NASZ WYWIAD. Grzegorz Braun: prokuratura organizuje na mnie nagonkę, którą prowadzą na skalę kraju prasa, policja, portale internetowe

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

wPolityce.pl: Portal Rp.pl podaje, że usłyszał Pan zarzuty związane z incydentem na warszawskich Powązkach. W czasie ekshumacji ciała śp. Anny Walentynowicz został Pan zatrzymany, a obecnie usłyszał Pan ponoć zarzuty związane z uderzeniem policjanta, naruszeniem miru domowego oraz zmuszeniem funkcjonariusza do zaprzestania wykonywania obowiązków służbowych. Czy doniesienia portalu są prawdziwe?

Grzegorz Braun, reżyser, dokumentalista: Potwierdzam. Rzeczywiście w czwartek zgłosiłem się na wezwanie prokuratury na warszawskiej Woli. Prokurator Anna Dziduch przedstawiła mi dwa zarzuty, które przyjąłem do wiadomości. Nie przyznałem się do nich i odmówiłem wyjaśniania czegokolwiek pani prokurator. Podyktowałem jedynie do protokołu, że żadnym prokuratorom niczego wyjaśniać nie będę, ponieważ piąty rok, piąty rok jestem ofiarą zmowy prokuratory i policji we Wrocławiu. Jestem sądzony pod fałszywymi zarzutami za rzekomą napaść na funkcjonariusza policji. Tamta sprawa trwa piąty rok. Tyle czasu jestem nękany przez policję, prokuraturę i sądy. Teraz warszawska prokuratura i policja powtarzają ten sam model.

 

Ten sam, czyli jaki?

Podobieństwo wynika z sekwencji wydarzeń. Obecnie cała sprawa również zaczyna się od tego, że to ja się poskarżyłem na policję. To ja pierwszy złożyłem zażalenie. Ono trafiło w przewidzianym terminie i zostało odrzucone przez sąd. Następnie mi postawiono zarzuty, postawiono mnie wobec fałszywego oskarżenia. Ja po zatrzymaniu złożyłem zażalenie wczesną jesienią minionego roku. I sąd odrzucił je w październiku. A potem ja stanąłem pod oskarżeniem. To jest bardzo istotne, że taka jest kolejność zdarzeń. Ja się poskarżyłem, a potem mnie się oskarża. Co więcej, prokuratura organizuje na mnie nagonkę, którą prowadzą na skalę kraju prasa, policja, portale internetowe. Na ich łamach działają paradziennikarze, będący de facto funkcjonariuszami frontu ideologicznego.

 

Co ma Pan na myśli?

Działania podjęte 13 grudnia ubiegłego roku, gdy prokuratura zainicjowała, a paradziennikarze podchwycili, kampanię insynuacji, jakobym unikał kontaktu z wymiarem sprawiedliwości, bym uchylał się od kontaktu z prokuraturą. To były bezczelne kłamstwa i insynuacje. Prokuratura i policja nie próbowały mnie znaleźć. Ja przez długie tygodnie, jakie upłynęły od bezprawnego zatrzymania mnie na Powązkach, wielokrotnie miałem kontakt z wymiarem sprawiedliwości. Nigdzie się nie chowałem. W ciągu tych dni wiele razy stawałem przed sądem we Wrocławiu. Miałem również wiele spotkań autorskich, a gazety pisały o mnie wielokrotnie. Insynuacje, że gdzieś się chowałem miały na celu zrobienie ze mnie kryminalisty. Elementem tego było bezprawne publikowanie mojego wizerunku z czarnym paskiem na oczach czy skracanie mojego nazwiska do inicjału.

 

W Rp.pl również pojawia się opis Pana wystąpienia z Klubu Ronina. Tam też jest Pan przedstawiany jako Grzegorz B.

Na łamach komunikatu PAP, na łamach "gwiazdy śmierci" z ulicy Czerskiej, czy na falach radiowych i w telewizjach byłem tak nazywany. Gdy tylko dotarły do mnie doniesienia, że mam się gdzieś chować, zgłosiłem się natychmiast na najbliższy posterunek policji, gdzie zostawiłem swoje dane i oświadczyłem, że się nigdzie nie chowam. Jednak media nadal pisały i podawały bzdury. I nikt się nie pofatygował, żeby do mnie zadzwonić. A gdy odezwała się do mnie prokuratura stawiłem się na jej żądanie. Prokuratura i prasa podjęły akcję o charakterze insynuacji i oszczerstwa. Dla życia publicznego w Polsce jest wielce istotne, że żaden z dziennikarzy powtarzający kłamliwe tezy o mnie nie zadzwonił z pytaniem, jak ta sprawa wygląda.

 

O czym to świadczy?

O tym, że prasa, radio i telewizja trzymają się wytycznych podyktowanych przez "gwiazdę śmierci", że wobec mnie żadne zasady nie obowiązują. Na mój temat można wypisywać najwyraźniej wszystko i nie jest się zobowiązanym, by sprawdzić u źródła, czy to fakty czy pomówienia. Najbardziej smutne jest, że to tej akcji przyłączyli się również niektórzy publicyści mediów i portali, którzy pełnią obowiązki opozycyjnych. Wbrew wszelkich doniesieniom mediów ja się jednak nie uchylam od kontaktu z wymiarem sprawiedliwości.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych