Landsbergis: W sprawie 10/04 daliście się sponiewierać i wyszydzić. Wystawiliście prezydenta, kiedy rozdzielono wizyty i poleciał sam do Smoleńska

Fot. Wikipedia
Fot. Wikipedia

W najnowszym tygodniku "Plus Minus" odnotowujemy bardzo ciekawą rozmowę z Vytautasem Landsbergisem, pierwszym przywódcą niepodległej Litwy. Landsbergis bardzo krytycznie odniósł się do tego, w jaki sposób w Europie pamięta się dziś o ofiarach komunizmu:

Dlaczego nawet po śmierci dyskryminuje się miliony ofiar komunizmu? Czy na przykład ludzie zabijani przez NKWD mniej cierpieli niż ci, których zabijali esesmani? Bo jakoś tak się teraz przedstawia historię. (...) Dzisiaj w Europie bardzo żałujemy i współczujemy ofiarom hitlerowców, ale ofiarom komunistów - już nie tak bardzo. (...) Kiedy byłem młody często dyskutowaliśmy na ten temat i dochodziliśmy do wniosku: szkoda, że ci po drugiej stronie żelaznej kurtyny nie doświadczyli tego, co my, choćby na krótko. Nie byliśmy mściwi - nie życzyliśmy im, by żyli w systemie komunistycznym tak jak my, przez dziesięciolecia. Tylko kilka lat, aż by im rozum wrócił

- oceniał Landsbergis.

Pierwszy przywódca niepodległej Litwy niezwykle mocno skrytykował relacje polsko-rosyjskie i to, w jaki sposób polski rząd prowadzi politykę i dialog z Rosją.

Skąd wzięło się tak mocne przekonanie, że Rosja jest waszym przyjacielem i ma dobre intencje? Tak bardzo się Rosja zmieniła? Czy może też to w Polsce coś się ostatnio zmieniło? Co zrobiliście po Smoleńsku? I nie chodzi tu tylko o wasz stosunek do Rosji. Ale do samych siebie. Daliście się sponiewierać, wyszydzić. (...) Niestety, Polska gra słabo, bardzo słabo. (...) Przecież wystawiliście waszego prezydenta, kiedy rozdzielono wizyty i poleciał sam do Smoleńska

- gorzko stwierdza Landsbergis, który obecnie jest eurodeputowanym.

Sprawa tragedii smoleńskiej wróciła też w rozmowie w postaci nawiązania do tego, jak prowadzone jest śledztwo smoleńskie i czy Polska zrobiła wszystko, by wyjaśnić przyczyny katastrofy:

Wasze koła rządowe okazywały mi niezadowolenie, a nawet gniew, gdy głośno powiedziałem, że Polska zrobiła zasadniczy błąd na samym początku śledztwa smoleńskiego, oddając je w ręce Rosji. Ciągle myślę: jak mogliście dopuścić, by zatarto wszystkie ślady? (...) Donald Tusk raz zdobył się na szczerość, gdy przyciskany, dlaczego nie działa bardziej stanowczo, powiedział, że ci, co tak mówią, chyba chcą wojny z Rosją. Powiem: żądanie prawdy i obrona godności nie są powodem do wojny. To znów to fatalne podejście do Rosji, które zakłada, że trzeba jej za wszelką cenę ustępować

- ocenia Landsbergis.

Druga część rozmowy, momentami przeradzająca się w bardzo ostry konflikt, skoncentrowała się wokół stosunków polsko-litewskich. Landsbergis nie chciał zrozumieć polskich argumentów, choćby tych dotyczących polskich nazw na Litwie:

Nie rozumiem, dlaczego wy uzależniacie swoje stosunki z Litwą od sprawy mniejszości polskiej. To kwestia, którą powinniście oddzielić i zostawić na boku. Polacy na Litwie to specyficzna grupa. Kończyli radzieckie szkoły, mają specyficzną mentalność. (...) I co? Będziemy się gniewać z powodu jakiś literek w paszportach? Naprawdę warto?

- pytał.

Całość rozmowy, w której Landsbergis ocenia szanse na poprawę polsko-litewskich relacji, atakuje używanie nazwy "Kresów" oraz analizuje mentalność dzisiejszej Europy w tygodniku "Plus Minus". Polecamy.

lw

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.