Prof. Binienda w TVP Info: Oferowaliśmy spotkanie z prokuraturą, ekspertami komisji Millera. Co więcej możemy zrobić?

Fot. wPolityce.pl/TVP Info
Fot. wPolityce.pl/TVP Info

Jednym z gości programu "Minęła Dwudziesta" w TVP Info był prof. Wiesław Binienda, ekspert zespołu parlamentarnego badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej. Rozmowa w dużej części dotyczyła jutrzejszej konferencji na UKSW, na którą zaproszenie odrzucili członkowie komisji ministra Jerzego Millera.

Na początek prof. Binienda został zapytany o film produkcji National Geographic:

Film jest nierzetelny. Pokazuje informacje, które są nieprawdziwe. Przykładem niech będzie pokazanie miejsca, z którego kierowano samolotem. Taką wieżą mogliby się poszczycić w Nowym Jorku, a przecież wiemy, że ta wieża rozpadała się...

- oceniał.

Zarzucił też dziennikarzom TVP Info sposób organizacji debaty. Po spotkaniu z prof. Biniendą przemawiali bowiem eksperci komisji Millera, którzy krytykowali wystąpienia Biniendy:

Chciałem powiedzieć, że jest to interesujące, że zapraszacie mnie, a dopiero później eksperci, którzy będą mnie krytykowali. Jutro będzie lepsza możliwość do dyskusji z tymi ekspertami na debacie na UKSW

- mówił.

Pytany o przyczyny wybuchów, oceniał:

Mogą być różne przyczyny wybuchów. Były samoloty, które wybuchły z powodów elektrycznych, były takie, w których eksplodowało paliwo. Moje symulacje wskazują, że jedyną przyczyną był wybuch skrzydła. To jeszcze daleko do wniosków o zabójstwie prezydenta

- przypominał prof. Binienda.

Prowadzący rozmowę zapytał prof. Biniendę o to, dlaczego nie spotkał się - mimo zapewnień - z prokuraturą, celem zaprezentowania swoich badań. Naukowiec tłumaczył:

Wysyłałem wszystkie swoje informacje do prokuratury. Mało tego, umówiliśmy się z prokuratorem Kopczykiem, który zarzekał się, że spotka się ze mną, gdziekolwiek będę sobie życzył. Zaproponowałem Sejm - nie przyszli, czekałem dwie godziny. Później zaprosiłem ich do Ohio, to chyba nie jest wielki wysiłek przylecieć do mnie, gdzie pokazałbym swoje laboratorium, gdzie przeprowadzam doświadczenia i sprzęt. Napisali, że nie mają czasu

- opisywał profesor.

I kontynuował:

Oni mają pełne prawo wezwać mnie; nigdy jednak tego nie zrobili. Zaproszenie "na kawę" jak mówili to co innego niż wezwanie, gdzie odpowiada się na pytania. Na takie wezwanie oczywiście stawiłbym się bez wahania. (...) Będę służył prokuraturze, jeśli chcą ze mną rozmawiać. Niemniej jednak, mimo zapewnień o chęci spotkania, nie przybyli na nie. Można je nawet zorganizować w Pańskiej telewizji. Co ja mam więcej zrobić?

- pytał prof. Binienda.

Ekspert zespołu parlamentarnego odniósł się także do zarzutu "okopywania się" obu stron - komisji Millera i zespołu Macierewicza. Tłumaczył:

Kiedy mówiłem: "Może ja się pomyliłem, może Wy - usiądźmy razem, zobaczymy jak to jest", to na drugi dzień przeczytałem i zobaczyłem, że "prof. Binienda" przyznaje się do błędu. Czy to jest zachowanie fair? (...) Nie wiem, czy pan oglądał program pana Pospieszalskiego, gdzie dziennikarz dzwonił do każdego z ekspertów komisji Millera, którzy mówili, że mojej pracy nie znają, nie chcą znać i nie będą tego czytali. Liczę, że zmienili zdanie; chciałbym, żeby jutro przyszli. Miałem nadzieję, że Polska skorzysta z mojej pracy; jedynym celem mojej pracy jest pomoc w rozwiązaniu tego problemu. Nie powinniśmy się kłócić i wyzywać; tymczasem dr Lasek mówi, że ja nic nie rozumiem, dostaję obraźliwe maile...

- skarżył się prof. Binienda.

Przypominał też efekty swojej pracy:

Moim celem jest pokazanie mojej naukowej pracy i uważam, że wskazuje ona na pewne elementy. Gdyby doszło do zderzenia samolotu z brzozą, to skrzydło nie mogłoby złamać się. Później okazało się, że nie mogło dojść do zderzenia z drzewem. (...) Nie mam zdania, czy to był zamach. Nie jestem historykiem, ani prawnikiem. Nie mam całej ogólnej wiedzy. Moja wiedza jest wycinkowa i wskazuje na to, że oprócz tematu skrzydła, kadłub uzyskał taką pozycję, że ona wskazuje do wybuchu

- oceniał prof. Binienda.

Na pytanie dziennikarza o to, skąd w brzozie mogły się znaleźć elementy samolotu, odpowiadał:

Mógł nastąpić wybuch przed drzewem i części tego skrzydła mogły wbić się w drzewo. Zawsze, od pierwszego mojego wykładu z września 2011 roku, wzywałem stronę ministra Millera do zaprezentowania swoich wyników badania brzozy. Przecież musieli zrobić badania mikroskopowe i opisać, jak do tego doszło

- zakończył swoją wypowiedź.

Prof. Binienda zaprosił też do udziału w jutrzejszej debacie naukowców na UKSW w Warszawie. Początek dyskusji już o godzinie 10:00.

CZYTAJ WIĘCEJ: Przypominamy! Debata naukowa na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej: Wtorek, 10:00, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego

Pełen zapis programu na stronach TVP.

maf, TVP Info

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.