SZEŚĆ PYTAŃ do dr Fedyszak-Radziejowskiej. "To, co buduje poczucie wspólnoty i poczucie wartości Polaków, złej władzy przeszkadza"

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

wPolityce.pl: Dane GUS dotyczące grudniowych wyników polskiej gospodarki zmroziły wielu ekspertów. Jak Pani je ocenia?

Barbara Fedyszak-Radziejowska: Dowiedzieliśmy się, że produkcja przemysłowa spadła rok do roku o ponad 10 procent, a miesiąc do miesiąca o 14 procent, czyli spowolnienie gospodarki przyśpieszyło. To nie jedyne alarmujące dane. Prognozy tegorocznego bezrobocia mówiły o wskaźniku na poziomie około 13 procent. Obecnie okazuje się, że na wiosnę możemy mieć już 15 procent. To bolesna lekcja, pokazująca, że mamy do czynienia z bardzo spójnym i konsekwentnym układem zależności, w którym nieprzypadkowo i nie bez związków współwystępuje rosnące bezrobocie, zwiększająca się liczba umów śmieciowych, likwidacja sądów, posterunków policji itd. Nie przypadkowo pojawia się pomysł sprzedaży zabytkowej kolejki na Kasprowy Wierch, czy geotermii w Zakopanem, a także pomysł komercjalizacji służby zdrowia, która również może się skończyć prywatyzacją. W życiu społecznym nie ma ani darmowych obiadów, ani niezapłaconych rachunków. My rachunki za działania tego rządu zaczynamy właśnie płacić. A ponieważ ten rząd fatalnie prowadzi polskie sprawy, również gospodarcze, to rachunki będą wysokie.

 

Wkłada Pani do jednego worka bardzo różne obszary działań państwa.

Możemy udawać, że nie miało większego znaczenia to, że ogromne pieniądze wydane na stadiony i autostrady nie dotarły do tych, którzy pracowali. Możemy udawać, że nie jest problemem powoływanie konkurencyjnych linii lotniczych w oparciu o Amber Gold, a potem konieczność dofinansowywania PLL LOT. Możemy udawać, że nie ma związków z pozornie pojedynczymi problemami i aferami, jak nie dokończone autostrady, budowa o wiele za drogiego stadionu, a tym, że w sposób diametralny ogranicza się wolność wypowiedzi i swobody demokratyczne, że niszczy się "Uważam Rze", że "Rzeczpospolita" musiała się zmienić, a telewizji publicznej nie da się już oglądać, bo jest tak jednostronna i tendencyjna, że jej oglądanie „grozi śmiercią lub kalectwem intelektu”. Te sprawy nie dzieją się oddzielnie. To spójny układ, w którym brak dyskursu publicznego ma ochronić obywateli przed wiedza o fatalnej jakości ich rządu.

 

Dlaczego fatalnej?

Zbyt wiele wydarzeń na nami i czytelnych niepowodzeń rządu, by wierzyć w jego profesjonalizm, czy wiarygodność w walce z korupcja na szczytach władzy. Liczne przetargi przy budowie wciąż niedokończonych autostrad budzą podejrzenie o przejrzystość tych przetargów, a nominacje na stanowiska prezesów, np. w spółce Koleje Śląskie, czy Stadion Narodowy potwierdzają przypuszczenia, że dla rządzących łamanie prawa i brak kompetencji nie jest minusem. Jeśli jeden odcinek autostrady buduje kilka kolejnych firm, które muszą poprawiać swoich poprzedników, to trzeba postawić pytanie, dlaczego przetargi wygrywają nie tacy kontrahenci, którzy sobie radzą, ale tacy, którzy sobie nie radzą? Mamy prawo domniemywać, że coś złego się dzieje w czasie przetargu. Jednak nie wiemy co, ponieważ rozmontowywane są służby, w tym CBŚ. Czas skończyć z bagatelizowaniem pojedynczych zdarzeń i uznawaniem, że „nic się nie stało”, a gospodarka będzie dobrze funkcjonować. Takie „przypadki” we współczesnym świecie nie występują. Państwo i gospodarka to naczynia połączone.

 

Co może stać za takimi działaniami władz?

Nie ma co udawać, że nie kryje się za tym fatalny stan naszego budżetu. Wiemy, że rośnie deficyt budżetowy i zadłużenie publiczne. I niby przypadkiem rządzący szukają, „co by tu jeszcze sprzedać” i co zlikwidować? Tak nie walczy się z kryzysem i nie na tym polega aktywna polityka państwa wspierająca polską gospodarkę. Swojego czasu udawaliśmy, że nie obchodzi nas wpadka z „inwestorem z Kataru” i upadająca stocznia. Jeśli udajemy, że nas nie obchodzi wydatek 300 milionów złotych na budowę elektrowni w Ostrołęce, a tej elektrowni i tak nie będzie. Jeśli udajemy, że to nie są ważne decyzje, to nie dziwmy się, że za nimi idzie wzrost bezrobocia, brak pracy, że wyprzedaje się wszystko co się da, że redukuje się koszty likwidując szkoły, że obywatele mają coraz mniejsze dochody, a więc spada popyt i rosną problemy naszej gospodarki.

 

Jaki to jest sygnał dla Polaków?

Koniec udawania, że nie ma związku między tymi wszystkimi zjawiskami i sferami. Nie możemy dłużej bagatelizować ograniczania demokracji. Z punktu widzenia władzy jest to konieczne, bo trzeba zablokować działania tych, którzy uświadamiają swoim współobywatelom, że polskie państwo jest w złych rękach - nieprofesjonalnych, nie dbających o przejrzyste i uczciwe reguły gry. Ten rząd jest konsekwentny także na innych polach, np. polityki wobec twórczości filmowej. Pieniądze publiczne są dla filmów, które sugerują Polakom, że nie są wiele warci, że nie są Narodem zasługującym na dobre rządzenie. Im mniej rozumiemy co się z nami dzieje, im mniej wierzymy w swoje prawa, im bardziej ubogi jest dyskurs publiczny, tym łatwiej zachować nad nami władzę. Im gorszy rząd, tym większy jego strach przed oddaniem władzy. Dobry rząd nie boi się zmiany, ponieważ wie, że nic mu nie grozi ze strony nowej ekipy. Rząd zły lub skorumpowany zrobi wiele, by przy władzy pozostać.

 

Co to ma wspólnego z filmami?

To, że w Polsce często wspiera się filmy, które dołują Polaków, które sprawiają, że silne jest w nich przekonanie, że nie powinni się niczego domagać, że nie mają prawa do normalnego państwa, to nie przypadek. W tym pakiecie nie ma też historii w szkołach, bagatelizuje się obchody ważnych rocznic, te działania mają wspólny sens, czynią z Polaków konsumentów i widzów, a nie obywateli. Odbiera się im poczucie odpowiedzialności za kraj. To, co buduje poczucie wspólnoty i poczucie wartości Polaków, złej władzy przeszkadza. Ten pakiet jest spójny, to nie są sprawy oddzielone, nie połączone ze sobą. Dane GUS pokazują, że zaczynamy płacić za to, że żyjemy z oczami mocno zamkniętymi. To kolejne uderzenie dzwonu, którego zdajemy się nie słyszeć. A może nie chcemy słyszeć. Wielu z nas woli nie kojarzyć faktów ze sobą i żyć w świecie złudzeń... Ale bez końca tak się nie da, rachunki rosną i to my je zapłacimy.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.