W „Anatomii upadku” wraca temat trzeciej czarnej skrzynki. Nikt nie wie, gdzie jest. Nikt jej nie widział

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. raport KBWLLP
Fot. raport KBWLLP

Anita Gargas w najnowszym filmie o katastrofie smoleńskiej ponownie wywołała nieco zapomniany watek tzw. trzeciej czarnej skrzynki, która znajdowała się na pokładzie TU-154M.

Chodzi o rejestrator parametrów lotu K3–63. Opancerzone urządzenie zapisywało parametry lotu: wysokość barometryczną lotu, prędkość przyrządową i przyspieszenia w osi pionowej samolotu – czyli przeciążenia, które mogły świadczyć o wstrząsach na pokładzie.

Wciąż jednak więcej jest pytań niż odpowiedzi, ponieważ nawet polska prokuratura wojskowa nie wie, co się stało ze skrzynką. Na pytanie gdzie się znajduje ten jeden z najważniejszych dowodów w śledztwie prokuratorzy tłumaczą, że odpowiedź wymagałaby „czasochłonnej kwerendy” akt sprawy. Jednocześnie przyznają, że urządzenie nie było przez nich badane.

- pisze Niezalezna.pl.

Nie ma po nim śladu w dokumentach prokuratorskich i w oficjalnych raportach MAK i komisji Millera.

Zaskakujące, że nikogo to nie zainteresowało, nikt nie interweniował. Moim zdaniem to jeden z najważniejszych dowodów w tym śledztwie, który ukrywają Rosjanie

– mówi portalowi Antoni Macierewicz.

K3-63 po prostu rozpłynął się w powietrzu. Albo też wbił w ziemię tak głęboko, że Kopaczowe przekopanie jej na metr w głąb nie wystarczyło do jego odnalezienia.

znp, niezalezna.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych