PIĘĆ PYTAŃ do Grzegorza Górnego. "Bez machiny medialno-promocyjnej WOŚP nie uzyskałaby nawet części swoich wyników"

Fot. PAP
Fot. PAP

wPolityce.pl: W najbliższą niedzielę po raz kolejny zagra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Przy okazji jej działalności pojawia się coraz więcej kontrowersji. Czym są one spowodowane?

Grzegorz Górny, publicysta tygodnika "wSieci": Działalność Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie jest przyjmowana jednoznacznie pozytywnie z powodu idei, jakie promuje pan Jerzy Owsiak przy okazji swoich innych aktywności. To wzbudza w niektórych środowiskach pewne kontrowersje; tak było choćby w przypadku przystanku Woodstock i usunięcia wystawy antyaborcyjnej, tak było z tegoroczną wypowiedzią Jerzego Owsiaka dotyczącą eutanazji. Nie sama idea zbiórki publicznej na szczytny cel wywołuje kontrowersje, tylko pewna otoczka towarzysząca działaniom Orkiestry i Jerzego Owsiaka. Tutaj należy szukać źródła kontrowersji.

 

Entuzjaści działalności Jerzego Owsiaka odpowiadają, że klimat czy poglądy to kwestia drugorzędna, bo wspierane są szczytne cele, jest dobra wola, za którą idą konkretne czyny. Może więc te zarzuty krytyków są przestrzelone?

Na pewno nie można odmówić tego dobra, jakie się dzieje za sprawą WOŚP, czyli kupowania sprzętu, który ratuje życie konkretnym osobom. Tegoroczna zbiórka będzie sprawdzianem, na ile ludzie poczuli się urażeni wypowiedziami pana Owsiaka na temat eutanazji, dlatego że właściwie z roku na rok były bite rekordy zebranych pieniędzy. Powstaje pytanie, czy ten trend utrzyma się po tych słowach Jerzego Owsiaka. Zdezorientowani ludzie już teraz pytali, na co tak właściwie zbieramy – na pomoc staruszkom, czy też na eutanazję. Myślę, że wysokość zebranych w tym roku funduszy będzie sprawdzianem, czy te wszystkie kontrowersje wokół WOŚP mają wpływ na ocenę tego dzieła przez społeczeństwo czy nie, bo może okazać się, że ludzie niezależnie od tego, co pan Owsiak będzie mówił i prezentował, będą i tak hojnie wrzucać do puszek. Tegoroczna zbiórka może okazać się papierkiem lakmusowym, który pokaże, na ile kontrowersje przełożą się na rzeczywistą chęć angażowania się w działania Jerzego Owsiaka.

 

Przy okazji dyskusji o WOŚP, często pojawia zarzut o to, że z oddolnej inicjatywy stała się państwową, a przynajmniej mocno sprzężoną z instytucjami państwa, jak również całym przemysłem rządowo-medialnym.

Jeżeli jest to zarzut, to chyba nie do pana Owsiaka – to że potrafił zadbać o wsparcie ze strony państwa dla swojej inicjatywy to nic złego, a wręcz przeciwnie. Natomiast jeśli miałby to być zarzut, to raczej do strony państwowej. Widzimy, że te zbiórki organizowane są na potrzeby i dziedziny, z którymi państwo sobie nie radzi, choć powinno to czynić. Na pewno gdyby nie te zbiórki, to byłoby w służbie zdrowia jeszcze gorzej. Co do klimatu, to poniekąd rzeczywiście tak jest, że WOŚP stała się akcją publiczną, w którą instytucje państwa są zaangażowane na różnych szczeblach – od samorządów po centralne. Jeżeli jednak rzeczywiście z tego ma wynikać dobro i te pieniądze w ramach tej akcji mają być przekazywane na ochronę zdrowia i życia, to mnie to tak bardzo nie razi.

 

A czy można w jakiś sposób zestawić ze sobą działalność WOŚP i Caritasu oraz innych akcji kościelnych? Czy to w ogóle porównywalne instytucje?

Jeśli mówimy o Caritas i WOŚP, to porównujemy tutaj dwa różne typy działalności. Powiedzmy sobie szczerze, że gdyby Orkiestra nie miała za sobą całego mechanizmu medialno-promocyjnego, to najprawdopodobniej nie zebrałaby nawet małej części z tych kwot, jakie teraz zbiera. Bez tej machiny WOŚP nie byłaby w stanie normalnie funkcjonować, bo zwyczajnie na niej opiera się działalność Orkiestry. Instytucje kościelne nie mają takiego wsparcia medialno-marketingowego. Czym innym jest akcyjność, nastawienie się na jedną, wielką akcję w roku, a czym innym trwająca przez cały rok codzienna krzątanina, bez jakichś większych fajerwerków medialnych; w myśl ewangelicznej zasady „nie wie lewa ręka, co robi prawa”. Myślę, że instytucjom kościelnym nie zależy na rozgłosie, nie uprawiają filantropii. Spowodowane jest to tym, że u podstaw działalności na przykład Caritasu leży zupełnie inna motywacja.

 

Warto zadać też pytanie o reakcję społeczeństwa. Nie jest tak, że wrzucamy w styczniu pieniądze do puszki, otrzymujemy naklejkę z serduszkiem i czujemy się zwolnieni z obowiązku pomocy przez resztę roku?

Każdy napotkany przez nas na ulicy żebrak jest dla nas wyzwaniem i pytaniem, czy pomagamy potrzebującym i w jakim stopniu to czynimy. Myślę, że tutaj nie ma łatwej odpowiedzi na to pytanie. Wielu z nas żyje w pewnym napięciu i niepokoju z tym związanym, bo pewnie mało kto ze spokojem może powiedzieć, że pomaga biednym i potrzebującym na tyle, na ile rzeczywiście może. Myślę, że zadawanie sobie tego pytania i konfrontowanie się z nim jest bardzo istotne, niezależnie od tego, czy wrzucamy do puszki Orkiestry, czy kupujemy wigilijne świece Caritasu.

 

Dziękuję za rozmowę.

not. maf

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.