NASZ WYWIAD. Mariusz Kamiński, były szef CBA: "Ci, którzy pisali w Gazecie Wyborczej teksty w obronie doktora Mirosława G. powinni się wstydzić"

fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

Najważniejsze, że to jest wyrok skazujący i pieniądze przekazywane w kopertach przez ludzi chorych, często zdesperowanych lekarzom w publicznej służbie zdrowia muszą być traktowane jako korupcja, jak przestępstwo - mówi Mariusz Kamiński, poseł PiS, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego po wyroku na byłego ordynatora kardiochirurgii w warszawskim szpitalu MSWiA.

wPolityce.pl: Do tej pory nazywał pan doktora Mirosława G. "cynicznym łapówkarzem". Czy teraz, po wyroku podtrzymuje pan tę opinię?

Mariusz Kamiński: Najważniejsze, że wyrok jest skazujący. Oczywiście każdy z nas może mieć wątpliwości, czy ten wyrok jest adekwatny do liczby przestępstw korupcyjnych, jakich dopuścił się doktor Mirosław G. Ja nie będę dokonywał daleko idących ocen, jednak uważam, że wyrok powinien być surowszy. Najważniejsze - podkreślam to jeszcze raz, że to jest wyrok skazujący i pieniądze przekazywane w kopertach przez ludzi chorych, często zdesperowanych lekarzom w publicznej służbie zdrowia muszą być traktowane jako korupcja, jak przestępstwo.

 

wPolityce.pl: A nie jak dowód wdzięczności? Taka była linia obrony…

Mariusz Kamiński: To jest całkowicie kluczowa sprawa z punktu widzenia opinii publicznej, uznanie przez sąd, że mamy tutaj do czynienia z przestępstwem korupcyjnym. Gdyby do tego nie doszło, mielibyśmy do czynienia z cofnięciem się o lata świetlne w walce z korupcją w Polsce i byłby to wyrok skandaliczny. Nie wyobrażałem sobie, szczerze mówiąc, że mógłby zapaść inny wyrok niż skazujący. To bardzo ważne podkreślenie, że w publicznej służbie zdrowia przekazywanie lekarzom "dowodów wdzięczności" w postaci kopert z pieniędzmi jest przestępstwem.

Przez analogię moglibyśmy doprowadzić do sytuacji całkowicie absurdalnych. Petent w urzędzie publicznym za zgodne z prawem załatwienie sprawy przez urzędnika wręczałby mu kopertę z pieniędzmi jako dowód wdzięczności. Idąc dalej - taka sytuacja mogłaby mieć miejsce w sądzie. Strona zadowolona z wyroku mogłaby chcieć uhonorować sędziego za sprawiedliwy wyrok i wręczałaby mu po wyroku kopertę z pieniędzmi. No to są przecież sytuacje absolutnie niedopuszczalne i w żadnym zdrowym państwie nie mogą być tolerowane. To, co robiło CBA było po prostu jego obowiązkiem.

 

wPolityce.pl: Czyli teraz, po latach to sukces kierowanego przez pana Centralnego Biura Antykorupcyjnego?

Mariusz Kamiński: Na pewno ten wyrok potwierdza, że działania, które zostały podjęte w tamtym czasie wobec doktora G. były działaniami właściwymi i zasadnymi, a wręcz podjęcie tych działań było obowiązkiem CBA. I w jakiejś mierze ta sprawa stała się przełomem jeżeli chodzi o zwyczaje, patologiczne zwyczaje panujące w publicznej służbie zdrowia w naszym kraju. Myślę, że od tego czasu proceder wręczania korzyści majątkowych lekarzom został w jakiejś mierze ograniczony. Na pewno nie został wyeliminowany, ale został ograniczony. W tym sensie ta sprawa na pewno jest sukcesem Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

 

wPolityce.pl: Był pan wielokrotnie stawiany jako ten, który współtworzy policyjne państwo. Teraz ten mit opresyjnej IV RP traci na sile, jak odbiera pan ten wyrok osobiście?

Mariusz Kamiński: Pewne środowiska polityczne, ale też pewne środowisko związane z mediami, myślę tu głównie o "Gazecie Wyborczej" - prowadziły kampanię w obronie Mirosława G. Prezentowały go jako ofiarę policyjnego państwa IV RP. Ci ludzie, którzy pisali teksty w obronie Mirosława G. powinni się tego wstydzić, bo było to działanie sprzeczne z interesem publicznym. Nie można tolerować w publicznej służbie zdrowia równych i równiejszych pacjentów. Podziału na tych, którzy mają zasobne portfele i mogą wszystko i na tych, którzy są ubodzy i są traktowani w sposób niewłaściwy. Wszyscy płacimy podatki na publiczna służbę zdrowia i to jest wystarczające do tego, aby w sposób równy być traktowanym jako pacjent przez lekarzy.

 

wPolityce.pl: Można powiedzieć, że wyrok skazujący na dra G. tchnie optymizmem, okazuje się jednak, że nie jest tak, że ci znani i uznani mogą więcej niż inni…

Mariusz Kamiński: Tak powinno być. To powinna być żelazna zasada wymiaru sprawiedliwości, żelazna zasada organów ścigania. Niestety, tak w Polsce nie jest. Ale ten wyrok, rzeczywiście napawa optymizmem, tym bardziej, że takie potężne ośrodki i polityczne i medialne włączyły się w obronę doktora Mirosława G.

 

wPolityce.pl: No tak, ale oskarżenie Mirosława G. to efekt pracy biura jeszcze za pańskiej kadencji. Czy teraz można liczyć na podobne sukcesy CBA?

Mariusz Kamiński: Chciałbym, żeby tak było, natomiast obecna rzeczywistość jeśli chodzi o walkę z korupcją nie napawa optymizmem. Wydaje mi się, że i służbom i organom ścigania brakuje sukcesów w walce z korupcją i skazanie doktora G. był to świadomy, marketingowy zabieg obecnie rządzących. On przecież realnej walki z korupcją absolutnie nie traktują priorytetowo.

Rozmawiał Marcin Wikło

CZYTAJ TAKŻE: Mirosław G. winny. Były ordynator kardiochirurgii szpitala MSWiA został skazany za korupcję na rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.