NASZA ANALIZA. Wyborów z tego na razie nie będzie, ale Tusk będzie miał twardszego partnera. No i wraca - z Piechocińskim - Sawicki

Fot. PAP/Jacek Turczyk
Fot. PAP/Jacek Turczyk

To było prawdziwe starcie i prawdziwa walka. Rzeczywiście, skuteczny atak na lidera partyjnego, który jest wicepremierem i ministrem gospodarki, możliwy jest tylko w PSL.

Ale tu ważne zastrzeżenie. To jest nie tyle zwycięstwo Janusza Piechocińskiego, który choć sympatyczny i pracowity, nie jest politykiem na tyle dużego kalibru by samodzielnie wygrać przywództwo. Do tego konieczny był sojusz z wpływowym w PSL  Markiem Sawickim, byłym ministrem rolnictwa, który odszedł ze stanowiska po ujawnieniu taśm pokazujących skalę nepotyzmu i złych praktyk w domenie państwowej kontrolowanej przez ludowców. Wtedy też Sawicki musiał zrezygnować z otwartej walki o przywództwo w partii.

Nie poddał się, przerzucił swoje głosy na Piechocińskiego i w ten sposób pokonał Waldemara Pawlaka, zresztą, warto dodać, podejrzewanego o inspirowanie afery taśm Serafina. Sojusz Sawicki-Piechociński już widać w składzie władz PSL - wchodzą tam ludzie jednoznacznie kojarzeni według naszych informatorów z Sawickim. Można więc spodziewać się kolejnych zmian personalnych w agencjach rolnych, a raczej cofnięcia ostatnich ruchów kadrowych, na przykład w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Pawlak bowiem, według naszych rozmówców, w ostatnim czasie wycinał skąd się dało ludzi Sawickiego, na naprawdę dużą skalę.

To zmusiło ich do kontrakcji, nie dało pola manewru. Każdy, także Piechociński, był dla nich lepszy niż Pawlak. Ten ostatni zresztą chyba jednak z rządu odejdzie.

Oczywiście, nie wszystko da się wytłumaczyć partyjnymi układankami. Warto pamiętać, że Piechociński pozwolił sobie w przeszłości na kilka mocno krytycznych uwag wobec Tuska, Platformy i rządu. Jest w nim nieco większa doza (poza?) niezależności, a chyba i także świadomości żenującej chwilami jakości tej władzy. Może i doły partyjne uznały, że jakaś korekta jest potrzeba? Tak czy inaczej można spodziewać się napięć, a może i jakiejś korekty. Jakaś  nowa dynamika się pojawia, a z tego w polityce potrafią wyjść różne rzeczy. Także w samej koalicji czy w rządzie. Przy pewnym napięciu nawet naturalne konflikty czy spory o obsadę stanowisk łatwo przechodzą w wojny.

Jedno jest pewne. Prezesa milczka zastąpił prezes gaduła. Co potrafi już pokazał. Na konferencji po wyborze mówił niemal pół godziny ale nie padł ani jeden konkret.

mk

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.