CZTERY PYTANIA do posła Godsona. "Być może celem tych ataków jest upodlenie mnie czy ośmieszenie, ale efekt jest odwrotny"

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

wPolityce.pl: Senator PO Aleksander Pociej w niewybredny sposób napisał o panu w związku ze sprawą związków partnerskich. To nie pierwszy atak na pana, jaki płynie od kolegów z partii. Już pan się przyzwyczaja?

John Godson: Rzeczywiście nie po raz pierwszy zostałem zaatakowany przez kolegę z partii. Przyjmuję to i jestem wdzięczny Bogu za każdy z nich. Być może celem tych ataków jest upodlenie mnie czy ośmieszenie, ale efekt jest odwrotny. Jedną z moich zasad jest zasada: "nie broń się". Ja się więc nie bronię. Każdą krytykę czy chęć ośmieszenia mnie przyjmuję. Niech oni robią dalej, co chcą, nie będę z tymi atakami walczył. Pracuję dalej, robię to sumiennie. Jeśli komuś to się nie podoba, to już nic na to nie poradzę. Cóż mogę zrobić? Mogę jedynie podziękować panu senatorowi za jego wpis na blogu. Zachęcam, by pisał więcej, coraz więcej takich tekstów.

 

Sprawa związków partnerskich rozpoczęła w Platformie realny spór?

Wydaję mi się, że sytuacja jest dość poważna. Dotychczas różnica zdań oczywiście istniała, ale dyskusja toczyła się jedynie wewnątrz partii. Obecnie dochodzi do tego, że ktoś idzie na zewnątrz i wygłasza różne stanowiska. Mówią, że nie pasuję mentalnie do Platformy, że powinienem odejść. Sytuacja jest poważniejsza niż wcześniej. Ja jednak za każdy taki atak dziękuję. Takie wypowiedzi mnie umacniają, zachęcają do dalszej działalności.

 

Z tekstu senatora Pocieja przebija zdziwienie, że pan, pierwszy czarnoskóry poseł w RP, nie jest na froncie lewicowej ideologii. Takie sugestie słychać od dawna...

Ja jestem tym bardzo zaskoczony. Zawsze uważałem, że ludzie wykształceni, inteligentni, mający szerokie horyzonty myślowe potrafią radzić sobie z dysonansem poznawczym. Mówią: jak to, Murzyn konserwatystą? Ten dysonans poznawczy występuje po obu stronach. Otrzymuję wiele listów od narodowców. Czytam w nich, że ci ludzie do tej pory byli rasistami, ale moje zachowanie, moja działalność publiczna wyleczyła ich z rasizmu. Cieszę się, że moje działania w jakimś sensie poszerzają horyzonty tych ludzi. Jestem liberalny w sprawach gospodarczych, wspieram społeczną odpowiedzialność biznesu, a w sprawach światopoglądowych jestem umiarkowanym konserwatystą. Nie ma takiej możliwości, by wszyscy mieli jednakowe poglądy. To jest niemożliwe. Mam taki pogląd, jak mam. Jestem z tego dumny i tego nie zmienię.

 

Platforma również zaczynała od liberalizmu gospodarczego i światopoglądowego konserwatyzmu. Dziś jest inną partią?

Trochę się zmieniło odkąd tacy ludzie, jak Maciej Płażyński czy Jan Maria Rokita przestali być w Platformie. Potem dokooptowano do partii ludzi o lewicowych poglądach. Ugrupowanie zmieniło obliczę. Sądzę, że nie ma w tym niczego złego. Co więcej, to dlatego Platforma wygrywa wybory. Ma coś dla każdego. Elektorat prawicowy widzi posła Gowina, Biernackiego czy mnie. Wyborcy o lewicowych poglądach widzą Dariusza Rosatiego, czy Bartosza Arłukowicza. Jeśli szukają centrowych polityków popierają Donalda Tuska. To jest siła Platformy. Potrzebna jest jednak mądrość, by zarządzać tą różnorodnością. Co ważniejsze, potrzebny jest szacunek dla odrębności innych ludzi. Nie można wymagać od innych: głosuj, jak ja chcę, bo ja mam rację. To nie do przyjęcia. Dlatego walczyłem, by w sprawach światopoglądowych nie było dyscypliny. To jest próba wywarcia presji na jedną część partii przez inną. To jednak oznaczałoby, że nie będzie PO. Cieszę się, że wysłuchano mojej prośby. Liczę, że wyjdziemy z tych nieporozumień. Każdy ma prawo do szacunku. Każdy ma prawo do swojego światopoglądu.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych