Profesor Zdzisław Krasnodębski na łamach "Gazety Polskiej Codziennie" odnosi się do "rodowych tajemnic" (bo taki nosi tytuł tekst socjologa) elit III Rzeczypospolitej.
Jednym z klasycznych problemów socjologicznych jest kwestia dziedziczenia pozycji społecznej. W prawdziwie opartym społeczeństwie pozycja powinna być osiągana przez jednostkę - mocą talentu, pracowitości, pomysłowości, łutu szczęścia - nie zaś dziedziczona po rodzicach. Wiemy jednak, że tak nie jest
- pisze na początku swojego artykułu Krasnodębski.
I przypomina o specyficznej jakości polskich elit:
W Polsce, jak w innych krajach pokomunistycznych, dochodzi jeszcze inny, szczególny problem. Elita PRL-u nie byłą elitą normalnego państwa, nie wyłoniła się w zwykłym procesie elitotwórczym. Jak wiemy, elity komunistyczne tworzyli ludzie narzuceni Polakom siłą, z punktu widzenia suwerennego państwa często przestępcy. (...) Potem oczywiście pojawiły się jeszcze inne mechanizmy kooptacji, ale do końca to nie walory moralne czy intelektualne decydowały o awansie - one go wykluczały
- czytamy w "GPC".
Socjolog zastanawia się, dlaczego w rzeczywistości politycznej, w której niemal wszystko jest wystawione na widok publiczny, co staje się wręcz ekshibicjonizmem, przeszłość rodzinna jest taka tajemnicza:
W kraju, gdzie polityka zmieniła się w magiel, obowiązuje niesłychana dyskrecja, takt i powściągliwość, jeśli chodzi o przeszłość komunistyczną rodzinną lub indywidualną prominentów współczesnego obozu władzy i postępu, chociaż dotyczy to biografii politycznych i działalności publicznych, a nie intymnych przypadłości czy prywatnych uczuć
- pisze prof. Krasnodębski.
I argumentuje swoje zdanie na przykładzie żony prezydenta Komorowskiego:
Czyż jest przypadkiem, że słyszymy Bronisława Komorowskiego przy każdej rocznicy i okazji wspominającego jakiegoś swojego krewnego czy pociotka, a tak mało dowiadujemy się o rodzinie pani prezydentowej - a przecież jej także nie powinno brakować okazji do rocznicowych wspomnień
- czytamy.
Socjolog przekonuje, że dziedzictwo komunistyczne może być balastem również w dzisiejszej rzeczywistości i warto się go pozbyć. W jaki sposób?
Być może otwarta rozmowa, być może ujawnienie rodowych tajemnic pozwoliłoby nie tylko uczynić polską demokrację bardziej autentyczną i przejrzystą, lecz także umożliwiłoby wielu obecnym prominentom, kształtującym opinię publiczną w Polsce, rozładować ów wewnętrzny konflikt - jeśli go odczuwają
- pisze profesor.
I puentuje:
Może wtedy zamiast bezustannie lustrować Polaków jako narodową wspólnotę, upajać się kolejnym dziełem w rodzaju "Pokłosia", które ma dostarczać ex post usprawiedliwienie uczestnictwa w tamtym systemie opresywnych rządów, trzymających w ryzach "polski motłoch", byliby się w stanie zmierzyć z własną historią rodzinną
- kończy socjolog.
Całość tekstu w "Gazecie Polskiej Codziennie".
lw
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/149529-prof-krasnodebski-w-gpc-obowiazuje-nieslychana-dyskrecja-jesli-chodzi-o-komunistyczna-przeszlosc-obozu-wladzy-i-postepu