Prof. Wiesław Binienda ponownie potwierdził, że Tu-154M nie uderzył skrzydłem w brzozę. Pokazał sprzęt, dzięki któremu mógł dojść do takich wniosków

youtube.pl: Prof. Binienda opisuje działo próżniowe służące do badań wytrzymałości np. aluminium
youtube.pl: Prof. Binienda opisuje działo próżniowe służące do badań wytrzymałości np. aluminium

Ani komisja MAK, ani komisja Jerzego Millera podczas badania przyczyn katastrofy nie przeprowadzili żadnych symulacji.

Problem uderzeń wysokiej energii nie jest łatwy i ja przestrzegam przed intuicyjnym opisem tych zjawisk. Właśnie to, że eksperci MAK i komisji Millera nie zrobili żadnych symulacji, a więc polegali wyłącznie na intuicji, to właśnie spowodowało, że poszli w złym kierunku i teraz jest im najwyraźniej wstyd wycofać się ze swoich błędnych ocen

- tłumaczy prof. Wiesław Binienda, którego odwiedzili dziennikarze TV Niezależna Polonia w jego macierzystym uniwersytecie w Akron w stanie Ohio, gdzie jest dziekanem Instytutu Inżynierii Lądowej.

Naukowiec oprowadził swoich gości po laboratorium, gdzie pokazał urządzenia pomiarowe służące do badania wytrzymałości materiałów stosowanych np. w budowie samolotów na czynniki fizyczne, takie jak zgniatanie, rozciąganie czy skręcanie.

Prof. Binienda zaprezentował m.in. aparaturę, która robi z łożyskiem kulkowym (stosowane są w silnikach odrzutowych) to, czego nie da się z nim zrobić podczas klasycznej eksploatacji. Poddaje się je ponadnormalnemu obciążeniu prędkością obrotów w ekstremalnych warunkach. Służy to sprawdzeniu wytrzymałości materiałów, z których zbudowane jest łożysko, ale także pozwala zaobserwować pojawiające się objawy zniszczeń mechanizmu, które można sygnalizować pilotowi samolotu.

Naukowiec, który swoimi dociekaniami na temat katastrofy smoleńskiej i otrzymanymi innymi wynikami niż komisja MAK i Jerzego Millera wywołał w Polsce niepokój władz i zaprzyjaźnionych z nimi mediów, pokazał dziennikarzom także specjalne działo próżniowe skonstruowane przez NASA. Służy ono do wystrzeliwania z ogromną siłą materiałów, z których zbudowane są samoloty, np. aluminium.

Pozwala to na szczegółowe zbadanie jak zachowuje się dana struktura po zderzeniu z dowolną przeszkodą; jakim siłom podlega, jak się odkształca, pęka itd. Na dodatek naukowcy mogą obserwować doświadczalne zderzenia materiałów z przeszkodą za pomocą ultraszybkiej kamery robiącej 200 tysięcy zdjęć na sekundę.

Profesor Binienda tłumaczy, że katastrofę smoleńską badał podczas swoich normalnych zajęć naukowych. Sprawdzał metodologię. Okazało się, że nie było jakichkolwiek punktów stycznych między wynikami komisji badających katastrofę i jego dociekaniami.

Naukowiec ponownie potwierdził, że Tu-154M nie uderzył skrzydłem w brzozę.

Slaw/ niezalezna.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych