32 miesięcy potrzebował szef polskiej dyplomacji, by zorientować się, że Rosja nie odda Polsce naszej własności – wraku TU-154M. Dotychczas on i inni przedstawiciele najwyższych polskich władz powtarzali rosyjskie tłumaczenia jako oczywistość, z którą nie należy dyskutować: wrak wróci, gdy zakończy się rosyjskie śledztwo, a może i proces.
Ci, którzy przez dwa i pół roku domagali się interwencji międzynarodowej – część niezależnych mediów i rodziny ofiar – byli wyśmiewani. Słyszeliśmy o zaufaniu, współpracy i nieubłaganych procedurach.
Opinię publiczną mamiono bliżej nieokreślonymi ustaleniami, według których termin zwrotu wraku był tuż tuż. Mówiono nawet o wysłaniu ekipy logistycznej mającej dopiąć szczegóły transportu.
Teraz Radosław Sikorski poprosił szefową unijnej dyplomacji, by kwestię zwrotu wraku poruszyć podczas szczytu UE-Rosja, który odbędzie się w przyszłym tygodniu.
Skoro nie skutkują dwustronne kanały komunikacji z Rosją w tej sprawie, zmuszeni jesteśmy do przeniesienia kwestii na poziom międzynarodowy. Będziemy cierpliwie drążyć. Mamy nadzieję, że Rosja wreszcie uzna, że wrak nie jest już potrzebny jej prokuraturze i może być przekazany naszej prokuraturze.
Zapytany o reakcję Catherine Ashton, odpowiedział:
Wydaje mi się, że wzięła sobie to do serca, a jak będzie – zobaczymy.
Przed tygodniem Sikorski rozmawiał o zwrocie szczątków tupolewa ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem. Nic nie uzyskał.
znp, tvp.info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/146308-lepiej-pozno-niz-wcale-radoslaw-sikorski-prosi-ue-o-pomoc-w-sprawie-zwrotu-wraku-32-miesiace-po-katastrofie