Z dokumentami ws. Wałęsy nie da się dyskutować. TRZY PYTANIA do dr. Gontarczyka. "W polskim życiu publicznym funkcjonują zakazane tematy i święte krowy"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Wikipedia
Fot. Wikipedia

Krzysztof Wyszkowski, twórca Wolnych Związków Zawodowych od lat jest represjonowany przez Lecha Wałęsę i sądy - nastawione na ochronę dobrego imienia pierwszego przywódcy Solidarności - wbrew twardym faktom i wynikom badań naukowych.

CZYTAJ WIĘCEJ: Wałęsa grozi Wyszkowskiemu komornikiem, jeśli ten w ciągu dwóch tygodni nie zwróci mu pieniędzy za przeprosiny w TVN

O tym, dlaczego tak się dzieje, rozmawiamy z Piotrem Gontarczykiem, współautorem głośnej publikacji naukowej - "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii" - ujawniającej dokumenty świadczące o współpracy byłego prezydenta ze Służbą Bezpieczeństwa.

 

wPolityce.pl: - Co pan czuje, gdy obserwuje perypetie sądowe Krzysztofa Wyszkowskiego za mówienie, że Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem o pseudonimie Bolek?

Piotr Gontarczyk: - To jest konsekwencja głębokiej choroby polskiego wymiaru sprawiedliwości. Kompletne dno i katastrofa w każdym wymiarze: politycznym, intelektualnym i moralnym. Krzysztof Wyszkowski jest ofiarą instytucjonalnego systemu bezprawia w Polsce, co widać nie tylko w tej sprawie, ale w wielu innych. Panuje u nas kuriozalne orzecznictwo lustracyjne, które w zasadzie prawie każdemu agentowi daje certyfikat niewinności. W tym obrazie pięknie mieszczą się też służby specjalne i prokuratura, która zamiast zainteresować się, co zrobił Lech Wałęsa z ukradzionymi dokumentami na swój temat, zajmowała się nami, mną i Cenckiewiczem, czyli autorami książki, którzy ten przestępczy proceder opisali. Pod względem stanu państwa już jesteśmy gdzieś pomiędzy Europą a Białorusią. Drugi problem to polskie życie publiczne, gdzie dla polityków, sądów i dziennikarzy funkcjonują zakazane tematy i święte krowy, które są poza krytyką publiczną, za to same mogą bezkarnie każdemu ubliżać i każdego poniżać. Lech Wałęsa i jego wypowiedzi o śp. Lechu Kaczyńskim to przykład modelowy.

 

Skąd się bierze taka rozbieżność między wynikami rzetelnych badań historycznych, które posiadają status dowodów sądowych, a wyrokami skazującymi za mówienie czegoś, co jest zgodne z wynikami tychże badań? Czy w tym konkretnym przypadku chodzi o to, że IPN uznał kiedyś Wałęsę za pokrzywdzonego?

Nie, to nie ma nic do rzeczy. Sąd lustracyjny działał niezależnie i jego kuriozalne, kłamliwe rozstrzygnięcie szeroko opisaliśmy w książce. To jest kwestia stanu państwa, układu politycznego oraz poziomu intelektualnego i moralnego sędziów. Nic się nie da z tym towarzystwem zrobić. Gdyby istniały własnoręcznie podpisane przez Wałęsę papiery – że mógł być tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, to też by nic nie zmieniło. Nie ma chyba w Polsce wielu sędziów, którzy by to przyznali. Ale znam jeden przypadek młodego sędziego ze Szczecina, który rozpatrywał sprawę wytoczoną przez Maria Jurczyka osobie… na którą Jurczyk donosił, bo ten nazwał Jurczyka agentem. Przewidywałem, że sprawa jest z góry przegrana, bo Jurczyk wymachiwał takim samym kuriozalnym wyrokiem. Jak Wałęsa, tylko że wydanym przez Sąd Najwyższy. No i co zrobił ten sędzia? Wyśmiał wyrok Sądu Najwyższego, odrzucił pozew Jurczyka i obciążył go kosztami postępowania. Ale to, niestety, odstępstwo od reguły, taką jaką są skandaliczne wyroki w sprawie Wyszkowskiego.

 

Przypomnijmy więc, dlaczego Krzysztof Wyszkowski mówi prawdę?

Krzysztof Wyszkowski opiera się na istniejących dokumentach archiwalnych, które w sprawie Lecha Wałęsy są dość jednoznaczne. Wałęsa cały czas wykorzystuje rozmaite kruczki prawne przeciwko Wyszkowskiemu, posługuje się skandalicznym i kłamliwym wyrokiem sądu lustracyjnego w swojej sprawie. Przypominam, że już po tym wyroku znaleziono bardzo wiele dokumentów dotyczących Lecha Wałęsy, m.in. doniesienia TW Bolka. Opublikowano wiele dokumentów dotyczących tego, jak ludzie Lecha Wałęsy, na czele z panem prezydentem spowodowali, że z archiwum służb specjalnych zniknęły dokumenty obciążające Lecha Wałęsę. A jest tak zasada: cui bono? - kto na tym korzysta? W tym przypadku na tym, że zaginęły papiery. Krzysztof Wyszkowski mówi to, o czym można już dziś przeczytać w „Encyklopedii Solidarności” oraz podręcznikach szkolnych. Z punktu widzenia nauki i historii działania Wałęsy to wystawiające mu jak najgorsze świadectwo przysłowiowe „zawracanie kijem Wisły”. Jego mijanie się z prawdą i podejrzane działania w sprawie TW „Bolek” są oczywistością dla każdego poważnego historyka i są po prostu elementem biografii przywódcy „Solidarności”. Wyroki, które wydają w sprawie Wyszkowski-Wałęsa rozmaite sądy, to takie działania kabaretowo-operetkowe. Niestety, dewastujące polskie życie publiczne, wystawiające na śmiech autorytet państwa i prawa, no i są niezwykle dotkliwe dla samego Krzysztofa Wyszkowskiego.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych