom w energetyce, część wysuwa polityczne żądania nowej konstytucji czy zakazu dostępu skompromitowanych elit do przyszłego parlamentu.

Jestem niezadowolony z wszystkiego, co się dzieje w kraju w ostatnich latach. Chcę normalnego życia, byśmy nie szukali zarobku na emigracji

- powiedział młody demonstrant przed kamerą jednej z komercyjnych telewizji.

W piątek prezydent Rosen Plewnelijew rozpocznie konsultacje z liderami parlamentarnych sił politycznych. Wyrazili oni gotowość do przeprowadzenia wcześniejszych wyborów. Być może będą one przyśpieszone zaledwie o kilka tygodni.

Partia Borysowa GERB liczy, że spektakularna dymisja pozwoli jej odrobić spadek popularności i ponownie wyprzedzić lewicę, która w ostatnich badaniach ją dogoniła.

Obie partie mają około 20-proc. poparcie, a na scenie politycznej nie ma nowych aktorów, co oznacza, że przy obecnym stanie rzeczy żadna z nich nie mogłaby utworzyć w przyszłym parlamencie samodzielnego rządu. Zapowiada to bardzo zaciętą kampanię wyborczą. Nie brak prognoz, że wiosenne wybory trzeba będzie powtórzyć na jesieni.

lw, PAP

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.