PIĘĆ PYTAŃ do prof. Nowaczyka. "Nigdy nie słyszałem, aby przyczyny jakiejkolwiek katastrofy wyjaśniano w trybie uzgadniania czy głosowania"

Fot. Blogpress
Fot. Blogpress

wPolityce.pl: Członkowie byłej komisji Millera, głównie Maciej Lasek, z poparciem rządu zapowiadają stworzenie komisji weryfikującej "kłamstwa smoleńskie", jak nazywają hipotezy ws. katastrofy smoleńskiej sprzeczne z oficjalną propagandą. Jak Pan odbiera inicjatywę strony oficjalnej w Polsce?

Prof. Kazimierz Nowaczyk: Mam wrażenie, że jest to gorączkowa próba zatarcia wrażenia, jakie wywarła informacja podana przez przewodniczącego zespołu parlamentarnego posła Antoniego Macierewicza o organizowanej dyskusji ekspertów zespołu, na którą zostali imiennie zaproszeni wszyscy członkowie komisji Millera. Nie znam podstaw prawnych powołania „komisji”, o której mówi Maciej Lasek, jej składu, uprawnień, postawionych przed nią zadań. Żadnych wyjaśnień nie przyniosły również liczne wywiady, jakich udzielali ostatnio dr Lasek i prof. Artymowicz. Dowiedziałem się z nich jedynie, że raport Millera jest zgodny z „fizyką Galileusza i Newtona”, a „nienaukowi” naukowcy wspierający zespół parlamentarny są motywowani politycznie. Nic nowego, ale jak widać już sama zapowiedź powstania „komisji” spowodowała niebywałe poruszenie wśród rządowych mediów.

 

Kieruje Pan zespołem ekspertów komisji parlamentarnej. Czy jakiś naukowiec podważył Państwa ustalenia na gruncie naukowym? Czy zna Pan jakieś rzetelne opracowania, które pokazują, że katastrofa przebiegała tak, jak głosi strona rządowa?

Nie znam takich ustaleń. Mówię nie o próbach, ale o udokumentowanych i rzetelnych naukowo, czyli weryfikowalnych, alternatywnych hipotezach. Nie można przecież traktować poważnie „medialnych ekspertyz” jak ta, wygłoszona przez dr. Laska na antenie Radia ZET. Mówił on:

Jeżeli jest wybuch, to nie ma trotylu. Jeżeli jest trotyl, to nie było wybuchu, bo co wtedy wybuchło?

Z tej wypowiedzi wynika bowiem, że dr Maciej Lasek nie wie, że w czasie eksplozji część materiału wybuchowego ulega rozproszeniu, a więc poszukiwanie śladów jest jak najbardziej uzasadnionym działaniem. W ten sposób nie zostały podważone nasze analizy, ale wiarygodność dr. Laska. To, co głosi strona rządowa, zapisane jest w raporcie Millera, a jaka jest jego „rzetelność” wykazaliśmy już wielokrotnie. W oparciu o nasze analizy zespół parlamentarny złożył również wniosek do prokuratury, który zakończył się umorzeniem sprawy.

 

Czy był Pan zapraszany na jakieś spotkania z udziałem ekspertów komisji Millera? Czy brał Pan w nich udział?

Nigdy na żadną konferencję czy spotkanie dyskusyjne nie byłem zapraszany. Ostatnia konferencja, na której omawiano katastrofę smoleńską, o której słyszałem, oprócz oczywiście Konferencji październikowej, to była cykliczna konferencja po nazwą „Mechanika w lotnictwie” w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą w maju ubiegłego roku. Nie zostałem na nią zaproszony. Również prof. Binienda, mimo że akurat przebywał w Polsce a jego pobyt mógł stać się świetną okazją do naukowej dyskusji i skonfrontowania stanowisk, zaproszenia nie otrzymał. W internecie dostępne jest sprawozdanie z dyskusji panelowej XV Konferencji, sporządzone przez uczestniczącego w niej prof. P. Witakowskiego. Członkowie komisji Millera byli wielokrotnie zapraszani przez zespół parlamentarny do dyskusji. Zaproszenie do udziału w posiedzeniu zespołu parlamentarnego i szansę na przedyskutowanie kwestii spornych otrzymał także główny oponent prof. Biniendy i mój – prof. Artymowicz z Kanady. Zarówno profesor Artymowicz jak dr Lasek unikają bezpośrednich spotkań i rozmów z ekspertami zespołu, zajmując wygodne i bezpieczne dla siebie pozycje w studiach różnych telewizji, gdzie są jedynymi gośćmi. Komitet Organizacyjny I Konferencji Smoleńskiej, która odbyła się 22 października ub.r., wystosował zaproszenia do członków KBWL LP, niestety, pozostały one bez pozytywnej reakcji.

 

Jak Pan ocenia pomysł posła Antoniego Macierewicza zorganizowania konferencji naukowej z udziałem ekspertów strony rządowej oraz ekspertów zespołu parlamentarnego? Czy zamierza Pan wziąć w niej udział? Czego się Pan po niej spodziewa?

Uważam, że to dobry pomysł. Konferencja, a raczej debata, odbędzie się 5 lutego w Warszawie. Będę na niej obecny. Czego się spodziewam? Obecności przynajmniej kilku członków komisji Millera, którzy otrzymają, albo już otrzymali imienne zaproszenia. Dyskusja jest planowana na jednym z uniwersytetów, moderowana będzie przez naukowców, co, uważam, jest spełnieniem podstawowego wymogu niezależności. Pan dr Lasek proponuje natomiast spotkanie „za zamkniętymi drzwiami” i następnie przedstawienie wspólnie uzgodnionego stanowiska. Nigdy nie słyszałem, aby przyczyny jakiejkolwiek katastrofy wyjaśniano w trybie „uzgadniania” czy głosowania.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych