Warzecha o odrzuceniu przez przedstawicieli komisji Millera zaproszenia do debaty: "To przejaw tchórzostwa, w ten sposób nie podchodzi się do dyskusji"

fot. PAP/Rafał Guz
fot. PAP/Rafał Guz

Łukasz Warzecha, publicysta "Faktu" i "wSieci", na portalu Stefczyk.info komentuje zaskakującą aktywność w ostatnich dniach - po miesiącach milczenia - członków komisji Millera badającej katastrofę w Smoleńsku. Między innymi szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek odrzucił zaproszenie wystosowane przez Antoniego Macierewicza do spotkania ekspertów Komisji Millera oraz jego Zespołu Parlamentarnego w celu wymiany argumentów i hipotez, oraz tenże Lasek zapowiedział powołanie jakiegoś zespołu ds. „prostowania kłamstw smoleńskich”.

Tej ostatniej inicjatywie Warzecha gotów byłby nawet przyklasnąć.

Przecież przez cały czas były apele - również po stronie, która nie zgadza się z oficjalną wersją przyczyn katastrofy smoleńskiej – żeby wreszcie pojawiła się jakaś merytoryczna odpowiedź na to wszystko co robią eksperci Antoniego Macierewicza: Wiesław Binienda, Kazimierz Nowaczyk i inni. Mam jednak poważne wątpliwości co do intencji osób stojących za tym pomysłem. Nie wiem czy można mówić o ich dobrej woli

- zaznacza publicysta "Faktu" i "wSieci", wskazując, że trudno uwierzyć, że chodzi o rzetelną wymianę argumentów, kiedy z założenia taki zespół miałby, jak to określił Lasek - prostować kłamstwa i walczyć z teoriami spiskowymi.

W ten sposób nie podchodzi się do dyskusji. Jeżeli po obu stronach mamy naukowców, to należałoby założyć, że są w stanie dogadać się  na wspólnym gruncie naukowej metodologii. Nie chodzi nawet o ustalenie wspólnej wersji, ale porozumienie się przynajmniej co do tego, gdzie są jakieś wątpliwe punkty

- ocenia Warzecha.

I puentuje:

Jeżeli naukowcy, którymi współpracuje Macierewicz tworzą nowe ekspertyzy i stawiają własne tezy, które są w miarę dobrze naukowo udowodnione, to należałoby to jakoś włączyć do ogólnych poszukiwań przyczyn katastrofy smoleńskiej. Można się z ustaleniami naukowców spierać, można je krytycznie zweryfikować. (...) Cała ta sytuacja wydaje mi się dziwna. Bo mamy coś w rodzaju walki dwóch stanowisk, a nie poszukiwania prawdy. Na gruncie czystej polityki byłoby to jeszcze zrozumiałe, ale tutaj w grę wchodzą naukowe ustalenia. Trudno mi sobie wyobrazić jak można – biorąc pod uwagę czysto fizyczne czynniki – okopywać się na dwóch stanowiskach i mówić „my sprostujemy te kłamstwa"

- uważa Warzecha.

Całość rozmowy na Stefczyk.info. Polecamy!

kim, Stefczyk.info

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych