TYLKO U NAS. Problemy z silnikami 50 m przed brzozą. Nowe ustalenia zespołu parlamentarnego ws. katastrofy smoleńskiej

Fot. KBWLLP
Fot. KBWLLP

Zespół parlamentarny badający katastrofę smoleńską zajmuje się obecnie wątpliwościami dotyczącymi pracy silników TU-154M. Zdaniem szefa zespołu jeszcze przed miejscem, w którym rosła słynna smoleńska brzoza, polska czarna skrzynka odnotowała nietypowe wartości.

Antoni Macierewicz zwraca uwagę, że zapisy czarnej skrzynki firmy ATM, tzw. rejestratora katastroficznego są wyjątkowo ważne w ustaleniu przyczyn tragedii z 10/04.

To urządzenie ma swój odpowiednik w analogicznej skrzynce rosyjskiej. Korzysta z jej zapisów. Różni ją jedna zasadnicza kwestia. Została skonstruowana po to, by badać zachowanie silników, ponieważ silniki w TU-154M bardzo często były narażone na ponadnormatywne drgania skutkujące awariami, a nawet katastrofami. Parametry dotyczące pracy silników były w tupolewie odnotowywane wyłącznie przez polską skrzynkę, bez pośrednictwa urządzeń rosyjskich. Wszystkie inne parametry lotu odzwierciedlone w skrzynce ATM były zapisywane za pośrednictwem skrzynek rosyjskich.

Macierewicz dodaje, że żaden inny rejestrator nie odnotowywał tego, co dokładnie działo się z silnikami. A wiedza to może okazać się kluczowa.

Wiele wskazuje na to, że właśnie w silnikach zaczęła się awaria, która ostatecznie doprowadziła do tragedii. Mniej więcej 50 metrów przed przeleceniem samolotu nad miejscem, w którym miała rosnąć brzoza rozpoczęły się ponadnormatywne, przekraczające dopuszczalne parametry drgania silnika nr 3. Przeniosły się później na silnik nr 1, a wreszcie na główny, czyli silnik numer 2. W konsekwencji doprowadziło to zapewne do zatrzymania się silników w trakcie lotu. Na pewno ich awaria była jednym z głównych powodów tragedii smoleńskiej.

Co mogło do niej doprowadzić? Według przewodniczącego zespołu kolejność zdarzeń mogła wyglądać tak:

Najprawdopodobniej rozpad lewego skrzydła na skutek eksplozji, wpadnięcie jakiejś jego części do silnika, kolejne awarie silników i ostatecznie druga eksplozja w śródpłaciu, która zniszczyła samolot już do końca. Tyle wynika z danych technicznych, jakie posiadamy. Jedno nie ulega wątpliwości – bez względu na to, jaki jest status hipotezy dotyczącej eksplozji, na pewno awaria silników zaczęła się przed przelotem samolotu nad miejscem, w którym rosła brzoza. To jest stwierdzone w ekspertyzie ATM w sposób bezdyskusyjny.

Dokument ten, dodajmy, prokuratura przekazała naukowcom współpracującym z zespołem parlamentarnym przed ubiegłoroczną konferencją smoleńską.

Antoni Macierewicz zwraca uwagę, że polscy eksperci nie badali silników rozbitego TU-154M.

Oglądali je tylko z zewnątrz. Ale nigdy nie uczestniczyli w rozłożeniu ich, zbadaniu turbin wewnętrznych, ich analizie. Nikt z polskiej strony tego nigdy nie zrobił. A nie ma wątpliwości, że tam doszło do zdarzeń nietypowych. Te dane są odzwierciedlone w zapisie skrzynki ATM.

Zapisy parametrów zarejestrowanych przez skrzynkę ATM analizują obecnie naukowcy współpracujący z zespołem. Zarówno w USA, jak i w Polsce.

znp

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych