Ostra dyskusja wokół Marszu Niepodległości. Tumanowicz: Dlaczego policja zatrudnia bandytów?! Rzecznik policji: Zarzut prowokacji uważam za absurdalny

Fot. wPolityce.pl/TVP Info
Fot. wPolityce.pl/TVP Info

Gośćmi dzisiejszego programu "Jan Pospieszalski: Bliżej" byli Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji, Witold Tumanowicz, jeden z organizatorów Marszu Niepodległości, Marian Kowalski, rzecznik ONR-u oraz Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej".

Dyskusja toczyła się, rzecz jasna, wokół tematu 11 listopada i wydarzeń, które miały miejsce tego dnia na ulicach Warszawy.

Program rozpoczął się od podsumowania przez każdego gości, co według nich działo się w trakcie Marszu Niepodległości.

Rozpoczął Tomasz Sakiewicz, który oceniał:

Miał być to dzień niepodległości, a także symbol przyjaźni polsko-węgierskiej. Zaprosiliśmy wielu Węgrów, a to co zobaczyli mocno ich przeraziło. Oni nie rozumieli, co się dzieje. Po drodze przywitały nas kule i gaz łzawiący. (...) Prawdę mówiąc, ja nie widziałem uzasadnienia działań policji

- mówił redaktor naczelny "Gazety Polskiej".

Działania policji krytykował też Witold Tumanowicz, który opisywał zdarzenia w następujący sposób:

Niepokoje, które na początku zostały wzbudzone przez policję, zostały bardzo szybko zażegnane. Ale przede wszystkim trzeba pamiętać, że było to 100 tys. osób, które przemaszerowało bardzo spokojnie przez policję. (...) Nawet w parku Agrykola, gdzie nie było ani jednego policjanta, nie spadł ani jeden liść

- mówił.

Krańcowo odmienna była opinia rzecznika Komendy Głównej Policji, który odpowiedzialnością za zamieszki obarczył chuliganów biorących udział w Marszu Niepodległości. Zadania policji były, według jego opinii, nienaganne:

Gdyby nie policjanci, doszłoby do więcej rozróby. (...) Działania policji nie były wymierzone w uczestników marszu, a w tych, którzy łamali prawo. W policjantów poleciała kostka brukowa, race świetlne i petardy. Wtedy policjanci użyli broni gładkolufowej - nie do uczestników marszu, a do chuliganów, którzy byli w tłumie

- tłumaczył Sokołowski.

Następnie prowadzący program Jan Pospieszalski przedstawił gościom dość długi materiał filmowy, który był swoistym podsumowaniem marszu i działań policjantów. Najwięcej kontrowersji wzbudzili zamaskowani policjanci, którzy na zdjęciach ubrani są w kominiarki uniemożliwiające rozpoznanie i identyfikację. Widzowie mogli zobaczyć kompilacje filmową, która powstała z materiałów uczestników marszu, a także mniejszych mediów jak Stefczyk.info czy Fronda.pl. Na zdjęciach widać, jak policjanci odrzucają race świetlne w tłum demonstrantów, a także bardzo ostro pacyfikują manifestujących.

Rzecznik KGP komentował:

Zabrakło mi pokazanie tego, wobec kogo reagowała policja. Ja przejrzałem wszystkie materiały, skonfrontowałem to z materiałami pokazywanymi przez stacje telewizyjne i nigdzie nie znalazłem niczego, co byłoby przekroczeniem prawa przez funkcjonariuszy policji. Zarzut prowokacji uważam za absurdalny, nie wiem czemu by miała ona służyć. Nam naprawdę nie chce się biegać po mieście i bić się z nimi. Nie wiem, po co organizatorzy zaprosili chuliganów. (...) To policjanci byli ranieni, to w nich skierowany był atak. (...) Widziałem na własne oczy, jak część ludzi stojących pod PKiN rozbiera kostkę brukową i napycha nimi kieszenie. Później było to użyte przeciw policji. (...) To nie prowokacja, a z chuliganami będziemy walczyć

- tłumaczył działania policji Sokołowski.

Kowalski z ONR-u ripostował, przedstawiając swoją wersję wydarzeń, które w jego opinii są częścią szerszej tendencji:

To element większej gry, polegającej na wkraczaniu do domów naszych działaczy przed Marszem Niepodległości, pod pretekstem działalności faszystowskiej. Oczywiście zrobiono to dwa dni przed Marszem, by uniemożliwić nam sprawne zorganizowanie Marszu. Niektórzy z naszych działaczy dostawali wezwania na komendę... na niedzielę, 11 listopada! (...) Państwo wypuszczacie bandytów w kominiarkach, którzy zaatakowali swoich kolegów policjantów!

- mówił rzecznik prasowy ONR-u.

Mariusz Sokołowski nie dawał jednak wiary w wyjaśnienia organizatorów:

A świstak siedzi i zawija je w te sreberka... Przy kibicach, którzy jechali na marsz znaleźliśmy pałki i ochraniacze na zęby - czy to jest wyposażenie ludzi jadących na marsz? (...) Powinniście się cieszyć, że możecie organizować manifestacje, ale odrzućcie i odetnijcie się od chuliganów!

- apelował.

Jan Pospieszalski dopytywał rzecznika policji o wspomnianą przez niego historię z kostką brukową:

Widzicie tę historię z kostką brukową - nie mogliście ich wyeliminować tak jak wyczesaliście kibiców Piasta Gliwice, którzy zostali skatowani na komisariacie? Dostaję takie maile, takie relacje. Czy nie można było zareagować wcześniej?

- pytał.

Sokołowski odpowiadał, podkreślając trudność działań policjantów:

To nie było takie proste, tam były dwie grupy ludzi - ci, którzy przyszli manifestować swoje poglądy, a za plecami tych ludzi kryli się chuligani, których być nie powinno. Wejście prewencji w ten tłum? Nie wytłumaczyłbym się dziś za takie zachowanie

- oceniał rzecznik KGP.

Witold Tumanowicz nie był jednak usatysfakcjonowany wyjaśnieniami rzecznika policji. Jego zdaniem to właśnie policjanci są odpowiedzialni za wywołanie i skalę zamieszek w trakcie Marszu Niepodległości:

Było tak wiele osób - niemal 100 tys. ludzi! - chodziło o formowanie się pochodu, stąd wszystkie przegrupowania. Z tego powodu rozerwała się część marszu, i to właśnie tam zaatakowała policja. (...) Dlaczego policja zatrudnia chuliganów? Tak jak rok temu, gdy policjant skatował jednego z manifestantów

- mówił.

Warto też przytoczyć wymianę zdań pomiędzy Sokołowskim, a Kowalskim:

Sokołowski: Jeśli nie zaprosicie bandytów, to będzie spokojnie!
Kowalski: To my Was nie zapraszamy!

Rzecznik policji odpierając w trakcie programu zarzuty o prowokacji policji, tłumaczył:

Zadaniem policjantów w kominiarkach było wyłapywanie najbardziej ostrych chuliganów wśród tłumu. (...) W tym roku zostaliśmy zaatakowani czymś, czego jeszcze nie było. (...) Ładunki wybuchowe wręcz rozerwały mu nogę. To miała być ta prowokacja?!

- mówił rzecznik KGP, pokazując zdjęcie rannego funkcjonariusza.

Jan Pospieszalski przypomniał też sprawę Piotra Staruchowicza, nieformalnego lidera kibiców Legii Warszawa, który niedawno otrzymał kolejne zarzuty. Pisaliśmy o tym na naszym portalu.

CZYTAJ WIĘCEJ: „Staruch” jeszcze posiedzi? Grupa kibiców ujawnia pretekst, jakiego śledczy mają użyć do przedłużenia aresztu dla lidera kibiców Legii

Szczegóły sprawy przybliżyła Katarzyna Ceran, narzeczona "Starucha":

Nowe zarzuty zostały Piotrkowi przedstawione tuż przed Marszem Niepodległości. Dotyczą one przetrzymywania dwóch dowodów osobistych w domu... Prokurator będzie powoływał biegłych sądowych w związku z tymi dowodami. To przedłuży dodatkowo areszt, ponieważ terminy na wizyty u biegłego psychiatry są dosyć odległe. (...) Można to uznać za jawną prowokację, zwłaszcza przed takim świętem, gdy wielu ludzi, wielu kibiców chce przyjechać do Warszawy

- mówiła Ceran.

CZYTAJ TAKŻE: UJAWNIAMY. W sobotę o 6 rano do domu narzeczonej Piotra Staruchowicza wpadła policja. Dziewczynę zakuto w kajdanki i przewieziono na "dołek". Władza gra coraz ostrzej?

Całość programu jest do zobaczenia na stronach internetowych TVP.

maf, TVP Info

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.