"Rząd z jednej strony chce rodzinie pomóc, z drugiej ją osłabia. Podpisanie Konwencji RE to posunięcie szkodliwe". NASZ WYWIAD z A. Szymańskim

fot. PAP
fot. PAP

Okazuje się, że lobbing organizacji feministycznych, w tym głównie stowarzyszenia Kongres Kobiet, jest lobbingiem bardzo skutecznym. Powinno to dać do myślenia wszystkim, którzy twierdzą, że organizacje feministyczne to margines, że nie mają znaczenia

- mówi Antoni Szymański, socjolog i członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski w rozmowie z portalem wPolityce.pl

 

wPolityce.pl: Rząd jednomyślnie wyraził dziś zgodę na podpisanie oprotestowanej Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Co to dla nas oznacza?

Antoni Szymański: To pierwszy krok do akceptacji tego dokumentu i do wprowadzenia go w życie. Na szczęście nie jest to krok ostatni, dlatego, że czeka nas procedura ratyfikacji i przygotowanie odpowiednich zmian prawnych. To nie będzie proste, ponieważ ten dokument rewolucjonizuje nasze życie społeczne w wielu wymiarach. Spodziewam się zatem, że procedura ratyfikacji przez parlament będzie procedurą bardzo trudną. Jest więc nadzieja, że mimo podpisania Konwencji, nie wejdzie ona w życie.

 

Konwencja została dotychczas oprotestowana przez wiele organizacji prorodzinnych. Sprzeciwiła się jej także Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski. Rząd nie wziął tych głosów pod uwagę. Jakie są więc realne szanse na powstrzymanie działań na kolejnym etapie?

W dyskusji o Konwencji podział był następujący: popierało ją Stowarzyszenie Kongres Kobiet, Ruch Palikota i organizacje feministyczne, które również wchodzą w zakres stowarzyszenia Kongres Kobiet. Natomiast przeciwnych było rzeczywiście szereg organizacji prorodzinnych czy kobiecych np. Forum Kobiet Polskich. Mamy też dokument Rady Stałej Episkopatu Polski w tej sprawie oraz bardzo wiele artykułów rozmaitych specjalistów, którzy krytycznie odnoszą się do szeregu jej rozwiązań. W końcu również minister sprawiedliwości oraz minister pracy i polityki społecznej, wypowiadali się o tej Konwencji z rezerwą. W tej sytuacji myślę, że trzeba przede wszystkim upowszechnić informację czym ta Konwencja jest naprawdę. Kojarzona jest pozytywnie, ponieważ w nazwie ma zwalczanie przemocy wobec kobiet, a przeciw temu są wszyscy. Nie neguję, że Konwencja zawiera niektóre rozwiązania pozytywne. Zasadniczy problem polega jednak na tym, że jest to Konwencja nie tylko przeciwko przemocy wobec kobiet, ale przeciwko tradycyjnej rodzinie i tradycyjnemu małżeństwu. Projektuje dekonstrukcję tych podstawowych wspólnot, uderza w wychowanie dzieci, a to nie jest dobra wiadomość.

 

Co nam grozi w sytuacji, gdyby nie udało się zapobiec ratyfikacji. Jakie są najbardziej negatywne skutki tej Konwencji?

Jest ich bardzo wiele. Trudno w tak krótkim wywiadzie wymienić wszystkie. Po jej ratyfikacji przez grupę krajów powstanie ponadnarodowa rada, która będzie wskazywała co jest przemocą wobec kobiet, będzie ustalała standardy w tym zakresie i będzie kontrolowała ich wprowadzanie w życie. Oznacza to, że w sprawach moralności, małżeństwa i rodziny de facto utracimy suwerenność. Będziemy uzależnieni od grupy ekspertów, która otrzymuje bardzo duże uprawnienia decyzyjne. To jest sytuacja bardzo niekorzystna ponieważ będzie ona bazować na Konwencji opartej na feministycznej ideologii gender. Drugi niekorzystny obszar to ten, że będziemy musieli budować strukturę organizacyjną do realizacji Konwencji, co jest oczywiście kosztowne. Oblicza się, że będzie to kosztowało ok. 200 mln zł. Pytanie, po co to czynić, jeśli mamy ogromną strukturę do przeciwdziałania przemocy w rodzinie i jeśli znowelizowaliśmy 2 lata temu bardzo głęboko naszą ustawę o zwalczaniu przemocy w rodzinie. Co więcej, rząd w pracach nad tą ustawą, twierdził, że przepisy, które wprowadza są optymalne, że żadna zmiana nie jest już potrzebna do tego, by w pełni reagować na problem przemocy w rodzinie. Jeżeli tak twierdził, to po co są kolejne przepisy, kolejna instytucja? Po co nadzór ponadnarodowego gremium?

 

W ostatnim czasie rząd sprawiał wrażenie, że zaczyna się liczyć z problematyką rodziny...

Rzeczywiście niedawno rząd bardzo wyraziście chciał pokazać, że jest za polityką rodzinną. Ogłosił wydłużenie urlopów rodzicielskich do okresu jednego roku, zadeklarował inwestycję w żłobki i przedszkola. To był dobry krok. Ale dzisiejszy krok pokazuje przeciwny kierunek i bynajmniej nie jest to kierunek jaki wskazuje nasza konstytucja: ochrony małżeństwa, rodziny i dobrego wychowania naszych dzieci.

 

Skąd taka determinacja do podpisania Konwencji? Kraje europejskie nie zdecydowały się przecież na jej przyjęcie. Podpisała ją jedynie Turcja.

Okazuje się, że lobbing organizacji feministycznych, w tym głównie stowarzyszenia Kongres Kobiet, jest lobbingiem bardzo skutecznym. Powinno to dać do myślenia wszystkim, którzy twierdzą, że organizacje feministyczne to margines, że nie mają znaczenia. To nieprawda. Te organizacje są świetnie zorganizowane, wiedzą jak osiągać cele. Premier spotkał się z przedstawicielkami stowarzyszenia Kongres Kobiet dwukrotnie, choć reprezentuje ono niewielki odsetek kobiet. Nie spotkał się natomiast z innymi organizacjami, które o to prosiły. Cała ta sytuacja pokazuje, że co prawda jest to mniejszość, ale potrafi realizować cele i narzucać swoje rozwiązania większości.

 

Jaki jest rzeczywisty cel tego lobbingu? Jakim interesom służy wprowadzenie Konwencji?

Służy to realizacji ideologicznej tego, co dla organizacji feministycznych jest bardzo ważne: wprowadzeniu w życie społeczne ideologii gender. Stąd na przykład w tej Konwencji zmienia się definicję płci. Nie ma tam definicji płci w takim znaczeniu, w jakim ją przyjmujemy, czyli że jest biologicznie uwarunkowana. W tej Konwencji ona jest uwarunkowana społecznie i kulturowo. Czy to będzie miało konsekwencje dla naszego prawa? Bardzo duże. Dlatego, że nasze prawo i prawo europejskie uwzględnia biologiczną definicję płci.

 

Jakie możemy podjąć działania, by zapobiec ratyfikacji Konwencji?

Zachęcałbym różne środowiska - nie tylko prorodzinne, ale te w szczególności - oraz wszystkich ludzi aktywnych do tego, by bliżej zapoznać się z tą Konwencją oraz z opiniami, które już w tej sprawie powstały. W szczególności polecam opinię wiceministra sprawiedliwości pana Michała Królikowskiego. Ukazanie prawdy o tej Konwencji spowoduje działanie w tym kierunku, żeby nie wprowadzać jej w Polsce w życie. Kraje europejskie nie spieszą się ku temu, bo dostrzegły, że ona chce zdekonstruować znaczenie małżeństwa i rodziny i że to jest sytuacja bardzo niekorzystna.

 

rozm. mall

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.