Prowokowanie Brunonem K.? Były oficer służb: operacja ABW nie mieści się w kanonach działania zachodnich agencji

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Czy sprawa Brunona K. była prowokacją lub próbą wykorzystania mężczyzny do walki z opozycją? Zdaniem byłego oficera służb specjalnych, brak asystencji prokuratora przy akcji każe pytać o jej prawdziwy cel i charakter – zwraca uwagę „Nasz Dziennik”.

Gazeta przywołuje niedawne posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Demokratycznego Państwa Prawa, poświęcone rzekomej próbie zamachu na państwo, na którym posłowie zgłaszali fundamentalne wątpliwości co do intencji akcji ABW.

Chciano wykreować "polskiego Breivika", pojawiły się informacje, że głosował na Kaczyńskiego. Nie wiem, czy nie była to akcja obliczona na wywołanie takiego celu

– mówił Marek Suski z PiS.

Zaproszony przez parlamentarzystów ekspert - wieloletni oficer służb specjalnych, m.in. Służby Kontrwywiadu Wojskowego płk Andrzej Kowalski -  podkreślał brak nadzoru prokuratury nad działaniami ABW, która – jak wiele wskazuje - przed 5 listopada żadnych materiałów operacyjnych nie widziała, a dopiero teraz je odkrywa.

Świadczy to o tym, że sprawa była prowadzona tylko na płaszczyźnie operacyjnej, bez konsultacji prawnej co do sposobu zdobywania dowodów, że dopiero teraz śledztwo jest prowadzone pod nadzorem prokuratury, która o jej szczegółach nic nie wiedziała

- podkreślał  płk. Kowalski.

Co robili funkcjonariusze ABW, gdy Brunon K. wchodził z nimi w porozumienie, gdy wchodził w skład grupy zbrojnej, gdy ich zadaniował i czy byli z nim, gdy rozpracowywał okolice Sejmu? No i pytanie najtrudniejsze, czy pomagali mu gromadzić materiały i urządzenia służące do detonacji? Jeśli tak, to czy popełniali przestępstwo razem z nim? Nie było tam jednak autorytetu prokuratury, więc jaki immunitet ich chronił?

- zadał publiczne pytania były oficer służb specjalnych.

JKUB/"ND"


Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych