NASZ WYWIAD. Artur Warzocha: To, co robi RAŚ, stoi w sprzeczności z konstytucją, ustawami. To grozi dezintegracją społeczności lokalnej

III Marsz Autonomii, Katowice, 18.07.2009. Fot. Lajsikonik/commons.wikimedia.org / CC BY-SA 3.0 / GFDL
III Marsz Autonomii, Katowice, 18.07.2009. Fot. Lajsikonik/commons.wikimedia.org / CC BY-SA 3.0 / GFDL

wPolityce.pl: Na Śląsku trwa kryzys polityczny związany z odejściem marszałka województwa Adama Matusiewicza. Jak wybory nowych władz zarządu województwa mogą wpłynąć na pozycję separatystów z RAŚ, którzy na mocy decyzji Platformy Obywatelskiej weszli do koalicji na Śląsku?

Artur Warzocha, radny sejmiku wojewódzkiego, kandydat na marszałka województwa, zgłoszony przez PiS: W oficjalnych przekazach padają komunikaty, że ta koalicja zostanie utrzymana. Jednak informacje nieoficjalne pokazują, że w samej PO nie ma jednolitego stanowiska w tej sprawie. Warto zaznaczyć, że szef RAŚ Jerzy Gorzelik w pierwszym podejściu nie został wybrany do władz zarządu. I wtedy trzeba było dodatkowego głosowania, by uzyskał on wymagane poparcie. Obecnie mamy okazję na rozluźnienie współpracy z Ruchem Autonomii Śląska. Liczę, że zostanie ona wykorzystana przez radnych. Obecność RAŚ w koalicji w zarządzie powoduje, że my prowadzimy ciągłą debatę, ciągłą walkę o zachowanie istoty tożsamości na Górnym Śląsku. RAŚ wciąż chce wytyczać nowe tory w tej sprawie, wciąż promuje tworzoną przez siebie nową dialektykę górnośląską. Ona jest tworzona na siłę, sztucznie i w sposób nieodpowiedzialny. To, co robi RAŚ, stoi w sprzeczności z konstytucją, ustawami. To grozi dezintegracją społeczności lokalnej.

 

Czy widzi pan jakąś zmianę w podejściu radnych PO do RAŚ? Czy oni widzą negatywne skutki swoich decyzji sprzed lat?

Mam nadzieję, że takie wnioski zostały wyciągnięte. Z wnętrza PO docierają pewne głosy, które mogą świadczyć o zmianie podejścia. Jednak sprawdzian w tej sprawie będziemy mieli w poniedziałek. Wtedy się okaże, czy zdrowy rozsądek wygra z dyspozycją polityczną, która przyjdzie z władz partii.

 

Dlaczego PO zdecydowała się na RAŚ?

W mojej ocenie od samego początku chodziło o to, by jak najtańszym kosztem pozyskać członka koalicji w regionalnych władzach. Zdecydowano się więc na dwóch najsłabszych partnerów - PSL i właśnie RAŚ. Koalicja z SLD czy PiSem oznaczałoby stabilną większość, ale PO się na to nie zdecydowała.

 

RAŚ rzeczywiście był taki tani?

Nie. Okazało się, że koszty tej koalicji są bardzo wysokie. Gorzelik w zarządzie zajął się sprawami edukacji i kultury. RAŚ uzyskał to, co chciał - wpływ na kształtowanie tożsamości społecznej. To umożliwiło przepływ ideologii i myśli z wnętrza ideowego RAŚ do mieszkańców, a z drugiej strony kontakt z elitami edukacyjnymi, kulturalnymi itd. To jest groźne i niebezpieczne.

 

Widzi Pan już negatywne skutki tej działalności?

Widać, że pogłębiają się podziały w społeczności śląskiej. Podział między tymi, którzy dali się zauroczyć ideologią autonomii rodem z RAŚ, a stroną patriotyczną jest coraz głębszy. W okolicach rybnickich dyskusja jest bardzo żywa, w okolicach Częstochowy z kolei to zupełnie wydumany problem, budzący przerażenie. Gdy do mieszkańców Częstochowy docierają sygnały o kłótniach wywoływanych przez RAŚ są przerażeni i tego zupełnie nie rozumieją. Dla mieszkańców tych okolic jest to działanie separatystyczne, które prowadzi do oderwania regionu.

 

Co stoi za aktywnością SLD w związku z wyborami na Śląsku?

Im zależy na powrocie do władzy. Nie tak dawno przecież na Śląsku istniała koalicja z udziałem SLD. Obecnie Sojusz próbuje wrócić do gry, zgłasza własnego kandydata. Proponował również zawiązanie koalicji wszystkich poza RAŚ. Pomysł PiS był z kolei inny. Oni zgłosili kandydata ponadpartyjnego, prof. Wojtyłę, ale on nie został zaakceptowany przez PO. Pojawił się więc pomysł mojej kandydatury. Zostałem bezpartyjnym kandydatem popieranym przez PiS. Chcę współpracować jak najszerzej dla rozwiązania problemów na Śląsku. Podstawowym wyzwaniem obecnie jest opanowanie chaosu, jaki panuje w regionie. To jest skutek działania ostatniego zarządu. Trzeba przeciwdziałać również negatywnym trendom widocznym w województwie - zadłużeniu, coraz gorszej sytuacji finansowej, czy związanej ze służbą zdrowia. Trzeba się również skupić na zakończeniu inwestycji prowadzonych w naszym regionie. Jest sporo problemów do naprawienia. Potrzebne jest porozumienie ponad podziałami.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych