Prof. Krasnodębski w "GPC": Obowiązuje niesłychana dyskrecja, jeśli chodzi o komunistyczną przeszłość obozu władzy i postępu

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Profesor Zdzisław Krasnodębski na łamach "Gazety Polskiej Codziennie" odnosi się do "rodowych tajemnic" (bo taki nosi tytuł tekst socjologa) elit III Rzeczypospolitej.

Jednym z klasycznych problemów socjologicznych jest kwestia dziedziczenia pozycji społecznej. W prawdziwie opartym społeczeństwie pozycja powinna być osiągana przez jednostkę - mocą talentu, pracowitości, pomysłowości, łutu szczęścia - nie zaś dziedziczona po rodzicach. Wiemy jednak, że tak nie jest

- pisze na początku swojego artykułu Krasnodębski.

I przypomina o specyficznej jakości polskich elit:

W Polsce, jak w innych krajach pokomunistycznych, dochodzi jeszcze inny, szczególny problem. Elita PRL-u nie byłą elitą normalnego państwa, nie wyłoniła się w zwykłym procesie elitotwórczym. Jak wiemy, elity komunistyczne tworzyli ludzie narzuceni Polakom siłą, z punktu widzenia suwerennego państwa często przestępcy. (...) Potem oczywiście pojawiły się jeszcze inne mechanizmy kooptacji, ale do końca to nie walory moralne czy intelektualne decydowały o awansie - one go wykluczały

- czytamy w "GPC".

Socjolog zastanawia się, dlaczego w rzeczywistości politycznej, w której niemal wszystko jest wystawione na widok publiczny, co staje się wręcz ekshibicjonizmem, przeszłość rodzinna jest taka tajemnicza:

W kraju, gdzie polityka zmieniła się w magiel, obowiązuje niesłychana dyskrecja, takt i powściągliwość, jeśli chodzi o przeszłość komunistyczną rodzinną lub indywidualną prominentów współczesnego obozu władzy i postępu, chociaż dotyczy to biografii politycznych i działalności publicznych, a nie intymnych przypadłości czy prywatnych uczuć

- pisze prof. Krasnodębski.

I argumentuje swoje zdanie na przykładzie żony prezydenta Komorowskiego:

Czyż jest przypadkiem, że słyszymy Bronisława Komorowskiego przy każdej rocznicy i okazji wspominającego jakiegoś swojego krewnego czy pociotka, a tak mało dowiadujemy się o rodzinie pani prezydentowej - a przecież jej także nie powinno brakować okazji do rocznicowych wspomnień

- czytamy.

Socjolog przekonuje, że dziedzictwo komunistyczne może być balastem również w dzisiejszej rzeczywistości i warto się go pozbyć. W jaki sposób?

Być może otwarta rozmowa, być może ujawnienie rodowych tajemnic pozwoliłoby nie tylko uczynić polską demokrację bardziej autentyczną i przejrzystą, lecz także umożliwiłoby wielu obecnym prominentom, kształtującym opinię publiczną w Polsce, rozładować ów wewnętrzny konflikt - jeśli go odczuwają

- pisze profesor.

I puentuje:

Może wtedy zamiast bezustannie lustrować Polaków jako narodową wspólnotę, upajać się kolejnym dziełem w rodzaju "Pokłosia", które ma dostarczać ex post usprawiedliwienie uczestnictwa w tamtym systemie opresywnych rządów, trzymających w ryzach "polski motłoch", byliby się w stanie zmierzyć z własną historią rodzinną

- kończy socjolog.

Całość tekstu w "Gazecie Polskiej Codziennie".

lw

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.