Nie ma chętnych do obrony raportu Millera. Czy inicjatywa Macieja Laska spali na panewce?

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Nie wiadomo, kto poza Maciejem Laskiem wejdzie do tworzonego przez niego zespołu - informuje "Nasz Dziennik".

Choć jak zapowiedział Maciej Lasek, który w Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych pełnił funkcję wiceszefa podkomisji lotniczej, -grupa byłych członków komisji Jerzego Millera zamierzająca bronić jej raportu rozpocznie działalność w przyszłym tygodniu to nie wiadomo kto  poza nim samym wejdzie do tworzonego przez niego zespołu.

"Nasz Dziennik" rozmawiał z kilkunastoma byłymi członkami komisji Millera. Obecni członkowie PKBWL, a więc podwładni Laska, deklarują, że podtrzymują opinie wyrażone w raporcie, ale co do ewentualnej pracy w zespole polemizującym z jego krytykami nie chcą się wypowiadać. Wojskowi członkowie komisji są jeszcze bardziej zdystansowani. Ewentualna współpraca z grupą Laska wchodzi w grę raczej tylko na polecenie czy też za wyraźną zgodą przełożonych.

W Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lasek pełnił funkcję wiceszefa podkomisji lotniczej. Teraz jest najczęściej wypowiadającym się publicznie obrońcą raportu z lipca 2011 roku. Posiada wyraźne poparcie premiera Donalda Tuska, który obiecał zespołowi „pomoc organizacyjną”

 

- pisze Nasz Dziennik. I jak przypomina według szefa rządu, konieczne jest

„wyjaśnianie i prezentowanie opinii publicznej fałszów i zakłamania, czasami zwykłych kłamstw, a czasami fałszywych tez wynikających z braku kompetencji”.

 

W ten sposób bowiem Donald Tusk określił wyniki badań podważające ustalenia komisji Millera, które uważa za całkowicie wiarygodne i wyczerpujące.

Maciej Lasek w swoich publicznych wypowiedziach wspomina o osobach spoza grona członków komisji Millera, z którymi również mógłby współpracować. Jak zauważa ND może chodzić o  prof. Pawła Artymowicza, astrofizyka z Toronto i pilota amatora. Jest on znanym krytykiem prof. Wiesława Biniendy i autorem własnej symulacji komputerowej ostatniej fazy lotu tupolewa. Jego wyniki są dość zbliżone do raportu KBWLLP. Artymowicz chciał zostać biegłym prowadzącej śledztwo w sprawie katastrofy prokuratury, ale ta nie wyraziła zainteresowania.

O pomyśle Laska krytycznie wypowiada się też Marek Żylicz z komisji Millera.

 

To, co chce zrobić Maciej Lasek, tylko opóźni wyjaśnienie sprawy przyczyn katastrofy smoleńskiej

 

– powiedział w rozmowie  z Gazetą Polską Codziennie. Ekspert podkreśla, że taki zespół nie będzie miał żadnych podstaw prawnych, a „opinie tego gremium nie wykroczą poza ramy statusu czysto prywatnych”.

Już wiadomo,że zespół Laska nie weźmie udziału w organizowanej przez Antoniego Macierewicza konferencji, która miała być okazją do dyskusji z członkami komisji Millera.

Jednak Lasek wyraźnie oświadczył, że preferuje „własne zasady” dialogu polegające na spotkaniach indywidualnych „eksperta z ekspertem”, podczas których – jak deklaruje – jest w stanie każdego oponenta przekonać, że się myli.

ansa/Nasz Dziennik/GPC

 

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych