Premier Tusk cieszy się ze "szczęśliwego końca polskiej historii". To sequel superprodukcji: "bądźmy razem w Święta"

Fot. PAP
Fot. PAP

Gdzie Donalda Tuska zastał stan wojenny? Co premier robił, żeby utrzymać rodzinę? Co powinno być dla nas najważniejszą lekcją ze stanu wojennego? O tym wszystkim w filmie ze wspomnieniami premiera ze stanu wojennego i lat 80. Już dziś wiadomo, że dzieło będzie nominowane do Oscara, chociaż Amerykańska Akademia Filmowa wciąż podobno nie może się zdecydować czy nominować produkcję o stanie wojennym czy może jednak raczej tę o Świętach i jedności.

 

Kiedy przypominam sobie te obrazy, tej niedużej grupy stoczniowców i studentów, kiedy atakuje milicja i wojsko, to wydawałoby się, że ten opór, heroiczne gesty i poświęcenie nie miało większego sensu, bo przecież niby przegraliśmy 13 grudnia, tę wojnę o Polskę solidarną. To miało jednak głęboki sens, gdy na to patrzymy z dzisiejszej perspektywy, kiedy porównujemy dzisiejszy 13 grudnia z tamtym sprzed ponad 30 lat

 

- mówi w filmie Donald Tusk.

 

Jak zaznaczył premier,

ta droga miała głęboki sens i tak naprawdę 13 grudnia 2012 roku każdy Polak może być człowiekiem pełnym nadziei, bo okazuje się, że nasze życie, życie naszego pokolenia, cała historia Polski ostatnich 30 lat miała właśnie głęboki sens i doprowadziła, a to nieczęste w naszej historii, do szczęśliwego, niełatwego oczywiście, zakończenia.

 

Według premiera najważniejszą lekcją dla Polaków jest to, żeby już nigdy Polak do Polaka nie celował z karabinu, nie wymierzał ciosów pałką i żeby mu nie odbierał nigdy nadziei na całe życie.

 

Dlatego między 13 grudnia a świętami czas na refleksję, byśmy zawsze byli ze sobą razem, odnosili się do siebie z szacunkiem i z miłością jeśli to tylko możliwe.

 

Podobno planowane są kolejne superprodukcje, m.in. Tusk na Nowy Rok i Tusk na Wielkanoc.


DLOS/KPRM

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych