CZTERY PYTANIA do posła Piechy. "Jeśli już nic rząd nie potrafi zrobić, niech chociaż zadba o nasze dzieci"

Fot. PAP/Rafał Guz
Fot. PAP/Rafał Guz

wPolityce.pl: PiS stawia ultimatum ministrowi zdrowia. Daliście mu państwo tydzień na poprawę sytuacji w służbie zdrowia. Jeśli nic się nie poprawi zapowiadacie Państwo wniosek o odwołanie Bartosza Arłukowicza. Skąd takie twarde stanowisko?

Bolesław Piecha: To, co obserwujemy w ochronie zdrowia, jest sprawą powszechnie znaną. Mamy absolutny rozkład, nie liczenie się z potrzebami pacjentów oraz brak jakiejkolwiek reakcji premiera - nawet w expose Donald Tusk o tym nie mówił - oraz ministra zdrowia. To przecież Bartosz Arłukowicz jest odpowiedzialny za realizację bezpieczeństwa publicznego Polaków. To, co widać na koniec 2012 roku, jest rzeczą absolutnie skandaliczną. Zamiast, jak mówią rządzący, skracać kolejki, zwiększać dostępność do lekarzy, zabiegów, lekarzy-specjalistów, kolejki się wydłużają. Dodatkowo problemy dotykają już również tych osób, które wcześniej nie cierpiały na polityce zdrowotnej. Po raz pierwszy odsyłane ze szpitali są dzieci. Im się zamyka drzwi przed nosem. A przecież leczenie szpitalne to nie są przelewki, to nie jest dla nikogo przyjemność. To jest ostateczna konieczność. To jest stres dla dzieci i rodziców, to są nerwy dla wszystkich. Obecnie okazuje się, że dzieci w Centrum Zdrowia Dziecka, w Instytucie Matki i Dziecka, na Śląsku są odsyłane. Im się wyznacza kolejne terminy, już w 2013 roku.

 

Prezes NFZ mówiła, że wszystko jest w porządku, a długość kolejki można sobie sprawdzić w internecie.

Słyszymy tłumaczenia, że dyrektorzy źle gospodarują środkami, albo, że pacjenci źle się zapisują do lekarza i nie potrafią znaleźć krótszej kolejki. NFZ i Ministerstwo Zdrowia jak zwykle po prostu śpią. I mają różnego rodzaju usprawiedliwienia dla swojej nieudolności.

 

Z czego to wynika?

Nie szukam tu spisku czy celowego działania. W mojej ocenie mamy do czynienia z wyjątkową nieudolnością. Karuzela stanowisk w Ministerstwie Zdrowia i NFZ jest tego najlepszym przykładem. Sytuację pogarsza fakt, że my do tej pory nie znamy celów i kierunków rozwoju polskiej służby zdrowia. Tego się nie dowiedzieliśmy, ani od ministra, ani od premiera. To, co widzimy - pieniądz zamiast pacjenta, zysk zamiast leczenia - to jest oczywiste. To mówiła już posłanka Beata Sawicka. Ona wypowiadała się jasno - na służbie zdrowia lody będą kręcone. I niestety zamiast realizować misję, korzystną dla Polski i Polaków, wystawia się kolejne rachunki biznesmenom. Oni mają robić interesy, a leczenie ma leżeć w kącie.

 

Co minister może zrobić?

Minister nie jest bezsilny, on jest wyposażony w wiele istotnych narzędzi. Pamiętam, że za rządów PiS istniało zagrożenie dla leczenia dzieci chorych na nowotwory to wtedy rząd przyjął rozporządzenie i z rezerwy budżetowej wyasygnował środki finansowe. Pieniądze zostały wtedy przeznaczone na leczenie dzieci. Środki trafiły m.in. do kliniki, której ordynatorem była wtedy prof. Alicja Chybicka. Ona jest obecnie senatorem PO. Myśmy rozwiązali tamten problem w około 36 godzin. Dziś dajemy ministrowi Arłukowiczowi tydzień, wielkodusznie. W tym czasie może on podjąć skuteczne działania, które mogą poprawić sytuację. Jeśli już nic rząd nie potrafi zrobić, niech chociaż zadba o nasze dzieci.

Rozmawiał KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych